Dwory SA Unia Oświęcim - STH Zagłębie Sosnowiec 7-4 (2-2, 3-1, 2-1)
0-1 Chabior 4, 0-2 Jasiński 8, 1-1 Puzio 9, 2-2 Klisiak 16, 2-3 Jasicki 27, 3-3 Puzio 31, 4-3 A. Witek(37), 5-3 Jaros 39, 6-3 Zamojski 41, 6-4 Urban 42, 7-4 Jaros 43. Sędziowali: M. Szot z Sosnowca oraz Z. Wolas i W. Kupiec z Oświęcimia. Kary 2 -6 minut. Widzów 200.
Oglądając mecze pucharowe, odnosi się wrażenie, że na dobrą sprawę nie jest on tak naprawdę nikomu potrzebny. - Po to zaplanowano na lato puchary, żeby drużyny miały z kim grać sparingi. To już dowodzi, że nie ma on odpowiedniej rangi. Z tego, co wiem, Unia nigdy nie miała kłopotów ze znalezieniem wartościowych sparingpartnerów, a tylko my pozostaliśmy na placu boju - mówił po meczu trener Unii Karel Suchanek.
Oświęcimianie, wzorem pierwszego meczu pucharowego, urządzili sobie ślizgawkę. Nie pomogły zabiegi trenera, który rozbił zespół na dwie drużyny pozwalając im grać równo po 30 minut. - Gdybyśmy grali całą drużyną, to młodzież dawałaby krótkie zmiany, a tak, to mieli okazję się pokazać. Najlepiej ostatnio prezentuje się Marcin Jaros, który świetnie rozumie się z Leszkiem Laszkiewiczem. Gorzej wypadł ze swoją formacją Ryczko, która straciła dwa gole - powiedział II trener Unii Stefan Syryński. - W poniedziałek mamy sparing z Martinem, który gra w słowackiej ekstraklasie i być może dlatego chłopcy oszczędzali siły. Przecież piątkowy mecz z Opavą był świetnym widowiskiem - dodał Suchanek.
(ZAB)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?