Angelo Hugues:
- Pierwszy oficjalny mecz w barwach Wisły był dla Pana ciężki?
- Muszę powiedzieć, że dużo myślałem o tym pierwszym występie. To dla mnie zupełnie nowa liga, więc zawsze dreszczyk emocji jest odczuwalny, nawet dla bramkarza w moim wieku. Poza tym początki są z reguły trudne. Tym bardziej że graliśmy z beniaminkiem polskiej ekstraklasy, który zdawał się być zdeterminowany, żeby wypaść jak najlepiej. Ogólnie jednak, nie było chyba najgorzej.
- Rozumie się już Pan dobrze z obrońcami?
- Myślę, że między nami jest coraz większe zaufanie i coraz mniej nieporozumień. Na razie wszystko odbywa się zgodnie z planem.
- Jak drużyna Pana zaakceptowała?
- Po raz pierwszy pojawiłem się w szeregach Wisły przed trzema tygodniami, przed meczem z Lens. Od tego czasu mam wrażenie, że u moich kolegów pojawiła się taka świadomość, że drużyna potrzebuje bramkarza, więc jeśli ktoś się pojawi, należy się z nim jak najlepiej zgrać. Myślę, zę teraz aklimatyzacja przebiega bez niespodzianek.
- Trener Kasperczak jest na razie Pana tłumaczem, czy nauczył się Pan już podstawowych wyrażeń boiskowych?
- Te, które są konieczne do normalnej komunikacji z obrońcami - tak. Poza tym kupiłem słownik, książki z wyrażeniami polskimi i francuskimi. Powoli się uczę.
- W meczu ze Szczakowianką grał Pan często bardzo wysoko, nieraz wychodził poza pole karne. Podoba się Panu taka gra?
- Przyznam, że tak. Jednak na pewno nie eksperymentuję . Gdy grałem w Lorient, w pierwszej lidze francuskiej, też często wychodziłem poza pole karne. Trener Kasperczak również chciałby, abym wychodził do "głębokich" piłek. Dlatego taka gra.
REMIGIUSZ PÓŁTORAK