Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Myślenice. Po finale "Bake Off-Ale ciacho" nie zeszła ze słodkiej drogi

Katarzyna Hołuj
Katarzyna Hołuj
Fot. Katarzyna Hołuj
Sylwia Bała, myśleniczanka, finalistka programu „Bake Off-Ale ciacho!” spełniła swoje marzenie otwierając w Myślenicach, jak sama go nazywa, słodki butik ze swoimi autorskimi wypiekami.

FLESZ - Nie zgłosisz pieca? Zapłacisz grzywnę

- Program wyznaczył mi nową drogę, cukierniczą. Nauczyłam się w nim bardzo wielu rzeczy i to w bardzo krótkim czasie. Wiele rzeczy, które robiłam w programie, robiłam po raz pierwszy w życiu, na przykład sycylijskie cannoli albo finałowy tort, czyli hidden cake. Nie chcę, żeby udział w programie to był tylko epizod. Otworzyły się przede mną nowe drzwi i wchodzę w nie. Wiem, że jeszcze dużo muszę się nauczyć, ale bardzo chcę się szkolić – mówiła po zakończeniu programu Sylwia, z wykształcenia germanistka, z zawodu nauczycielka z 10-letnim stażem.

Od czasu, kiedy wzięła udział w programie minęły trzy lata. Tak, jak zapowiedziała, wykorzystała ten czas na szkolenia pod okiem mistrzów cukiernictwa. Nawet czas kwarantanny minął jej w kuchni, bo właśnie wtedy metodą prób i błędów doskonaliła się w przygotowywaniu ciasta francuskiego.
Dziś, kiedy spełniona otwierała swój lokal mówiła, że za tym co widać kryją się niezliczone godziny nauki i pracy, trochę stresu, ale i sporo czasu zabranego rodzinie, która jak mówi, na szczęście od zawsze i teraz także ogromnie ją wspiera.

Od zawsze (jeszcze przed udziałem w Bake Off) najbardziej lubiła małe cukiernicze formy, a dokładnie monodesery. To właśnie one królują w jej lokalu, ale są też torty, bezy oraz chleb i bagietki, bo jak mówi Sylwia, miał to być rodzaj boulangerie-pâtisserie, czyli cukierni z piekarnią, gdzie można zjeść coś słodkiego i potem pójść do domu z bagietką pod pachą. - Zapraszam do spróbowania trochę „Bake Off”, trochę mojego świata, trochę cukiernictwa zachodniego: francuskiego, włoskiego… Polskie też kocham, przerobiłam orzechowy tort mojej babci na monodeser. Mocno orzechowy, włosko-laskowy, czekoladowy-karmelowy. Lubię się bawić cukiernictwem. Patrzę na jakąś tradycyjną rzecz i zaraz widzę ten smak inaczej „schowany”, w innej formie – mówi Sylwia.

O tym, że smak wyniosła z domu opowiadała nam już trzy lata temu. Sama też nigdy nie stroniła od kuchni. Lubi gotować (jej specjalność to chińszczyzna), ale nade wszystko kocha słodkości i wypieki.

- Mój dom rodzinny zawsze pachniał dobrym jedzeniem, mama bardzo dobrze gotowała. I piekła też znakomicie. Babcia również. Cudownie jest wejść do domu, który pachnie ciastem, czekoladą, malinami albo powidłami. Smaki i zapachy zostają w pamięci na długo. Ja też mam takie w pamięci z czasów swojego dzieciństwa. To klasyka, jaką pamięta pewnie wielu z nas, bo to babcine ciasto drożdżowe z kruszoną chrupiącą i słodką, tak dobrą, że zawsze było jej za mało. Babcia piekła je często, czasem z powidłami na wierzchu, ale najlepsza była wersja najprostsza. Popijana mlekiem lub kakao - mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski