W Klubie Jugosłowiańskim w Warszawie
- Każdego dnia dzwonię do rodziców, do Belgradu. Za każdym razem boję się, że usłyszę złe wiadomości. Dwa dni temu rozmawiałem z tatą. Zapytałem, dlaczego ma taki dziwny, drżący głos. "Synu, bomby spadły na zakład chemiczny, wszyscy przez cały dzień chodziliśmy w maskach gazowych". - opowiada 22-letni Miki. Miki w Polsce mieszka już cztery lata, jest tu masażystą, ale ciągle nie czuje się jak u siebie. I nie poczuje się nigdy. - Wiesz, Serbowie bardziej od innych nacji są przywiązani do swojej ziemi. Tak nas wychowano, w kulcie dla tradycji i ziemi, swojej ziemi. Dlatego nigdy prawdziwy Serb nie będzie się dobrze czuł za granicą. Dlatego też gotowi jesteśmy oddać życie w obronie ojczyzny - dodaje.
Zdravko, Czarnogórzec z Nikszicia, chociaż ma żonę Polkę, w Polsce mieszka od ponad dziesięciu lat, również czuje się u nas jak na wakacjach. - Wiesz jak nam teraz upływają dni? Prawie cały dzień przesiadujemy tutaj, oglądamy telewizję serbską, czytamy serbskie gazety, popijamy serbską rakiję i jesteśmy bezsilni. Nic nie możemy zrobić dla naszych bliskich, którzy są tam. Serce cię boli, ale nie możesz im pomóc - mówi.
Od rozpoczęcia interwencji w Jugosławii, Klub Jugosłowiański stał się oazą dla Jugosłowian. Klub przypomina prawdziwą belgradzką "kafanę" (coś w rodzaju kawiarni), w sali telewizyjnej siedzą sami mężczyźni, dyskutują o polityce i sporcie, o wojnie. Chcąc "oswoić" wojnę, uczynić ją mniej straszną, podobnie jak ich rodacy w Belgradzie, śmieją się z niej. Przedrukowywują dowcipy z Internetu na temat Amerykanów, Solany i Clintona. Na honorowym miejscu, pod flagą jugosłowiańską, wisi wydruk przedstawiający na kolejnych obrazkach - małpę, człowieka pierwotnego i Billa Clintona. "Clinton - wnuk małpy" - głosi napis.
W Warszawie żyje kilkuset obywateli jugosłowiańskich, w całej Polsce kilka tysięcy. Ci Jugosłowianie bardzo się jednak różnią od swoich rodaków z Ośrodka dla Uchodźców w Podkowie Leśnej. Tamci są uciekinierami, bez żadnego punktu zaczepienia. Ci są zazwyczaj dobrze sytuowani, w Polsce przebywają już od dłuższego czasu, większość z nich ma polskie żony. Prowadzą u nas firmy handlowe, restauracje. Jedni i drudzy jednak mają rodziny w Jugosławii.
- Nie mam nic do Albańczyków, przyjaźnię się nawet z kilkoma z nich. Ale po co im ta niepodległość? Jak mogą nam odbierać Kosowo? Pewnie, że Miloszević jest winny, ale to Ameryka go popierała. Dwa lata temu były wybory prezydenckie, 70 proc. ludzi chciało głosować na Vuka Draszkovicia, ale przyjechał wtedy do Belgradu Holdbrooke, udzielił poparcia Miloszeviciovi i Slobo wygrał. A teraz Ameryka ma go dość. A co my mamy powiedzieć? Nas się nikt o zdanie nie pyta, politycy decydują, toczą papierową wojnę, w której zwykli ludzie są ofiarami z krwi i kości - mówi pochodzący ze Sremu Obrad.
Najbardziej boli go teraz jednostronność większości mediów. - Widzą we wszystkich Serbach diabła wcielonego. Owszem, nie jesteśmy bez winy, ale i druga strona ponosi odpowiedzialność za wojnę. My też jesteśmy ofiarami - dodaje.
O tym, że nie wszyscy Polacy są przeciwko Serbom, można było się wczoraj przekonać. W Warszawie odbył się bowiem protest przeciwko interwencji NATO w Jugosławii. Demonstranci, ponad 100 osób (w większości Polacy) przed ambasadą jugosłowiańską zapalili symboliczne świeczki.
DOMINIKA ĆOSIĆ
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?