Pani Alicja przeczytała w „Przekroju” o paryskich publicznych rozbierankach, czyli striptizach i postanowiła rozbierać się w Polsce. Cenzura (ta obyczajowa była wtedy, drogie dzieci, znacznie bardziej surowa niż polityczna) zezwoliła na to w roku 1955, gdy uparta krakowianka przedłożyła konspekt scenariusza: w pierwszym wejściu miała rozebrać się ze stroju góralskiego, potem łowickiego, a na końcu z krakowskiego, kończąc na tzw. nadupniku, pod którym, zgodnie z tradycją ludu polskiego, nie miała już nic. Program nazywał się „Trzy rozbiory Polski” i po raz pierwszy pokazany został w Częstochowie, podobno „w bezpiecznej odległości od klasztoru ojców paulinów”.
Potem panna Alicja Darlen (tak się teraz nazywała) występowała regularnie w krakowskiej Cyganerii i Feniksie, gdzie przed szalejącą widownią ściągała z siebie siedem tiulowych, indyjskich szali w kolorze tęczy. Ostatni, prawie przezroczysty, opadał z jej bioder tylko na sekundę (no, dwie), by ponownie powędrować w górne rejony ciała i umożliwić zasromanej artystce szybką ewakuację do kuchni. Pierwsza polska, krakowska striptizerka rychło wyjechała na występy do Mediolanu, Neapolu i Rzymu, dobrze przysługując się rozwojowi tradycyjnej polsko-włoskiej przyjaźni i dając się porwać pewnemu maharadży, który wywiózł ją do Indii, zabrał paszport, zamknął w pałacu i zabronił dalszych występów.
Dziewczę, po krakowsku sprytne, uciekło na Filipiny z oficerem marynarki handlowej, stając się w krótkim czasie gwiazdą rozbieranego (ale nie porno!) kina i kabaretu. W czasie jej występów Filipińczyków trzeba było trzymać siłą w fotelach: nigdy jeszcze nie widzieli półnagiej, białej niewiasty... Córka pani Kowalik po raz kolejny zmieniła nazwisko, tym razem na Basili (tak nazywał się jej przyjaciel, właściciel sieci hoteli w Manili) i oczarowawszy jankeskiego pilota przeleciała wraz z nim i walizką pieniędzy samolotem odrzutowym do USA. W Nowym Jorku założyła przedsiębiorstwo Taxi-Cab. Podobno zbankrutowała. Podobno. Na pewno wiemy tylko, że nigdy żadnemu bankowi nie powierzyła ani dolara, śpiąc na materacu wypchanym banknotami...
O dalszych losach pani Kowalik vulgo Darlen alias Basili nie wiem i ogromnie wdzięczny będę za informacje; przecie to postać historyczna. A wspominając owe czasy pierwszej estradowej golizny warto przywołać znanego ongi nie tylko w Krakowie aktora Andrzeja Ropskiego, który jako pierwszy samiec alfa rozbierał się przed filmami w kinach Wolność i Uciecha. Sale niezmiennie nabite były ludźmi obojga płci, a pan Andrzej na tle dwunastu smukłych dziewic śpiewał francuskie przeboje, usiłował grać na wszystkich instrumentach i „sprzedawał” drugiemu aktorowi Jerzemu Hoene różne części własnej garderoby. Na koniec zostawał w samych majtkach z wyhaftowanym na nogawce czerwonym serduszkiem, które – jak informował napis – „biło dla Krakowa”. Damy mdlały...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?