Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Myślenicka siatkówka potrzebuje pomocy

Maciej Hołuj
Sezon 2004/05 Dalin awansuje do I ligi.
Sezon 2004/05 Dalin awansuje do I ligi. Maciej Hołuj
Sport. Zawodniczki Dalinu wygrały w tym sezonie dwa mecze. To najgorszy wynik od ponad 25 lat. Spadek do trzeciej ligi zespołu, który 8 lat temu grał w I lidze jest wielką porażką.

Siatkarki myślenickiego Dalinu nie zaliczą zakończonego właśnie sezonu do udanych. Po wcześniejszej grze w I lidze i LSK oraz kilkuletniej obecności w szeregach II ligi opuszczają tę klasę rozgrywek. W ciągu całego sezonu tylko dwa razy schodziły z parkietu zwycięskie. Tak źle nigdy jeszcze nie było. Od przyszłego sezonu drużyna grać będzie w III lidze.

Mało optymistyczne prognozy
Konstruując skład zespołu na sezon 2013/14 wieloletni trener siatkarek Dalinu Jerzy Bicz stanął przed bardzo trudnym zadaniem. Cztery siatkarki z podstawowego składu postanowiły zrezygnować z kontynuowania kariery zawodniczej. Z drużyny odeszły m.in: Monika Szlachetka, Monika Filipek, Sylwia Topa i Anna Woźniczka - Mleczek. - Nie ma innej możliwości, musimy uzupełnić skład młodziczkami, kadetkami i juniorkami - tłumaczył na starcie rozgrywek trener. - Wobec braku środków finansowych na wzmocnienie zespołu sięgamy po swoje wychowanki. Jakie będą tego efekty nie jestem w stanie przewidzieć.

Trener podkreśla dzisiaj, że jeszcze przed sezonem wiedział jak trudne zadanie czeka jego samego i dziewczęta. - Wiem, że w siatkówce potrzebne jest doświadczenie, tego moje dziewczęta, poza nielicznymi wyjątkami, nie miały. Liczyłem się z tym. Ale myślałem także, że przez okres rozgrywek fazy zasadniczej zespół zgra się, nabierze pewności siebie, uwierzy w to, że może wygrywać i że fazę play out przejdziemy pomyślenie utrzymując miejsce w tabeli II ligi.

Niestety. Dzisiaj wiemy już i wie to także trener, że młodym zawodniczkom nie udało sie udźwignąć ciężaru odpowiedzialności za wynik. Jerzy Bicz kładzie to głównie na karb braku doświadczenia. W decydującej fazie rozgrywek w składzie zostały tylko dwie doświadczone zawodniczki Kasia Prośniak i Monika Gablan-kowska, które notabene zagrały na dobrym poziomie. Trudno odmawiać siatkarkom Dalinu ambicji i zaangażowania, zabrakło im natomiast umiejętności.

Bez sponsora
Decydując się na grę swoimi wychowankami kierownictwo sekcji siatkówki żeńskiej Dalinu miało na uwadze przede wszystkim to, że dziewczęta te zagrają nie pobierając w zamian żadnych wynagrodzeń. Całe lata drużyna siatkarska z Myślenic mogła liczyć na sponsorów, dzięki pomocy których możliwe były wzmocnienia zespołu. Przez szeregi Dalinu przewinęło się wiele utalentowanych zawodniczek, które do dzisiaj kontynuują swoje sportowe kariery w klubach rozsianych po terenie całego kraju. Tym razem było inaczej.

Brak strategicznego sponsora związał ręce trenerowi Biczowi w kwestii zewnętrznych wzmocnień zespołu. - Wybraliśmy z siatkarskiej młodzieży te zawodniczki, które najlepiej rokowały na przyszłość, najbardziej utalentowane - mówi dzisiaj Jerzy Bicz. W tej grupie znalazły się między innymi: Natalia Szewczyk, Zuzanna Iszczuk, Sandra Skóra, Magdalena Góralik, Karolina Krawczyk, Agata Żak, Daria Kędziora i Aleksandra Kozak. Same młodziczki i juniorki debiutujące w rozgrywkach na tak wysokim szczeblu. Skład uzupełniały doświadczone już w drugoligowych bojach: Katarzyna Prośniak, Aleksandra Drewienkiewicz, Monika Gablankowska i Izabella Gablankowska.
Na domiar złego kontuzje
Pierwsze mecze sezonu potwierdziły obawy trenera. Zespół grał ambitnie, ale bojaźliwie. Przegrywał mecz za meczem. Nawet z tymi drużynami, które kiedyś odprawiał bez większych problemów 3-0. Młode zawodniczki nie potrafiły poradzić sobie z odpowiedzialnością za wynik. W kilku spotkaniach prowadziły nawet w poszczególnych setach, ale zawsze w końcówce oddawały pole i przegrywały.

Na domiar złego drużynę zaczęły prześladować kontuzje. Najgorsze było to, że dotknęły one zawodniczki doświadczone, a więc mające decydować o stylu i skuteczności gry Dalinu. - Myślę, że gdybym dysponował pełnym składem do samego końca rozgrywek, obrona miejsca w II lidze byłaby znacznie łatwiejsza i być może zostalibyśmy w jej szeregach na kolejny sezon - twierdzi Jerzy Bicz. - Ale kontuzje Drewienkiewicz i Żak oraz wcześniejsza rezygnacja z gry Izy Gablankowskiej spowodowały, że w decydujących meczach play out dysponowałem ... siedmioma lub ośmioma zawodniczkami.

Kibice
W najlepszych dla Dalinu czasach, kiedy drużyna walczyła w najwyższej krajowej lidze (LSK - Liga Siatkówki Kobiet) na każdym meczu pojawiała się grupa młodych ludzi z bębnami, transparentami nie szczędząca gardeł i zagrzewająca siatkarki do walki. W zakończonym co dopiero sezonie na trybunach nowej hali widowiskowo - sportowej na Zarabiu, w której siatkarki rozgrywały swoje mecze podczas spotkań Dalinu zasiadała garstka najwierniejszych sympatyków drużyny. - Jestem na tych meczach siłą rozpędu - mówi pan Stanisław.

- Sympatyzuję z Dalinem od kilkunastu lat, ale przy tym poziomie gry, kiedy zespół przegrywa mecz za meczem, trudno liczyć na to, że kibice przyjdą gromadą i zasiądą na trybunach. Dziwi mnie natomiast to, że tak aktywny ongiś fan klub dzisiaj praktycznie nie istnieje. Z drużyną jest się przecież na dobre i na złe.

Co dalej?
Trener Jerzy Bicz wspomina o występach w III lidze mając nadzieję, że zespół, który prowadził do tej pory nie rozpadnie się i że będzie kim grać. Istnieje jednak obawa, że nie będzie to zespół seniorski. Coraz mniej w Myślenicach utalentowanej młodzieży, która garnie sie do nauki w klasach sportowych. Czyżbyśmy zatem mieli do czynienia ze śmiercią myślenickiej siatkówki?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski