Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na co dzień czuję obecność Anioła Stróża

Paweł Gzyl
fot. Sylwia Dabrowa
Ania Wyszkoni zaśpiewa „Kolędy WIELKIE” 15 stycznia 2016 roku o godz. 18 w Nowohuckim Centrum Kultury.

Wyobraźmy sobie, że za oknem nie ma wiosennej pogody, tylko wszędzie leży śnieg i jest mroźno.
Mam wprawę w wyobrażaniu sobie zimy. Nagrywałam bowiem „Kolędy wielkie” latem w największe upały. Aczkolwiek było przyjemniej niż teraz.

Nie czułaś się dziwnie?
Początkowo właśnie myślałam, że będzie dziwnie, ale ku mojemu zdziwieniu wcale nie było tak źle. Bardzo sprawnie poszło mi wyobrażanie sobie zimy, szczególnie kiedy zamknęłam się w studiu ze słuchu.

Może trzeba było postawić choinkę w studiu?
Miałam taki pomysł! Ale zapomniałam ją zabrać na pierwszą próbę i szybko się przekonałam, że właściwie nie jest nam ona potrzebna. Byłam po pierwsze ze wspaniałymi muzykami, a po drugie z moimi dobrymi przyjaciółmi, więc świetnie nam się pracowało.

Która z kolęd jest Ci najbliższa?
Na płytę wybrałam te kolędy, które towarzyszą nam co roku. Chodzę na pasterkę i lubię je wtedy śpiewać. Moja sympatia wobec poszczególnych kolęd zmieniała się jednak w trakcie tworzenia płyty. Teraz numerem jeden jest „Cicha noc” ze względu na emocje, które przeżywałam, nagrywając ją w studiu. Została tak zwiewnie zaaranżowana, że wyobrażałam sobie, iż jest kołysanką dla mojej córeczki Poli. Śpiewając, widziałam w myślach, jak kołyszę ją w ramionach. Gdy otworzyłam oczy przypomniałam sobie, że jestem w studiu i że moja córka waży już tyle, że trudno byłoby mi ją tak usypiać. (śmiech)

A przedtem, którą kolędę najbardziej lubiłaś?
Kiedy sama byłam dzieckiem, mama musiała mi ciągle śpiewać „O gwiazdo betlejemska”. Mimo że to mało popularna kolęda, to bardzo ją lubiłam. Potem ulubioną stała się „Mizerna cicha”. Kiedy zaczęłam śpiewać przy choince kolędy ze swoimi dziećmi, zauważyłam, że każda jest inna: jedna niesie radość, a druga skłania do refleksji. I wtedy przeżywałam je zupełnie inaczej.

Dlaczego zdecydowałaś się zaśpiewać kolędy w bardzo klasyczny sposób?
Starałam się zaproponować coś od siebie, ale bardzo dbałam, aby tradycyjne melodie zostały zachowane, by każdy mógł ze mną je śpiewać w swoim domu. Takiej płyty bardzo brakowało mi na polskim rynku. Dlatego wybrałam tę drogę.

Pokusiłaś się również o nagranie własnych piosenek świątecznych. Trudno stworzyć w tym repertuarze coś niebanalnego? To było największe wyzwanie. Głównie ze względu na teksty. Będąc już tyle lat na scenie, nie miałam problemów z wczuciem się w klimat pod względem muzycznym. Natomiast stworzyć nieoczywisty tekst, zostawiając w spokoju te najprostsze symbole - śnieg, choinkę, Mikołaja - okazało się wyjątkowo trudne. Szczególnie latem. Powstało więc kilka tekstów, nad którymi pracowaliśmy razem z Wojtkiem Byrskim. Efektem jest mój świąteczny hymn - „Od nieba do nieba”. Pojawiają się w nim te najważniejsze w tym okresie wartości: miłość, zgoda, pokój. Drugim takim utworem jest „Mój anioł”, który dedykowałam mojemu Aniołowi Stróżowi, bo codziennie czuję jego obecność w swoim życiu.

Śpiewacie w domu te kolędy?
Oczywiście. Nie ma otwierania prezentów bez śpiewania kolęd. Niektórzy co prawda śpiewają bardzo nieśmiało. Mam tu na myśli męską część rodziny. (śmiech) Prezenty są taką kartą przetargową. Teraz jednak prym wiedzie Pola, która intensywnie przeżywa święta i śpiewanie kolęd. Jest nam więc wszystkim łatwiej wejść w naturalny sposób w tę radość.

A gdzie spędzicie w tym roku sylwestra?
W pracy: bo będę śpiewać w Krakowie na Rynku Głównym. Ale gdybym miała go spędzić w domu, nie będę narzekać. Pamiętam bowiem takiego sylwestra, kiedy tuż po urodzeniu Poli obie zostałyśmy w ten dzień same. Mój syn Tobiasz był na imprezie, a ukochany, Maciek - w pracy. Otworzyłam sobie winko, nie było nic ciekawego w telewizji i o jedenastej poszłam spać. Przynajmniej sobie odpoczęłam. Nie ma więc tego złego, co by na dobre nie wyszło.

Twój partner - Maciek Durczak - jest znany w świecie show-biznesu jako twardy i nieustępliwy menedżer. W domu jest taki sam?
A w domu menedżerką jestem ja! (śmiech) Jeśli chodzi o sprawy organizacyjne, to ja je ogarniam. Na mojej głowie jest choćby zorganizowanie opieki nad dziećmi, kiedy gdzieś wyjeżdżamy. Natomiast dzięki temu, że on jest fantastycznym menedżerem, czuję się bezpiecznie podczas podróży.

Oboje pracujecie zawodowo na osiągnięcie tego samego celu: Twojego sukcesu. To cementuje Wasz związek?
Praca nas bardzo łączy. Nie wyobrażam sobie bowiem, że przychodzę do domu i opowiadam o udanym koncercie komuś, kto w ogóle nie czuje tych emocji. A Maciek przeżywa to razem ze mną. Może nie na scenie, patrzy od innej strony, ale jest mocno zaangażowany. Czasem mówimy sobie, że powinniśmy trochę wyluzować, bo nie wszystko zawsze musi być tak dopięte na ostatni guzik. Przecież nie zawsze się da.

Na razie jest dobrze, bo odnosicie same sukcesy. A co będzie, jak przyjdą porażki? Będziecie się wzajemnie obwiniać?
Nie zastanawiam się nad tym. Bywa tak, że jest inaczej - kiedy Maciek jest zaangażowany w inne projekty. Ale ja czuję się spełniona jako kobieta i mama, że w ogóle mi to nie przeszkadza. Poza tym wiem, że za chwilę zaczniemy pracować nad moją płytą i znowu poczuję równowagę. Staram się intensywnie pracować na sto procent, aby zawsze mieć co robić.

Udało Ci się zdystansować od świata celebrytów. A przecież Maciek jako Twój menedżer wręcz powinien Cię namawiać, abyś pokazywała się na wszystkich ściankach.
Oboje nie chcemy być celebrytami. Zajmujemy się więc tym, co wychodzi nam najlepiej. Rzadko bywam na imprezach branżowych. W dużej mierze chronimy się przed tym, bo nie mieszkamy w Warszawie. Dlatego, kiedy mamy wolny dzień od koncertów, wolimy pobyć w domu z dziećmi niż ustawiać się na ściankach.

Magazyn Magnes

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski