- Grał Pan w Cracovii w sezonie 2010/2011, ale chyba niezbyt miło wspomina Pan tamten czas. Występował Pan w jednej rundzie, a potem został zesłany do Młodej Ekstraklasy.
- Trzeba przyznać, że nie był to dobry okres w mojej karierze, ale tak się to wszystko potoczyło. Staram się o tym już nie myśleć.
- Sprowadził Pana z Bełchatowa trener Rafał Ulatowski. Jego następca Jurij Szatałow nie widział już Pana w składzie.
- Tak, zostałem zesłany do Młodej Ekstraklasy, w której raz grałem, raz nie. Po sezonie poszedłem więc na roczne wypożyczenie do Polkowic, do I ligi. Do Cracovii już nie wróciłem. Trener Wojciech Stawowy, który przyszedł do tego zespołu po spadku z ekstraklasy, też nie widział mnie w składzie. Rozwiązałem więc kontrakt.
- Łączy Pana coś miłego z Cracovią, może została przyjaźń z którymś z kolegów z tamtych czasów?
- Do dzisiaj utrzymuję kontakt z Karolem Kostrubałą, który już nie gra w "Pasach", tylko w Garbarni. Czasami kontaktuję się z Mateuszem Klichem, Markiem Wasilukiem.
- Została u Pana jakaś zadra w sercu w związku z występami w Krakowie? Teraz gracie z Cracovią, będzie chciał się Pan na niej zemścić?
- To już minęło, upłynęło wiele czasu. Do tego epizodu podchodzę bardzo spokojnie. Niekiedy w życiu piłkarza tak bywa, że coś nie wychodzi. Nie nastawiam się więc wrogo na ten mecz. Na nikim nie chcę się mścić.
- Zarówno Pan, jak i drużyna macie udany powrót do ekstraklasy. Wygrywacie, a Pan strzela bramki. Spodziewał się Pan tak dobrego startu?
- Znamy swoją wartość, wiemy, na co nas stać, ale pierwsze mecze były na rozpoznanie. Potem zaczęliśmy grać lepiej. Dzisiaj to wygląda fajnie.
- Może Pan być z siebie zadowolony, bo gra Pan regularnie na prawej pomocy, strzelił Pan już dwa gole, a przecież nie był Pan nigdy bramkostrzelnym piłkarzem. W ekstraklasie przed tym sezonem miał Pan na koncie tylko jedno trafienie!
- Jeszcze za czasów bełchatowskich i w Cracovii byłem bocznym obrońcą, a wiadomo, jak się gra na tej pozycji. Nie ma tylu okazji strzeleckich. Zawsze czułem się bardziej ofensywnym piłkarzem. Nieźle wyglądało to w Wiśle Płock, gdzie byłem poprzednio. W ciągu ostatnich dwóch sezonów zdobyłem 23 bramki. Myślę, że jak na skrzydłowego, to dobry wynik. Cieszę się, że udaje mi się to kontynuować w ekstraklasie.
- Wam nieźle idzie, ale Cracovia świetnie spisuje się na wyjazdach. Obawia się Pan tego meczu?
- Wiadomo, statystyki statystykami, ale do nich nie można tak do końca przywiązywać wagi. W piątek będzie mecz, wszystko się okaże.
- Napędziliście ostatnio strachu Legii, wygrywaliście 2:0 przy Łazienkowskiej. Ale pewnie macie do siebie pretensje, że nie utrzymaliście tego korzystnego wyniku, tylko był remis?
- Tak, jest w nas niedosyt, niezbyt często wygrywa się na Legii 2:0. Nie udało się zdobyć trzech punktów, ale trzeba szanować remis.
- To nie pierwszy mecz w tym sezonie, w którym wypuszczacie zwycięstwo z rąk. W Zabrzu było podobnie, też prowadziliście 2:0... Jesteście drużyną jednej połowy?
- Myślę, że nie można tak o nas mówić. Akurat w tych meczach tak się ułożyła sytuacja. W innych udowodniliśmy, że jesteśmy w stanie grać na dobrym poziomie przez cały mecz. Pokazało to choćby spotkanie z Ruchem Chorzów.
- Gra Pan na prawym skrzydle, a na lewym w Cracovii ustawiany jest ostatnio Bartosz Kapustka, reprezentant Polski. W obronie jest Hubert Wołąkiewicz, były gracz kadry. Czeka Pana pewnie trudna robota?
- Zarówno mnie, jak i ich też. Wszystko wyjdzie w meczu. Nie ma co teraz mówić, jak będzie.
- Odczuwa Pan u was syndrom beniaminka? Zwykle zespoły tuż po awansie grają bardzo dobrze.
- Mamy w zespole zawodników, którzy rozegrali wiele spotkań w ekstraklasie. Nie jesteśmy więc typowym beniaminkiem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?