My - nędzni nienawistnicy...

Ryszard Niemiec/PRETEKSTY/

Wyznała, że Polaków nie można wyleczyć z nienawiści, co w rankingu psychoz przybliża nas do osobników ulokowanych dosyć nisko w łańcuchu ewolucyjnym ludzkości. "Nie podoba mi się mentalność Polaków, którzy zamiast cieszyć się z moich sukcesów, nieustannie mnie krytykują" - powiada piąta rakieta świata, dyscyplinując tym samym nie tylko kibiców tenisa.

Wszyscy jej poprzednicy, wielcy wychowawcy, starający się uzmysłowić nam nędzę moralną, wytykali wady i przywary, skatalogowane przy pomocy metody uczestniczącej, na podstawie wieloletnich obserwacji i empirycznych relacji. Krakowska tenisistka, z racji swej młodości, krytyczne uwagi wzięła raczej z drugiej ręki, najpewniej z doniesień medialnych, w tym głównie z internetu. Z racji uprawianego zawodu tenisistki od dobrych dziesięciu lat jej kontakty z rodakami mają charakter raczej incydentalny. W maleńkości wy-chowywana w Niemczech, prowadzi życie pielgrzyma podróżującego z kontynentu na kontynent.

Jako czołowe ogniwo latającego przez okrągły rok cyrku tenisowego nie ma czasu na poznawcze, myślowe przystanki w kraju. Siłą rzeczy w jej postrzeganiu świata, w tym Polski i Polaków, musi dominować epistemologiczna, zdawkowa, pobieżna impresja, zamiast pogłębionej refleksji. Jako obywatelka świata, częściej bywa na przykład w Australii aniżeli w Krakowie, co zdawać by się mogło, daje większe pole do badań nad charakterem Aborygenów, narodu tubylczego, któremu każde słowo, krzepiące czy krytyczne, dodaje sił do trwania. No, ale żeby porywać się na wytykanie współplemieńcom wrednej cechy nienawiści i to nieuleczalnej, trzeba by liznąć większej dawki psychologii i socjologii aniżeli szczypta tych nauk, aplikowana dziennym studentom wf., o studiujących w systemie zaocznym nie wspominając.

Polska gwiazda poszła, niestety, śladem sfrustrowanych trenerów naszych reprezentacyjnych piłkarzy i siatkarzy - Holendra Beenhakkera i Włocha Anastasiego. Odspawani od lukratywnych posad selekcjonerskich wytoczyli autorskie pakiety naszych narodowych niedoskonałości i ułomności, wśród których jednakowoż polskiej, chorobliwej nienawiści jednak nie pomieścili. Dołączając do tego duetu siwych obcokrajowców, panna Agnieszka winna była jeszcze dodać zarzut o naszej wrodzonej cesze ignorancji, która obejmuje także ją jako Polkę! Gdyby nie ignorancja, zapewne znałaby wyznanie wybitnej tenisistki Kim Clijsters: "Jestem dumna, że jestem Belgijką. To uczucie staje się silniejsze, w miarę jak się starzeję". Ponieważ Radwańska jest od niej młodsza o całe siedem lat, trzeba wierzyć w jej zdolność zmiany postrzegania Polaków...