Muzeum Armii Krajowej. Czy to ostatnia prosta do końca zamieszania?

- Nie udzielam informacji co do udziału w konkursie - przekazała nam wczoraj Joanna Mrowiec poprzez rzecznika Muzeum AK Piotra Koziarza. Wcześniej jednak nie ukrywała chęci startu w konkursie.

Poparcia udzieliła jej m.in. Fundacja Historii Muzeum Armii Krajowej. Tyle że okres jej rządów w muzeum - od jesieni ub. roku - krytykowany był przez członków największej organizacji skupiającej kombatantów polskiego podziemia z okresu wojny, czyli Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej. Chodziło m.in. o zawarcie umowy o współpracy z mającym korzenie w PRL-u Związkiem Żołnierzy Wojska Polskiego.

Na razie wiadomo tylko, że komisja konkursowa zbierze się dwukrotnie. W czwartek oferta zostanie otwarta i sprawdzona pod względem formalny. Natomiast kandydat - lub kandydatka - zostanie zaproszony na rozmowę tydzień później, 29 grudnia. Potem ta osoba musi jeszcze zostać zaakceptowana przez Zarząd Województwa Małopolskiego (bo prezydent zarządza muzeum na spółkę z małopolskim marszałkiem).

- Nominacji dyrektorskiej można się spodziewać na przełomie stycznia i lutego - mówi rzeczniczka prezydenta Monika Chylaszek.

Oczywiście, stanie się tak, jeśli tym razem prezydent Jacek Majchrowski zdecyduje się uznać rozstrzygnięcie komisji konkursowej. Dlaczego? Bo to do niego należy ostateczna decyzja w tej sprawie.

W minionych latach Jacek Majchrowski dwukrotnie nie uznał wyników konkursu na dyrektora Muzeum AK. Pierwszy z nich wygrał Tadeusz Żaba, były wicedyrektor tej placówki, a obecnie pracownik IPN w Krakowie. W kolejnym konkursie zwyciężył Ryszard Żądło, urzędnik samorządowy z Tarnowa.

W międzyczasie przez kilka miesięcy - do czasu rezygnacji - Muzeum AK rządził Janusz Mierzwa, nominowany przez prezydenta bez konkursu. Na nominowanie w ten sam sposób Joanny Mrowiec nie zgodził się marszałek.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Kolejne personalne zamieszanie w Muzeum AK