Muzyczny folk spod Tatr podbija Europę

Agata Siemaszko nowa gwiazda muzyki folkowej spod Tatr FOT. MARIA A. GUT

MUZYKA. Agata Siemaszko z Chochołowa - nasza nowa gwiazda

Poznała ją publiczność w Polsce, Niemczech, Danii, Bułgarii a nawet w Serbii i Bośni. Teraz dziewczyna w duecie z Kubą "Bobasem" Wilkiem wydała debiutancką płytę z muzyką folkową. A wszystko zawdzięcza zamiłowaniu do kultury słowackiej i romskiej.

Jej przypadek jest - można śmiało powiedzieć - wyjątkowy. Dziewczyna korzenie ma na Śląsku, bo urodziła się w Będzinie. Jednak większość życia spędziła na Podhalu, dokąd w wieku 8 lat przeniosła się z rodzicami. Jednak sercem jest na Słowacji i w kulturze romskiej. Jej wyjątkowość wzmacnia niesamowity głos.

- Gdy miała 9 lat, moja mama zapisała mnie do szkoły muzycznej. Co prawda ukończyłam tylko pierwszy stopień, ale poznałam i zakochałam się w dźwiękach - wspomina Agata. Po szkole zapisała się do góralskiego chóru "Turliki" i tam - jak mówi - zaczęła się jej prawdziwa przygoda z muzyką.

To właśnie w "Turlikach" po raz pierwszy zetknęła się z muzyką słowacką. - Od tamtej pory zafascynowałam się Słowacją i jej kulturą. Zauroczenie to trwa aż po dziś dzień - mówi z uśmiechem. Do tego stopnia zafascynowała się tym krajem, że nauczyła się języka i zaczęła śpiewać po słowacku. W 2011 roku z muzykiem Jurajem Liską nagrała nawet klip do muzyki elektronicznej, który wygrał na Słowacji radiowy konkurs. Ich teledysk cieszył się ogromną popularnością.

Jej muzyczne zainteresowania dopełniła kultura cygańska. Do tego stopnia była zafascynowana Romami, że w młodości chciała grać w zespole cygańskim. I o dziwo to się jej udało. 8 lat temu dostała się do rom-skiego zespołu "Kałe Bała" prowadzonego przez Teresę Mirgę z Czarnej Góry. - To było trochę zrządzenie losu. Romowie, którzy wcześniej występowali w tym zespole, w większości wyemigrowali wówczas do Anglii, a pani Teresa poszukiwała nowych osób do zespołu. I trafiła na mnie - opowiada.

Dzięki "Kałe Bała" Agata poznała Kubę Wilka. - To wirtuoz instrumentalista. Pewnego dnia zgadaliśmy się i postanowiliśmy nagrać demo. Za namową znajomych zgłosiliśmy je do konkursu "Festiwal Folkowy Polskiego Radia 2011" - opowiada Agata. Nie liczyli na żadną nagrodę. Dlatego tym większy przeżyli szok, gdy okazało się, że zdobyli pierwsze miejsce w tym prestiżowym konkursie.

To był milowy krok w ich karierze. - Zdecydowaliśmy się po tym sukcesie nagrać naszą pierwszą płytę - mówi dziewczyna. Zaszyli się w studiu nagraniowym Kuby Wilka i tam zainspirowani muzyką słowacką i cygańską nagrali krążek. Płyta ukazała się w czerwcu.

Para artystów zyskuje coraz szersze grono fanów. Co ciekawe, ich dokonania śledzą nawet słuchacze w Bośni i Serbii.

Poczynania Agaty obserwuje też Krzysztof Trebunia-Tutka, podhalański muzyk, lider zespołu Trebunie-Tutki. Zresztą nie bez powodu. - Agatę uczyłem grać na basach w zakopiańskiej "Jutrzence", a potem zaangażowałem ją do chórku zespołu Trebunie-Tutki i wtedy już było widać, że dziewczyna ma niesamowity talent - wspomina. Później spotkał ją na konkursie Polskiego Radia, którego jest jurorem. Był pod wrażeniem duetu Agaty i Kuby. - Razem z Kubą stworzyli doskonały duet. Inspirują się kulturą cygańską i słowacką i ją rozumieją. Nie robią jej marnej kopii, ale twórczo ją interpretują - podkreśla muzyk.

W podobnym tonie wypowiada się o ich debiutanckiej płycie. - Jest świetna. Ciekawa i gruntownie przemyślana - podsumowuje.

Paulina Wylężek