Andrzej Kulig - bo o nim mowa - w dość infantylny sposób postanowił wytłumaczyć mieszkańcom stolicy Małopolski, jak dzielone są środki z budżetu miasta. Za rekwizyty posłużyły mu, jak sam mówi, jabłuszka. Wyciąga je po kolei z koszyka, pokazując, ile czerwonych jabłuszek z miejskiego sadu idzie np. na edukację, a ile na pomoc społeczną, sport, czy - co akurat w tej sprawie jest kluczowe - na transport publiczny.
Całe to przedstawienie miało bowiem na celu przekonanie krakowian, że konieczne są podwyżki cen biletów komunikacji miejskiej, by utrzymać na obecnym poziomie liczbę kursów tramwajów i autobusów. Co więcej, Andrzej Kulig mówi wręcz, że miasto powinno „pozwolić mieszkańcom”, którzy są jednocześnie pasażerami MPK, w większym stopniu „partycypować w kosztach utrzymania transportu zbiorowego”. Przy okazji sugerując, że jeśli tego nie zrobią, to trzeba będzie ograniczyć remonty torowisk czy budowę nowych parków.
Nie wspomina jednak ani słowem o tym, że ograniczać nie zamierzali się prezesi najważniejszych miejskich spółek, którzy na służbową naradę pojechali do luksusowego, pięciogwiazdkowego hotelu w Gródku nad Dunajcem (o czym pisaliśmy w weekendowym wydaniu Dziennika Polskiego). A zamiast ograniczania, w Krakowie trwa właśnie mnożenie dyrektorskich stanowisk w jednostkach miejskich i powiększanie rzeszy urzędników. A wszystko to oczywiście... dla dobra mieszkańców i za ich pieniądze.
Można się więc tylko zastanowić, jakie jeszcze rzeczy będą mogli sponsorować krakowianie, oczywiście za „przyzwoleniem” prezydenta Majchrowskiego i jego zastępców.
POLECAMY - KONIECZNIE SPRAWDŹ:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?