Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na "dwóch gazach"

EK
W policyjnym areszcie spędził noc 57-letni mieszkaniec podkrakowskiej miejscowości, który - przyłapany na jeździe po pijanemu - najpierw proponował policjantom łapówkę, a gdy to nie poskutkowało, groził im zwolnieniem z pracy.

Wczoraj około godziny 2.30 w nocy policyjny patrol zainteresował się kierowcą, jadącym "zygzakiem" ul. Biskupią.

   - Gdy pojazd został zatrzymany do kontroli, a kierowca wysiadł z niego, wyjaśniła się przyczyna nieskładnej jazdy. Kierowca miał problemy z utrzymaniem pozycji pionowej, a woń, jaka roztaczała się wokół niego, nie pozostawiała wątpliwości, że jest pod wpływem alkoholu. Badanie to potwierdziło - mężczyzna miał prawie 2,3 promila alkoholu w wydychanym powietrzu - mówi kom. Sylwia Bober-Jasnoch z zespołu prasowego małopolskiej policji.
   Widząc, że znalazł się w tarapatach, kierowca zaproponował policjantom łapówkę. Gdy ci odmówili i przy okazji pouczyli go, że w ten sposób popełnia kolejne przestępstwo, zmienił front. Zgodnie z zasadą "kija i marchewki", zaczął grozić funkcjonariuszom zwolnieniem z pracy, powołując się na bliżej nieokreślone znajomości. Niewiele wskórał. Najpierw został przewieziony na komisariat, potem do Policyjnej Izby Zatrzymań.
   - Zatrzymany zostanie rozliczony ze wszystkich swoich przewinień, czyli z: kierowania pojazdem pod wpływem alkoholu, obietnicy udzielenia korzyści majątkowej w zamian za odstąpienie od czynności, a także stosowania gróźb w celu zmuszenia policjantów do odstąpienia od obowiązków - dodaje kom. Sylwia Bober-Jasnoch. (EK)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski