Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Muzyczne prezenty na święta

Mateusz Borkowski
21-letni Seong-Jin Cho zaczarował krakowską publiczność
21-letni Seong-Jin Cho zaczarował krakowską publiczność Fot. Klaudyna Schubert
Wszystkie stany muzyki. W przedświąteczny weekend w Filharmonii Krakowskiej nie brakowało pozytywnych emocji. W piątek na scenie przy ul. Zwierzynieckiej po raz pierwszy wystąpił legendarny The King’s Singers, czyli brytyjski męski zespół wokalny, nagrodzony dwiema statuetkami Grammy.

Królewscy Śpiewacy istnieją od 1968 roku i mimo, że ich skład zmieniał się już kilkakrotnie, jedno pozostaje niezmienne - jakość. Najdłużej śpiewającym członkiem sekstetu jest dziś kontratenor David Hurley, który dołączył do zespołu w 1990 roku. W Krakowie formacja zaprezentowała program złożony z utworów bożonarodzeniowych, od renesansu po współczesność. W pierwszej części pięknie wypadły otwierający ją motet „Resonet in laudibus” Orlanda di Lasso, kanon „Psallite unigenito” Michaela Praetoriusa, a także „Cztery motety na Boże Narodzenie” Francisa Poulenca.

Usłyszeliśmy również zachwycające swą bogatą harmonią katalońskie pieśni świąteczne. W drugiej, nieco mniej formalnej części sekstet zaprezentował m.in. tradycyjne anglojęzyczne kolędy i hymny, takie jak „God Rest You Merry, Gentlemen”, „Jingle Bells”, „Sleigh Ride” i „In The Bleak Meadwinter”. Mistrzowie śpiewu a capella dali się poznać jako grupa niesłychanie zgrana, tworząca na scenie jeden śpiewający organizm, który nawet oddycha w tych samych momentach. Ich wokalna maestria, idealne frazowanie, autentyczna radość muzykowania i efekty wokalne nie pozostawiły słuchaczy obojętnymi. A o ich podejściu do fanów świadczyło to, jak długo po zakończeniu koncertu z uśmiechem na ustach rozdawali w foyer autografy, pozowali do zdjęć i rozmawiali z każdym, kto do nich podchodził.

Cieszę się, że mimo napiętego kalendarza udało się zaprosić do Krakowa zwycięzcę tegorocznego Konkursu Chopinowskiego - Koreańczyka Seong-Jin Cho. 21-letni złoty medalista wystąpił w wypełnionej po brzegi filharmonii z recitalem mistrzowskim, na który złożyły się utwory Fryderyka Chopina. Młody pianista porwał mnie swoją interpretacją Sonaty b-moll op. 35, w szczególności wbijającym w fotel wykonaniem Marsza żałobnego. Na wyżyny pianistyki wzbił się też w cyklu 24 Preludiów op. 28, który pod jego palcami był wysmakowaną, linearną opowieścią.

Mistrzowski, pełen energii i witalności występ Koreańczyka był zaprzeczeniem narosłych przez lata stereotypów, jakoby pianiści azjatyccy prezentowali perfekcyjną technicznie, lecz pozbawioną emocji i Chopinowskiego ducha grę. Jakie emocje budził Cho widać było po twarzach zachwyconych melomanów, którzy zgotowali mu kilkukrotne owacje na stojąco. Artysta odwdzięczył się aż pięcioma bisami (m.in. Campanella F. Liszta, Polonez As-dur op. 53, Walc F-dur op. 34 i Ballada g-moll F. Chopina). Podczas tego gorącego wieczoru jedyne, co mi przeszkadzało to filharmoniczny fortepian. Ale, jak usłyszałem, jest szansa na zakup nowego instrumentu w przyszłym roku. Tego muzykom i melomanom życzę. Wesołych świąt!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski