Właśnie wydali książkę pt. „Myślenice we wspomnieniach mieszkańców”. Jest ona zapisem rozmów, jakie przeprowadzili z myśleniczanami pamiętającymi miasto nawet jeszcze z czasów międzywojnia, kiedy obok Polaków żyło tu mnóstwo Żydów. Z czasów wojny, kiedy nagle ta żydowska część miejskiej społeczności z dnia na dzień zniknęła. Z czasów powojennych, kiedy panowała bieda, a wielu myśleniczan, ryzykując więzieniem trudniło się kuśnierstwem lub wyrobem skórzanych butów. Wreszcie z czasów późniejszego PRL, kiedy myślenickie kino pękało w szwach, a Zarabie było popularnym letniskiem nie tylko wśród krakowian, ale również Ślązaków.
- Ta wspaniała książka przybliży młodemu pokoleniu te Myślenice, których większość młodych nie pamięta, a które pamiętają nasi dziadkowie. To bardzo cenna inicjatywa - mówi Agnieszka Kazanecka-Bylica, dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej w Myślenicach. To tam odbyła się w czwartek premiera publikacji.
Pomysłodawcą Harcerskiego Archiwum Społecznego jest należący do myślenickiego hufca ZHP podharcmistrz Jakub Jasek. - Celem HAS było pokazanie młodym ludziom historii, której nie ma w podręcznikach, bo jest to historia życia codziennego myśleniczan i miasta, które jest ich domem. Zauważyliśmy, że my młodzi coraz mniej wiemy na temat tego co nas otacza, charakterystycznych dla Myślenic miejsc, nie wiemy w jakich okolicznościach powstały i skąd wzięły się w ich nazwy, z czym się wiążą. Chcieliśmy też w tym projekcie zwrócić uwagę na problem braku integracji międzypokoleniowej z racji tego, że jesteśmy cały czas zabiegani, nie mamy czasu, aby siąść z dziadkami albo rodzicami i porozmawiać z nimi na temat tego, co było, usłyszeć od nich ciekawe historie.
Kilka lat temu, przy okazji 100-lecia harcerstwa w Myślenicach zaczęli myśleć o tym, aby „pogrzebać” w historii miasta i jego mieszkańców. Wtedy skupili się na historii harcerstwa, a teraz postanowili popatrzeć na dzieje miasta w szerszej perspektywie.
Phm. Paulina Serocka, komendantka myślenickiego Hufca ZHP mówi, że po raz kolejny dzięki jego pomysłowi harcerstwo wyszło z harcówki, z lasu, ze szkoły i weszło pomiędzy myśleniczan, do ich domów. I tak dosłownie tu wyglądało.
- Projekt dojrzewał przez około cztery lata. Tyle zajęło nam zdobycie pieniędzy na jego realizację - mówi phm. Jakub Jasek. Zdobyli je z Funduszu Inicjatyw Obywatelskich. Udało się za czwartym podejściem. Do tego dołożyli wkład własny i udało się, także z pomocą - choć już niefinansową - takich instytucji jak Muzeum Niepodległości (a wcześniej Muzeum Regionalne „Dom Grecki”), Miejska Biblioteka Publiczna oraz Urzędu Miasta i Gminy w Myślenicach.
Bardzo ważna była rola wolontariuszy, którzy podjęli się przeprowadzenia wywiadów.
- Wymyśliliśmy, że rozmowy będą toczyły się wokół zdjęć, które pozyskaliśmy dzięki uprzejmości Muzeum Niepodległości. Nasi rozmówcy mówili o tym, co znajduje się na tych fotografiach i - co jeszcze bardziej istotne - jakie wspomnienia i historie się z tymi zdjęciami wiążą - mówi Jakub Jasek. - Naszą pierwszą rozmówczynią była moja babcia, a rozmowę przeprowadził mój brat Szymon.
Potem znaleźli innych rozmówców. Cel został osiągnięty. Młode pokolenie spotkało się ze starszym i usłyszało historie, które ich nie tylko zaciekawiły, ale zaskoczyły, wzruszyły, rozśmieszyły…
Oto fragmenty niektórych:
Andrzej Liszkiewicz: „Dobrze, że ten Sokół w ogóle wrócił, bo kiedyś mieścił się tam Dalin. A potem wyrzucili go stamtąd - granda była nieprzeciętna! (śmiech) (…) Także teraz to tam i Sokół, i harcerstwo macie. Dalej była pralnia i łaźnia publiczna. Te budynki są teraz połączone. Ludzie chodzili się kąpać, bo w domach nie było nic takiego. Ja się tam pod prysznicem jako mały brzdąc myłem. Ze szkoły nas brali i wio! Generalne mycie. Później zaadaptowali pomieszczenia na wielką salę zabaw i drugą salę gimnastyczną”.
Marta i Jacek Hołujowie: „Naszym dziadkiem, który w latach międzywojennych tutaj żył w Myślenicach, był Wacław Konder, ojciec naszej mamy, który dzierżawił od księcia Lubomirskiego dwór. W tej chwili znajduje się tam zakład fotograficzny i biblioteka pedagogiczna, a naprzeciwko jest szkoła dwójka. W tym miejscu były stajnie i stodoły dworskie księcia Kazimierza Lubomirskiego. (…) Pamiętam ten dwór, gdzieśmy przychodzili jako dzieci. Był bardzo ładny, XVII-wieczny. W 1946 roku, po zakończeniu wojny, kiedy władza została przejęta przez komunistów, naszego dziadka wygnano z dworu i tam zrobiono wytwórnię, skup skór. Dwór podupadał w następnych latach po wojnie, popadał w ruinę”.
Marta Hołuj: „Na Zarabiu, w parku był dwór państwa Kokowskich, a ich wnukiem był znany poeta, fraszkopisarz Jan Sztaudynger. Przyjeżdżał do Myślenic na wakacje zawsze do swojej babki Kokowskiej, moja mama się z nim bawiła w piasku i on napisał potem bardzo piękną książkę o Myślenicach „Szczęście z datą wczorajszą”. Opisał w niej lata trzydzieste. (...) Pan Kokowski był radcą u cesarza Franciszka Józefa”.
Aleksandra Mikołajczyk: „To było miasto kuśnierzy i szewców. Ciężko powiedzieć, czy te zawody były opłacalne, po prostu z dziada pradziada ludzie podejmowali taką pracę jak ich rodzice. (…) Wtedy nie było takiego dostępu do nauki. Później dopiero otworzono technikum samochodowe”.
Kazimiera Majda: „Nawet ci, którzy przyjeżdżali tutaj z Warszawy chętnie kupowali kożuchy i futra i do Warszawy przewozili. To było zaraz po wojnie. Ale wszystkiego później zaczęli zabraniać, nie wolno było pracować ze skórami. Mój tata parę razy siedział w więzieniu przez to, że robił ludziom kożuchy (…) Butów też nie wolno było później robić. Teść wyprawiał skóry na buty, też po kryjomu”.
Teresa Wilkołek: „Targ wtedy odbywał się na Rynku. Stały tam takie budy… Na targu można było zdobyć wszystko. A tu, pod kościołem, gdzie teraz jest Koński Rynek, sprzedawano bydło i konie”.
Teresa Święch: „W Myślenicach było dwóch albo trzech lekarzy. Jeśli ktoś zachorował, to prywatnie szedł do lekarza albo lekarz przychodził do domu. Szpitala nie było. Jak ktoś zachorował, a miał być operowany, to go wieźli furmanką do Krakowa. A często nie dowieźli.(…) Z leczeniem to tak było, że ludzi domowymi sposobami raczej się leczyli. Nie było leków na jakieś poważniejsze choroby”.
Józef Bałuk: „Pamiętam jak było kino w Sokole. Ja też jeszcze do niego chodziłem, to musiało być... Może 1935 rok? Jak pokazali pociąg, który jechał do przodu, to ludzie uciekali z kina (śmiech). A w tym kinie jeszcze jedna rzecz była ciekawa: siedziała tam pani i grała na fortepianie, bo to było jeszcze kino nieme. Po prostu widoki były, sam obraz, a ona grała na fortepianie”.
Marian Marzec: „Rynek był bardzo zaludniony, było bardzo dużo ludzi. W nocy można było spotkać wielu przechodniów, zwłaszcza, że było jeszcze kino. Grali głównie rosyjskie firmy z polskim tłumaczeniem, rzadziej z napisami. Czasem amerykańskie westerny. Wiele było od osiemnastu lat, kombinowało się, żeby wejść. Jak brałem legitymacje brata i zasłaniałem zdjęcie palcem”.
Andrzej Liszkiewicz: „W niedziele to były autobusy wynajęte, tak zwana zielona linia, i przywoziły letników z Krakowa. Rano przywoziły, a wieczorem odwoziły z powrotem. Raba była oblężona. Ludź na ludziu był. Rzeka była wtedy czysta! A tam gdzie był POSTiW (Państwowy Ośrodek Sportu, Turystyki i Wypoczynku), tam jest teraz wybudowana hala sportowa. Warto było tam iść. Zespoły grały super i dla dzieci organizowano świetne zabawy(…) I pokazy gimnastyczne, i śpiew, i kabarety, i występowali piosenkarze. To było świetne miejsce”.
Józef Błachut: Pamiętam, że tutaj występował nawet Mieczysław Fogg. Był natomiast problem, gdy padał duży deszcz. Przerywano koncert, zwijano cały sprzęt, wszyscy szliśmy do strażnicy na Zarabiu i pół godziny później impreza trwała dalej. Obecnie jest tam parking.
Krystyna Wygona: „Tam, gdzie obecnie jest pole campingowe, już tak na końcu, jest taki łuk rzeki, który nazywa się Luteranka. Natomiast tutaj, obok tartaku, idąc ulicą Mickiewicza, można dotrzeć na Babskie”.
Józef Błachut: „To jest współcześnie budynek starostwa, a jeszcze w latach siedemdziesiątych był miejscem partii(…) W czasie stanu wojennego jeden z myśleniczan przyniósł świece i zapalił przed tym budynkiem, na chodniku, Szybko ją ugaszono, ale był to symbol końca tej instytucji, która w tym budynku miała siedzibę”.
Andrzej Skowroński: „A wiecie co było w budynku tam, jak się idzie dalej? (…) Mija się starostwo, idziemy dalej Kazimierza Wielkiego. Mija się rondo i jeszcze trzy czy cztery domy, a potem jest taki olbrzymi budynek. To był budynek Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. Pamiętam, jak byłem małym dzieckiem nieraz chodziliśmy tamtędy z mamą. (…) Większość ludzi przechodziła przed budynkiem UB na drugą stronę ulicy. Obchodzili go i dopiero wracali jak mieli sprawę do załatwienia po tej stronie”
***
Młodzi wiele się nauczyli. Bartłomiej Bierówka, jeden z harcerzy przeprowadzających wywiady przyznaje, że zaskoczyło go to, że wiele sklepów i zakładów mieszczących się w rynku należało do myśleniczan pochodzenia żydowskiego. - Moi rozmówcy mówili o dobrych, przyjaznych stosunkach jakie między nimi panowały. To smutne, że później po wojnie i teraz nikt o tym nie pamięta, że żyła tu społeczność żydowska, nie mówiąc już o tym, że nie pamięta się o tamtych przyjaźniach.
Joanna przyznała z kolei, że choć wychowała się w Myślenicach i od swojego dziadka nieraz słyszała różne historie, ale nie zdawała sobie sprawy jak nazywały się poszczególne dzielnice miasta.
- Dziś tych nazw już się nie używa - mówi i dodaje: - Pozytywnie zaskoczyły mnie historie związane ze spędzaniem czasu wolnego, pierwszym kinem…
Główny inicjator HAS ma nadzieję, że będzie ono żyło, dzięki zaangażowaniu w niego mieszkańców. - Pomysł był taki, aby było ono jak najbardziej dostępne, obecne w każdym domu za pośrednictwem internetu. Ma ono być zbiorem wszelakich rzeczy związanych z historią naszego miasta: wywiadów, zdjęć, pamiątek… Wszystko to ma być dostępne za pomocą jednego kliknięcia. Zależy nam, aby to trwało i było powiększane, żeby idea HAS wraz z wydaniem tej książki nie umarła - mówi Jakub Jasek.
Follow https://twitter.com/dziennipolskiWIDEO: Magnes. Kultura Gazura - odcinek 10
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?