Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na dno

Redakcja
Gdybym był słowackim dziennikarzem, piałbym z zachwytu nad olimpijską ideą, która ma połączyć Słowację i Polskę w walce o wspólny cel.

Przemek Franczak: SPORTY BEZ FILTRA

Mógłbym na przykład piać tak: "Palec hore pre premiéru našej vlády, gratulujem predsedovi slovenského olympijského výboru, ktorý - v prípade, že hry 'Krakov 2022' sú dokončené - nízkonákladové bude podporova svet v lyžiarskom stredisku Jasná". Znaczy to, a przynajmniej powinno znaczyć (wszystkich tych, którzy znają słowacki bardzo uprzejmie przepraszam, ale korzystałem z tłumacza Google'a): Brawa dla premiera naszego rządu, brawa dla prezesa Słowackiego Komitetu Olimpijskiego, którzy - jeśli igrzyska "Kraków 2022" dojdą do skutku - niewielkim kosztem wypromują na świecie ośrodek narciarski w Jasnej.

Ponieważ jednak jestem polskim dziennikarzem, "palec hore" (to dosłownie oznacza chyba "kciuk w górę", a w każdym razie mam nadzieję, że nic zdrożnego) przez klawiaturę mi nijak przejść nie chce. U nas podobno powoli dobiega końca liczenie kosztów ewentualnej organizacji igrzysk, papiery wkrótce ma dostać na biurko premier. Ja jednak już wam mogę powiedzieć, jakie będą koszty takiej imprezy. Na moje oko przynajmniej 50 procent wyższe od planowanych. A to i tak w wariancie bardzo optymistycznym, bo jak się liczy coś, czego rozmachu się nie ogarnia, to zgubić parę miliardów nietrudno (Kanadyjczycy w Vancouver na samą ochronę wydali 800 mln dolarów więcej niż zakładali). Zresztą co tu dużo gadać: stadion Wisły, hala w Czyżynach - my tu z szacunkami jesteśmy cholernie na bakier.

Za to Słowacy mądrze myślą - na staraniach o igrzyska nic nie stracą, ewentualny wybór Krakowa ich nie zrujnuje. Tradycje zimowe mają, góry mają, trasy mają, doświadczenie w organizacji alpejskiego Pucharu Świata - też. Ot, może przy okazji poprawią sobie trochę infrastrukturę na Chopoku, pojawi się parę nowych hoteli. W efekcie niewykluczone, że podkradną trochę narciarzy z Alp. Same korzyści. Kraków zafunduje im (prawie) darmową podwózkę do lepszego świata. Nie mam do nich pretensji - sam bym skorzystał. Jednak niestety, ja jako krakowianin na tej naszej olimpijskiej Costa Concordii będę musiał płynąć do samego końca. Z przeczuciem, że łatwiej dźwignąć z dna statek kapitana Schettino niż zadłużone po uszy miasto.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski