Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Myślenice: Personel sam odchodzi

Katarzyna Hołuj
Katarzyna Ralska-Staszel jeszcze do końca marca kieruje poradnią
Katarzyna Ralska-Staszel jeszcze do końca marca kieruje poradnią Katarzyna Hołuj
Zdrowie. Terapeuci z przyszpitalnej Poradni Leczenia Uzależnień niemal w komplecie złożyli wypowiedzenia i pracują tylko do końca marca.

Rocznie około 300 osób szuka tu pomocy. Większość z nich zgłasza się, ponieważ chce wyjść z nałogu. Pozostali to członkowie ich rodzin.

Dyrektor szpitala Adam Styczeń zapewnia, że sytuacja jest pod kontrolą i nie ma zagrożenia, że od 1 kwietnia drzwi poradni będą zamknięte.

W ubiegłym roku odeszły dwie osoby. Z pozostałych czterech terapeutek dwie już złożyły wypowiedzenia, a kolejna jest bliska tej decyzji.

Odchodzą, bo jak mówią ,od dłuższego czasu czują się niepewni jutra. Brak im poczucia stabilności, która jest niezbędna w terapii. - Leczenie terapeutyczne to nie to samo, co leczenie chirurgiczne. Żeby zaistniało, musi zostać nawiązana relacja terapeutyczna, a budowanie więzi wymaga czasu i pracy.

Osoby uzależnione potrzebują "ramy", którą jest stabilność w kontakcie. My musimy im taką "ramę" zapewnić - uważa Danuta Gajda, psychoterapeutka. Potwierdza to druga specjalistka, Judyta Gawęda: - Pacjent potrzebuje oparcia w terapeucie. I dodaje, że w poradni brak jest możliwości rozwoju: - Mimo naszych chęci nic nowego nie może powstać, a to co jest, jest niepewne.

Pacjenci: obiema rękami za poradnią
Podobna sytuacja już się zdarzyła w połowie 2009 roku. Ówczesny zespół poradni też zrezygnował z pracy. Trzeba było budować nowy. Wtedy to zadanie powierzono Katarzynie Ralskiej-Staszel i to ona do dziś jest kierowniczką.

Zbudowała zespół, w którym jak mówi pracowali z pasją i przekonaniem. Wdrożyli autorski program. Są merytorycznie wspierani i konsultowani przez superwizora. Wyrobili sobie pozytywną opinię w środowisku.

- Korzystałem z poradni bez mała 1,5 roku i wiem, że jest więcej takich osób jak ja, które też potrzebują takiego miejsca - mówi pan Andrzej, były pacjent. Nazwiska, jak sam mówi wolałby nie ujawniać, chyba, że zaszłaby potrzeba, aby ratować poradnię. - Wtedy jestem gotów podpisać się nawet obiema rękami - dodaje.

Inny z pacjentów też nie wyobraża sobie, że mogłaby zniknąć. - Dzięki temu, że chodziłem tu na terapię, od dwóch lat nie piję - mówi.

Chwalą ją także współpracujący z nią gminni pełnomocnicy ds. rozwiązywania problemów alkoholowych.

- Pracę tego zespołu oceniam bardzo dobrze. Zawsze mogłam liczyć na przyjęcie kierowanych od nas osób, nawet jeśli nie było akurat wolnych terminów panie znajdowały dla nich czas i miejsce. To dawało ogromny komfort, szczególnie jeśli wziąć pod uwagę to, jak trudno jest przekonać ludzi, aby w ogóle tam trafili - mówi Zofia Kozielska, pełnomocnik z gm. Dobczyce.

Sygnały zaniepokojenia od pracowników pojawiły się wraz z informacją o tym, że ma zostać ogłoszony konkurs na świadczenie usług w poradni. Mogli w nim wystartować. Wymagałoby to założenie i rejestracji spółki. Tyle teoria. Praktycznie, jak sami mówią, skórka nie byłaby warta wyprawki.

- Opłacenie składek w ZUS-ie, wynajem lokalu...- wyliczają. Poza tym były też inne czynniki. - Umowa miałaby być na rok, z możliwością aneksowania po tym czasie. W działalności terapeutycznej rok to bardzo krótko. Terapia trwa od ośmiu miesięcy do nawet kilku lat. Nie byłoby więc stabilności, ani dla nas, ani dla pacjentów - mówi Katarzyna Ralska-Staszel, kierowniczka poradni.

Wystosowali pismo do dyrektora z pytaniem, dlaczego dąży do oddania świadczeń w ręce kogoś z zewnątrz - podwykonawcy. Jak mówią, nie otrzymali na nie do dziś odpowiedzi, choć było to... jesienią 2013 roku.

Dyrektor: poradnia niepierwszoplanowa
- To działalność statutowa, ale nie pierwszoplanowa z punktu widzenia jednostki, jaką jest szpital - mówi nam jego dyrektor, Adam Styczeń.

Ogłosił jeden konkurs. Chętnych nie było. Potem drugi. Dalej bez odzewu.

Dla pracowników poradni taka sytuacja była daleka od komfortu, wiedzieli bowiem, że kiedy znajdzie się chętny, oni otrzymają wypowiedzenia. - Chciałam szukać oszczędności inaczej. Proponowałam dyrektorowi, żeby obciął mi etat do 3/4, ale nie zgodził się na to - mówi Katarzyna Ralska-Staszel.
Są certyfikowanymi psychoterapeutami. W poradni na etacie zarabiają od 1900 (terapeuci) do 3200 zł (kierownik) brutto. W listopadzie ubiegłego roku napisali podanie o podwyżkę, której jak mówią, nigdy nie mieli.W podaniu podali kwotę... 800 zł brutto. Przyznają jednak, że zrobili to bez nadziei na jakąkolwiek podwyżkę. Mają jednak żal o to, że po raz drugi na ważne dla nich pismo nie otrzymali odpowiedzi.

- Nie mam tu funkcji pisarza, ale osoby zarządzającej. Myślę, że wystarczające informacje zostały przekazane w czasie odbytych spotkań z pracownikami i z Radą Społeczną - mówi dyrektor. Podkreśla okres zatrudnienia pracowników, który jego zdaniem przeczy twierdzeniu, że nie zagwarantował im poczucia stabilności. Nie odmawia kompetencji personelowi, ale dostrzega w tym swoją zasługę.

- Dużą rolę odegrał w tej sprawie pracodawca, wielokrotnie wyrażający zgody na płatne oddelegowania pracowników celem odbycia szkoleń - podkreśla.Potwierdza, że żądana podwyżka nie jest możliwa. - Jeżeli aktualne możliwości płacowe naszego szpitala, ukształtowane wartością kontraktów z NFZ nie są satysfakcjonujące dla części pracowników Poradni Leczenia Uzależnień, to każdy ma prawo poszukiwania zatrudnienia u pracodawcy, który spełni jego oczekiwania. Jest to prawem pracownika i nie można się o to obrażać.

Zdaniem dyrektora pracownicy nie mogą się też "obrażać" na niego za to, że dąży do wprowadzenia zmian organizacyjnych.Te, jak twierdzi, mają na celu zapewnienie efektywnej pracy i wysokiej jakości usług medycznych.

- Takie zmiany organizacyjne funkcjonują już od kilku lat w poradniach specjalistycznych, gdzie świadczenia zdrowotne wykonywane są przez personel medyczny w ramach umów cywilno-prawnych, z satysfakcją dla szpitala, personelu medycznego i przede wszystkim dla pacjentów - argumentuje dyrektor Styczeń. Z cytowanych tu wypowiedzi podopiecznych Poradni Leczenia Uzależnień wynika, że są usatysfakcjonowani tym, jak działała do tej pory.

Poradnia deficytowa. Tylko dlaczego?
Kontrakt myślenickiej poradni jest niższy niż koszty jej działalności. Jak podaje dyrektor, za rok 2014 rok to różnica ok. 30 tys. zł. -Kiedy zepsuł się nam laptop, szukałam pomocy w gminach. Wiśniowa się zlitowała i go nam kupiła. Jest nam niezbędny z uwagi na system EWUś - mówi kierowniczka poradni.-Zdecydowaną większość tego, z czego korzystamy w naszej pracy np. meble, laptop, projektor, testy psychologiczne i literatura fachowa otrzymaliśmy od współpracujących z nami gmin. Dobczyce finansują superwizję.

W poradni brakuje rejestratorki. Jej funkcję pełnią terapeutki z kierowniczką włącznie, choć nie mogą być całkiem dyspozycyjne, bo trudno, aby prowadząc z pacjentem terapię odbierały telefony.

Czy wobec tego na taką "kulę u nogi" mają szansę znaleźć się chętni? Czy podmiotowi niepublicznemu będzie się opłacało? Dyrektor jest zdania, że tak. Bo pracownicy na umowach cywilno-prawnych są tańsi, a co najważniejsze, poradnia niepubliczna oprócz świadczeń na NFZ, ma możliwość udzielania ich także na zasadach komercyjnych.

Krzysztof Heród, radny powiatowy i przewodniczący Komisji Zdrowia i Pomocy Społecznej, główne źródło problemu widzi w w gminach, a dokładnie w tym, że pobierając opłaty za koncesję na sprzedaż alkoholu, nie partycypują w ogóle, albo w znikomym stopniu, w kosztach funkcjonowania poradni. Zamiast tego przeznaczają te środki np. na wypoczynek dzieci, co jak mówi radny, jest zakamuflowaną pomocą dla szkół. - Gminy nie poczuwają się do współodpowiedzialności nie tylko za osoby z chorobą alkoholową, ale i za współuzależnionych, a to najczęściej dzieci i żony.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski