Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na bykach można dobrze zarobić

Aleksander Gąciarz
Aleksander Gąciarz
Fot. Aleksander Gąciarz
Rozmowa. Z lekarzem weterynarii STANISŁAWEM PĘDZIWIATREM - o tym jak jeszcze lepiej wykorzystać żyzne proszowickie ziemie, o korzyściach z „cywilizowania” hodowli i o tym, dlaczego krowa powinna przestać być zwierzęciem niemal już egzotycznym.

- Chce Pan skłonić rolników, by kosztem uprawy warzyw zajęli się hodowlą bydła mięsnego. Ambitny plan, biorąc pod uwagę, że obecnie warzywa zdecydowanie dominują w rejonie Proszowic.

- Proszę mnie nie rozumieć w ten sposób, że chcę wyeliminować plantacje warzyw. Jestem za jak najlepszym wykorzystaniem naszej ziemi, która jest bardzo dobrej jakości i pozwala produkować bezpieczną żywność. Uważam jednak, że ona jest za dobra, aby wykorzystywać ją raz w roku i tylko do uprawy warzyw. Mamy przykłady rolników, którzy uprawiając warzywa, na samych poplonach są w stanie wykarmić kilkanaście sztuk bydła i kilka koni.

- Ale przecież wielu rolników wykorzystuje ziemię dwukrotnie. Gdy zbiorą jeden plon jarzyn, zdążą jeszcze zasiać i zebrać kolejne. W tym samym roku.

- To nie jest powszechna praktyka.

- Dlaczego zależy Panu na odrodzeniu hodowli?

- Krowy zniknęły z naszej wsi. Rolnicy zapomnieli, jak się je hoduje. Widzę to, gdy nieliczni hodowcy przychodzą do nas z takimi chorobami cieląt, których przy odpowiednim chowie nie powinno być.

- Jaki błąd popełniają?

- Kupują cielęta na jarmarkach, z niepewnego źródła. Często zbyt małe. Nie można odrywać od matki kilkudniowego cielęcia. Ono nie ma żadnej odporności. Dlatego chcemy rolnikom uświadamiać, jakie cielęta i gdzie kupować, jak się z nimi obchodzić. Jak żywić i jakich zasad sanitarnych przestrzegać. Zwłaszcza, że to jest towar drogi. Za cielę trzeba zapłacić do dwóch tysięcy złotych. Gdy zatem ktoś kupi dziesięć sztuk, a potem cztery mu padną, to może się zrazić.

- Ale po co wracać do hodowli, skoro osoby, które uprawiają warzywa, przez lata nabyły wiedzę, znają się na tym, mają odpowiednie maszyny. W przypadku hodowli musieliby zaczynać od zera.

- Odrodzenie hodowli jest w interesie plantatorów warzyw. Aby gleba mogła rodzić, wymaga substancji organicznych, czyli obornika. A my mamy całe wsie, gdzie obornika nie ma od lat. Nie da się produkować żywności w nieskończoność na samej chemii. Będziemy mieć wtedy takie warzywa jak w Holandii, o których mówi się, że są bez smaku. A mamy przecież wolne chlewy, które nagminnie przerabia się na przechowalnie. Stoją wolne stodoły, bo mało kto już zbiera słomę.

- Stodoły nie są przystosowane do hodowli zwierząt.

- Ale można je w tym celu znakomicie wykorzystać. Bydło opasowe to zwierzęta, które nie potrzebują bardzo ciepłych pomieszczeń. Wystarczy osłonić je od wiatru, od deszczu i nawet w wiatach można je trzymać. Natomiast ziemię pod uprawę warzyw można po ich zbiorze wykorzystać do produkcji wartościowej paszy. Ja właśnie chcę rolnikom pokazywać takie możliwości.

- Sprawa jest o tyle trudna, że jeżeli nie ma się gotówki na rozpoczęcie działalności, to dochowanie się większego stada może trwać kilka lat. Krowa rodzi jedno ciele rocznie…

- Dzisiaj to nie jest problem. Zakłady mięsne, z którymi współpracujemy, mogą kredytować hodowców. W największym skrócie wygląda to tak, że wstawiają hodowcy cielęta do gospodarstwa i podpisują umowę na odbiór gotowego produktu. Po 18 miesiącach taki byk osiągnie wagę około 700 kilogramów. Przy cenie ponad 8 złotych za kilogram żywca uważam, że stado złożone z 20 sztuk może dać bardzo godziwy zarobek. Zbyt jest pewny, bo Turcja kontraktuje bardzo dużo wołowiny. Tylko trzeba pamiętać, że im potrzebny jest dobry towar. Inaczej mówiąc, hodowla musi się odbywać według określonych wskazówek. Wtedy odbiorcy przyjadą po każde cztery opasy bez robienia łaski i zapłacą w ciągu 10 dni. Czego więcej trzeba? My natomiast chcemy być dla hodowców doradcami, organizować spotkania, warsztaty, na których będziemy tłumaczyć jakich reguł się trzymać, jak wyprodukować wartościową paszę i temu podobne.

- Łącząc ze sobą rolników i firmy z branży przetwórstwa mięsnego, uderzacie w pośredników, którzy czerpią dochody z podobnej działalności.

- W pewnym sensie tak, ale uważam, że ci uczciwi, solidni mają na tyle dobrą opinię i stałych klientów, że sobie poradzą. Natomiast mogą zostać z rynku wyeliminowani ci, którzy działają na zasadzie partyzantki. Wiem, że dzisiaj słowo pośrednik ma negatywne konotacje, ale gdyby nie oni, handel żywcem na jarmarku w Proszowicach pewnie całkiem by zanikł. Dlatego uważam, że jeżeli są to podmioty zarejestrowane, płacą podatki, spełniają wymogi co do warunków transportu, to niech działają. Ten rynek trzeba jednak ucywilizować i my do tego dążymy.

- I narazicie się zapewne na zarzut, że robicie to po to, aby samemu zarobić. Bo ktoś te zwierzęta musi leczyć.

- Oczywiście, że takie zarzuty będą. Ja się zresztą wcale nie wypieram, że chcę coś z tego mieć. Po to między innymi zbudowałem klinikę w Stogniowicach. Jeśli krzewimy wiedzę hodowlaną i staramy się poprzez naszą działalność minimalizować straty związane z zachorowaniem, to trudno mówić, że chcemy zarabiać na leczeniu. Rolą dzisiejszego lekarza weterynarii jest m.in. doradzanie w zarządzaniu hodowlą. I mam nadzieję, że nasza działalność przede wszystkim hodowcom wyjdzie na dobre. Proszę sobie przypomnieć jak 20 lat temu wyglądał chów prosiąt na naszym terenie. Do 20 procent padało na skutek nieodpowiedniego żywienia. To m.in. nasz wkład spowodował, że dzisiaj poziom hodowli trzody u nas, a w okolicach Kazimierzy, czy Pińczowa jest nieporównywalny. Dla fachowców jesteśmy poważnym i wiarygodnym partnerem, a ludzie zawistni zawsze będą rzucać oskarżenia.

- Wierzy Pan, że za kilka lat krowa przestanie być w okolicy Proszowic zwierzęciem niemal egzotycznym?

- Ja liczę, że to się zacznie już w tym roku. Zainteresowanie naszym niedawnym szkoleniem przerosło moje oczekiwania. Liczyłem na kilka, kilkanaście osób, a przyszło 60. Oczywiście nie będzie tak, że nagle wszyscy zaczną hodować bydło, to nie miałoby sensu. Ale niech zajmie się tym pięć procent gospodarstw, to już będzie dobrze.

Rozmawiał Aleksander Gąciarz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski