- Jest 30 sierpnia 2013 roku. Po godzinie gry w meczu I ligi Sandecja Nowy Sącz przegrywa w Rybniku 0:2. Zanosi się na kolejną porażkę sądeczan. Wówczas jednak do akcji wkracza ich piłkarz Fabian Fałowski. Dwa razy pokonuje bramkarza rywali, a w ostatniej minucie Adam Mójta z rzutu karnego zadaje decydujące trafienie i goście zwyciężają 3:2.
- To było jedno z tych spotkań, do których najchętniej powracam pamięcią. Niektóre źródła podały, że pierwszy gol padł po samobójczym trafieniu rybniczanina. Ale zaręczam: to ja skierowałem piłkę do siatki. Tydzień później to także ja strzeliłem jedynego, dającego nam trzy punkty gola w spotkaniu z Dolcanem Ząbki.
- I na tym strzelanie przez Pana bramek się skończyło.
- Sam nie wiem, gdzie podziała się skuteczność. Trener Ryszard Kuźma nadal dawał mi szanse, wybiegałem w podstawowym składzie, ale mój licznik się zaciął. Nie było tak, żebym marnował stuprocentowe sytuacje. Ja do tych sytuacji po prostu rzadko dochodziłem.
- Może na Pańską fatalną dyspozycję wpływ miał brak konkurencji w zespole? Sandecja miała raptem dwóch napastników: Pana i Macieja Górskiego. Dopiero teraz dołączy do was Senegalczyk Mouhamadou Traore.
- To raczej kwestia odblokowania się. Myślę, że jeśli wreszcie znów pokonam bramkarza rywali, to później łatwiej przyjdzie mi strzelanie kolejnych goli.
- Trudno o lepszą okazję niż ta, która nadarza się dzisiaj. O godzinie 17 rozpoczynacie mecz z tak szczęśliwym dla Pana Energetykiem. Może historia zatoczy koło i ponownie o wygranej Sandecji z tym rywalem zadecyduje Fabian Fałowski?
- Bardzo bym chciał, żeby tak się stało. Przyznam, że czasami jest mi zwyczajnie wstyd przed kibicami. Każdy piłkarz ma swe lepsze i gorsze mecze, ale jeśli napastnik przez ponad pół roku nie potrafi trafić do bramki, to traci swą wiarygodność.
- Zdaje Pan sobie sprawę, że kiedy do klubu dotrze pozwolenie na pracę w Polsce dla wspomnianego Traore, to straci Pan miejsce w wyjściowej jedenastce "biało-czarnych"?
- Ależ nawet teraz ja o to miejsce muszę walczyć. Maciek Górski to naprawdę dobry piłkarz. Chociaż i jemu nie sprzyja szczęście pod bramką przeciwników. A jeśli chodzi o Mouhamadou, to jest to naprawdę szalenie sympatyczny facet. Zna język polski, nie ma więc problemów z porozumiewaniem się, wnosi do szatni pogodny, czasem nawet beztroski nastrój. Jestem przekonany, że Sandecja będzie miała z niego pożytek. A mnie to zmobilizuje do jeszcze intensywniejszej pracy na treningach.
- Nadal najsurowszym krytykiem Pańskich poczynań jest dziadek, Marian Fałowski, legendarny w Sączu były bramkarz Dunajca i Sandecji?
- Pod tym względem nic się nie zmieniło. Mam nadzieję, że już w sobotę dam mu pretekst, by mnie wreszcie pochwalił. A wygrana z Energetykiem to nasz obowiązek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?