Na bakier ze śmieciami

W gminie Alwernia

   Burmistrz Alwerni Wiktor Cypcar zapewnia, że do niego nie dotarły wnioski komisji rewizyjnej. - Być może pismo to skierowano bezpośrednio do odpowiedniego referatu urzędu odpowiedzialnego za tego rodzaju sprawy. Nie jest też prawdą, że zarząd nie robi nic w zakresie kontroli mieszkańców. Systematycznie bowiem wzywane są do urzędu osoby, które nie mają podpisanych umów na wywóz śmieci z Zakładami Usług Komunalnych z Bolesławia. Najczęściej jednak przedkładają one kwity, które potwierdzają, że w inny, lecz równie legalny sposób pozbywają się odpadów - tłumaczy Cypcar.
   Burmistrz nie zgadza się również z oceną, jakoby wszyscy mieszkańcy, którzy nie podpisali umów z firmą wywożącą śmieci, spalali je we własnym zakresie lub wywozili do lasu. Jak się bowiem okazuje, są osoby, które bez umów wystawiają kubły ze śmieciami i płacą indywidualnie za ich wywóz. Niektórzy, aby zaoszczędzić, sami wywożą śmieci, m. in. do kółka rolniczego w Kwaczale albo bezpośrednio do siedziby Zakładów Usług Komunalnych.
   Najbardziej bezsilni wobec zachowań mieszkańców czują się sołtysi. W Okleślnej jedna z miejscowych osób od lat nie płaci za wywóz odpadów. Utylizuje je we własnym zakresie, spalając w piecu. Nie zmieniła swoich praktyk nawet, gdy gospodarz wsi po protestach sąsiadów zwrócił jej na to uwagę. Po takich informacjach jeden z alwernijskich radnych uznał, że w gminie najwyraźniej brakuje służby, która byłaby odpowiedzialna za kontrolę legalnego pozbywania się śmieci przez mieszkańców. W sąsiednich gminach funkcję taką pełnią straże miejskie i najlepszym wyjściem byłoby powołanie jej również w Alwerni.
   _- Z pewnością nie zastosujemy tego rozwiązania, gdyż jest ono zbyt kosztowne - _komentuje burmistrz Wiktor Cypcar. - Zaostrzymy jednak kontrole i restrykcje wobec tych, których podejrzewa się o niezgodne z prawem pozbywanie się śmieci z prywatnych posesji.
(EM)