Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

My, z Syrii. W Krakowie uczymy się i tęsknimy

Piotr Malinowski
Wassim i Christina .
Wassim i Christina . Fot. andrzej banaś
Ludzie. Christina Eshak i Wassim Ibrahim - syryjscy muzycy studiujący w Krakowie: nie czują się uchodźcami, chcą po prostu normalnie żyć, pracować i tworzyć muzykę.

- Przed wojną pracowaliście w operze, oboje byliście członkami chóru Syryjskiej Orkiestry Narodowej, koncertowaliście na całym świecie. Jak trafiliście do Krakowa?

- Christina: Przyjechałam tu latem 2012 roku na warsztaty śpiewu. Gdy wróciłam do Syrii, okazało się, że ze względu na wojnę, moja uczelnia przestała istnieć. Musiałam szybko zdecydować co dalej. Kraków mi się podobał, byłam tu ciepło przyjęta, a do tego poziom Akademii Muzycznej jest wysoki. Szybko podjęłam decyzję o wyjeździe do Polski. Ukończyłam już studia licencjackie ze śpiewu operowego, teraz jestem na pierwszym roku studiów magisterskich. Pracuję w szkole językowej, uczę arabskiego i angielskiego.

- Wassim: W Syrii skończyłem studia inżynierskie, a potem postanowiłem wywrócić wszystko do góry nogami i zacząłem studia kompozytorskie w Damaszku. Po 2010 roku (początek wojny - dop. red.) rozglądałem się za miejscem, w którym mógłbym kontynuować naukę. Christina poleciła mi Kraków. Przyjechałem tu w 2013 roku. Ukończyłem już studia magisterskie w Akademii Muzycznej, a teraz jestem na studiach doktoranckich.

- Jak wojna zmieniła codzienne życie w Syrii?

- Christina: Ostatnio, gdy byłam w Damaszku, chciałam wziąć prysznic. Wydawałoby się zwykła czynność. Musiałam najpierw znaleźć wodę, potem podgrzać ją i myć się na raty. Tracisz pół dnia na wymyślenie jak ugotować obiad, jak wyprać ubranie. Jestem z Tartus, miasta nad morzem, które jest teoretycznie bezpieczniejsze, bo właściwie nie było tam bombardowań. Mimo to ciężko jest normalnie funkcjonować. Na ulicach panuje chaos, ceny wszystkiego bardzo wzrosły, prąd - o ile w ogóle się pojawia - to jest przez cztery godziny w ciągu dnia. Do miasta zjechało bardzo dużo ludzi, których wojna zmusiła do ucieczki. Nie da się tam normalnie żyć. W Syrii cały czas jest moja najbliższa rodzina: mama, tata i brat.

- Wassim: Moi bliscy są w Damaszku. Tam życie jest niebezpieczniejsze, ale mimo to ludzie próbują jakoś funkcjonować.

- Czy nie myślicie, żeby pomóc rodzinie, znajomym w przyjeździe do Polski?

- Christina: Paru znajomych pytało, o możliwość studiowania i pracy, ale problemem jest otrzymanie wizy. Moja siostra jest teraz ze mną w Krakowie, ale brat, mimo, że został przyjęty na studia, nie dostał polskiej wizy.

- Wassim: Rodzice nie chcą wyjechać. Usiłują żyć normalnie.

- W Polsce pojawia się pytanie dlaczego uchodźcy z Syrii nie zostają w sąsiednich, bezpiecznych krajach, takich jak: Jordania, Liban czy Turcja?

- Wassim: Obecnie nie można swobodnie przejechać z Syrii do Jordanii. Wprowadzono wizy, więc jedyne co pozostaje, to przyjechać jako uchodźca. Osoby, które pojawiają się na granicy, władze Jordanii kierują do obozu dla uchodźców w Zaatari. Tam ludzie mieszkają w namiotach bez ogrzewania, tylko tej zimy zmarło z wychłodzenia kilkoro dzieci. W obozach nie ma życia, jest co najwyżej wegetacja, bez nadziei i cienia szansy na zmianę. W innych krajach, jak w Arabii Saudyjskiej czy Emiratach Arabskich, nas nie chcą, mówię o ich rządach, a nie o zwykłych ludziach.

- Christina: Nie ma też bezpiecznej drogi do Turcji, bo to właśnie na północy kraju toczą się najcięższe walki.

- Jaki właściwie jest wasz status w Polsce? Jesteście uchodźcami?

- Wassim: Przyjechaliśmy tu na studia, po prostu mieszkamy w Polsce. Nie czuję się uchodźcą i nie chcę być uchodźcą. Jestem tu szczęśliwy. Nie potrzebuję specjalnego traktowania. Ludzie opuszczają Damaszek, opuszczają Syrię, bo chcą mieć nadzieję na przyszłość. Dlatego przyjeżdżają do Europy. Nikt nie robi tego dla zabawy. Teraz w Syrii na ludzi czeka tylko śmierć. Tam od pięciu lat ludzie giną każdego dnia.

- Osoby, które otrzymały status uchodźców, w Polsce mogą uczyć się za darmo. Wy za studia musicie płacić sami?

- Christina: Tak. Niebawem kończę studia na kierunku śpiew operowy w Akademii Muzycznej. Pojawił się problem, przez wahania kursu syryjskiej waluty okazało się, że brakuje mi pieniędzy na opłacenie kolejnego roku. Jako nauczycielka też nie zarabiam dużo. Potrzebowałam około 20 tys. zł. Fundacja Nahda zdecydowała się wspierać mnie i Wassima, a na cel opłacenia studiów zrobiła zbiórkę pieniędzy.

- Udało się?

- Christina: Tak! Ludzie są tu dla nas życzliwi. Zresztą uwielbiam Polskę i Polaków.

- Ostatnie miesiące w Polsce to coraz więcej napięć wokół obcokrajowców, szczególnie tych z Bliskiego Wschodu. Czy odczuliście to na własnej skórze?

- Christina: Absolutnie nie.

- Wassim: Może mamy szczęście (śmiech). Czasem w rozmowach wychodzi, że ludzie powiedzmy „nie lubią” tematu uchodźców, ale bezpośrednio nigdy nie odczułem żadnej niechęci.

- Jakie są Wasze plany na przyszłość?

- Christina: Na razie zostać w Krakowie, skończyć studia i pracować. Jestem wdzięczna za życzliwość i gościnę, z jaką mnie przyjęto.

- Wassim: W Syrii nie da się myśleć o przyszłości. Tu w Krakowie mamy studia i pracę, ale jeśli sytuacja w Syrii się poprawi, to uważam, że powinniśmy tam wrócić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski