Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na falach Dunaju po brąz

Redakcja
Korespondencja "Dziennika" z Budapesztu

Siudkowie trzecią parą Europy

Siudkowie trzecią parą Europy

Korespondencja "Dziennika" z Budapesztu

   Dorota i Mariusz Siudkowie brązowymi medalistami mistrzostw Europy w łyżwiarstwie figurowym!
   Po czterech latach przerwy Polacy wrócili na podium, powiększając medalową kolekcję. Do wywalczonych w 1999 i 2000 roku srebrnych krążków ME wczoraj dołączyli brązowy. - Trudniej było wrócić na podium niż pierwszy raz na nim stanąć - mówił po programie dowolnym, który rozstrzygnął rywalizację par sportowych, Mariusz Siudek. To tym milszy powrót, że nagrodzony także czekiem na 16,5 tys. dolarów. Złotymi medalistami zostali obrońcy tytułu Rosjanie Tatiana Totmianina, Maksim Marinin.
   To pewnie przypadek, że po raz drugi Siudkowie zostają medalistami w europejskim czempionacie... nad Dunajem. W 2000 roku tak zdarzyło się w Wiedniu, wczoraj Budapeszt okazał się równie szczęśliwy. Bez odrobiny szczęścia, którą wczoraj mieli łyżwiarze Dworów Unii Oświęcim, o ten sukces byłoby równie trudno jak bez ich ponad 20-letniej pracy na lodowej tafli.
   Swój program do fortepianowego "Koncertu Warszawskiego" jechali jako ostatni. Trzecie miejsce, które zajmowali po programie skróconym, było dobrą pozycją wyjściową do walki o medal. Oni podkreślali, że walczą o srebro lub brąz. Złoto wydawało się poza zasięgiem, zarezerwowane dla obrońców mistrzowskiego tytułu Rosjan Tatiany Totmianiny i Maksima Marinina. Ci wczoraj pojechali swój program zatytułowany "Sztuka na lodzie" mniej pewnie niż zwykle, ale bez uchybień, za które trzeba by odejmować punkty. Sędziowie mogli to zrobić najwyżej za niepewne lądowanie po twiście. Punktując 5,5-5,8 w pierwszej nocie za technikę i 5,7-5,9 w drugiej za wrażenie artystyczne zostawili sobie niewielką rezerwę na to, by wyżej oceniać kolejnych walczących o medale.
   I nie pomylili się. Czwarci po shorcie Julia Obertas i Siergiej Sławnow nie poradzili sobie z presją, którą musieli czuć, mając pierwszą w życiu medalową szansę. Po dobrym początku (sekwencja 2 potrójnych toeloopów) on popełnił błąd przy lądowaniu po toeloopie, potem ona rękami ratowała się po wyrzucanym flipie. Z cudzego nieszczęścia nie wypadało się cieszyć, ale te błędy dla polskich kibiców, których wczoraj w Budapeszcie było wyraźnie widać i słychać, musiały oznaczać nadzieję - zwiększały medalowe szanse Polaków.
   Bezbłędny program kolejnych Rosjan Marii Pietrowej i Aleksieja Tichonowa, wcześniej dwukrotnych już mistrzów Europy, był dla biało-czerwonych sygnałem, że muszą pojechać przynajmniej dobrze, by nie spaść poza podium. I pojechali, choć nie bezbłędnie. Zaczęli od pięknego wyrzucanego rittbergera, po nim miał być potrójny toeloop, przyczyna zmartwień Doroty. I znów sprawił kłopot. Ratowała go lądując na dwie nogi. Z tym samym potrójnym skokiem, skakanym chwilę później, nie miała już kłopotu. Niespodziewanie wcześniej w tym samym skoku, tyle, że podwójnym, skakanym w sekwencji pomylił się Mariusz. Wartość programu podniosły wyrzucane skoki (- Skakaliśmy je w Budapeszcie na "szóstkę" - oceniał potem Mariusz), ten pierwszy rittberger i ten drugi salchow, ale także firmowe już u Siudków podnoszenia, dopracowana spirala śmierci i piruety. Udało się też Polakom nie tylko jechać swój program, ale i opowiadać nim historię wojennej miłości. Sędziowie docenili jej artyzm, punktując go nawet wyżej niż technikę (5,4-5,7 w pierwszej nocie, 5,5-5,7 w drugiej).
   - Jesteśmy szczęśliwi. Rywale jechali dobrze i my też tak musieliśmy pojechać, by wywalczyć medal. Zasłużyliśmy na niego - mówiła Dorota.
   Mariusz przypominał, że przed rokiem to sędziowie nie pozwolili Polakom wrócić na podium ME. - Tym razem się udało - mówił z satysfakcją Mariusz.
   Dla kanadyjskiego trenera Polaków Richarda Gauthiera, który wychował już mistrzów świata, brąz Siudków to pierwszy medal mistrzostw Europy. - Nawet nie wiem jak go świętować. Może parę drinków? Jestem dumny zwłaszcza z Doroty. Jeszcze na rannym treningu miała kłopoty z toeloopem, mocno ją to stresowało, a jednak pokazała sobie, że potrafi go skoczyć. Tak się o nią martwiłem, że zupełnie nie patrzyłem na Mariusza, no i to on miał kłopot z toeloopem. Teraz nie pora o tym myśleć. Najważniejsze, że pojechali dobrze i mają medal, a przed nami wciąż nowa praca.
   Wielki udział w medalowym osiągnięciu Siudków ma nie tylko ich nowy trener, ale też trenerka, z którą pracowali wcześniej Iwona Mydlarz-Chruścińska. W ciągu kilkanastu lat wspólnej pracy nauczyła ich wiele z tego, czym wczoraj zasłużyli na medal.
   Wyniki par sportowych: 1. Totmianian, Marinin (Rosja)1,5, 2. Petrowa, Tichonow (Rosja) 3,0, 3. Siudkowie (Polska) 4,5, 4. Obertas, Sławnow (Rosja) 6,0, 5. Berankova, Dlabola (Czechy) 7y,5. 6. Lefrancois, Blanchard (Francja) 9,5.
MaŁgorzata Syrda-Śliwa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski