Już kilka dni po wybuchu wojny do Małopolski, do powiatu myślenickiego i samych Myślenic przyjechali pierwsi uchodźcy. W zdecydowanej większości były to kobiety z dziećmi. Wiele osób prywatnych przyjęło je pod swój dach. Na uchodźców czekały tu też zorganizowane przez samorządy miejsca zbiorowego zakwaterowania. Dzięki temu, że ludzi ruszyli z falą pomocy otworzono sklepy „za zero złotych”, w których przez kilka miesięcy uchodźcy mogli się zaopatrywać.
Od tego czasu niektórzy wrócili do Ukrainy, inni pojechali dalej na zachód Europy, ale wiele z tych osób mieszka tu do dziś. Dzieci uczą się w miejscowych szkołach, część z dorosłych znalazła pracę, cześć nadal jej szuka, uczą się języka polskiego.
W sobotę na rynku w Myślenicach byli też ci, którzy im w tym pomagają. To zarówno Polacy jak i Ukraińcy, m.in. pracownicy Ośrodka Interwencji Kryzysowej w Myślenicach i współpracującej z nim Fundacji Zustricz.
Przedstawicielka tej ostatniej mówiła nam, że fundacja pomaga dowiedzieć się jakie instytucje działają w Polsce, do której należy się zwrócić w konkretnej sprawie, o jaką pomoc można się starać, gdzie i jaki wniosek złożyć.
Asystujemy w kontaktach z instytucjami państwowymi, medycznymi, prowadzimy zajęcia psychologiczne, bardzo dużo robimy dla rozwoju dzieci i ich integracji z dziećmi z Polski, uczymy języka polskiego Ukraińców i ukraińskiego pracowników polskich instytucji państwowych – mówiła kobieta.
W Myślenicach uchodźcy mogą uzyskać pomoc prawną i psychologiczną w swoim ojczystym języku. Jest ona dostępna w siedzibie OIK przy ul. Kazimierza Wielkiego 5. Tam też działa punkt informacyjny z obsługą w języku ukraińskim.
W OIK działa ponadto infolinia „Środa dla Ukrainy” (506-318-838), czyli całodobowe telefoniczne wsparcie w języku ukraińskim dla obywateli Ukrainy doświadczających traumatycznych skutków wojny.
O tym, że takich osób nie brakuje, mówił nam Mikołaj, jeden z psychologów pochodzących z Ukrainy pracujących w Myślenicach. Uchodźcy mierzą się m.in. z zespołem stresu pourazowego. Dla wielu z nich strach i stres nie skończył się z chwilą przekroczenia granicy ukraińsko-polskiej, bo w Ukrainie pozostali ich bliscy. I to właśnie o nich i o ich życie codziennie się boją.
Kiedy w sobotę na myślenickim rynku zabrzmiały hymny Polski i Ukrainy oraz piosenka „Czerwona kalina” u wielu osób można było dostrzec łzy wzruszenia. Przywoływały je też wspomnienia 24 lutego 2022 roku i dni, które nastąpiły zaraz po nim.
Jedna z naszych rozmówczyń – Natalia mówiła, że najgorszym przeżyciem było chowanie się w zimnej piwnicy z małym dzieckiem, jego strach i pytania dlaczego muszą tam być. Właśnie z dzieckiem wyjechała z Ukrainy.
Z małym dzieckiem przyjechała do Polski także Julia. Obie nasze rozmówczynie mówią o wdzięczności dla Polaków. Za pomoc tę zorganizowaną odgórnie, instytucjonalną, za schronienie, ale też za gesty pojedynczych ludzi. Taki na przykład jak uczyniła jedna z kobiet, kiedy dziecko Natalii chorowało a ona nie wiedziała jak i do kogo zwrócić się o pomoc.
- Tak wyglądał Kraków 1000 lat temu! Oto rekonstrukcja
- Tak oszukują nas sklepy spożywcze. TOP 10 nieczystych zagrań!
- Oto najlepsze miejsce do życia w Małopolsce. Przynajmniej w Rankingu Gmin
- Zapierające dech w piersiach widoki z Chełmu i Kudłaczy
- Diabli Dół i Boża Wola. Nazwy małopolskich wsi, o których nie słyszeliście!
- Tunel na zakopiance już otwarty! Tak powstawała ta potężna inwestycja
Jak Polacy zareagowali na atak Rosji na Ukrainę? SONDA
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?