Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na końcu świata

Redakcja
Do najmniejszej wsi w Polsce trzeba jechać spory kawał: po wertepach, w kurzu, śliskim zjazdem, przez koleiny. Gdzie okiem sięgnąć - tylko góry. W promieniu kilku kilometrów ani śladu ludzi, a jeśli w ogóle są - to zaszyci głęboko w lesie. Bo tu każdy ma jakiegoś garba...

Po wysiedleniach, przez dwadzieścia lat, była tu tylko pustka, potem bydło wypasał PGR z Czarnej Dolnej, wreszcie wybudowano ośrodek pracy więźniów?

Sfatygowany gazik z nadleśnictwa niebezpiecznie przechyla się na bok, aż pasażer obok kierowcy może odnieść wrażenie, że lada moment zaryje nosem w ziemię. Silnik wyje na wysokich obrotach, ale akurat inżynierowi Zającowi, który wiezie nas do Krywego, nie udaje się wrzucić wyższego biegu: zacięła się przekładnia. Chwilę wcześniej przesiadamy się z samochodu osobowego do terenówki na leśnej drodze wzniecającej tumany kurzu, bo ostatni odcinek pokonać da się tylko pojazdem z wysokim zawieszeniem i napędem na cztery koła.
? Po obu stronach grzbietu były kiedyś ludne wsie - _opowiada Tadeusz Zając, zastępca nadleśniczego w Lutowiskach, zmagając się z zaciętym drążkiem, który po dłuższej chwili poddaje się silnej dłoni. ? Na lewo Krywe, na prawo Hulskie. Prawdziwa bieda galicyjska. Potem swoje zrobiła Akcja ?Wisła? i___wsie stoją teraz puste. Kiedy przyszedłem do pracy czterdzieści lat temu, widać było jeszcze resztki domów.
Na Krywem zostawia nas u Antoniny i Stanisława Majsterków, by po chwili podskakującym na wybojach gazikiem odjechać z biegiem Sanu, w kierunku Tworylnego.

1.

Gospodyni, przez wielu zwana po prostu Tośką, przyjechała tu pierwszy raz na koniu i w cholewiakach. I poznała Staszka, swego późniejszego męża, który siedzi teraz w drugim pokoju i przygotowuje sobie śniadanie. Na Krywem nikt inny na stałe nie mieszka. Tylko ich dwoje, psy, krowy, owce i kozy.
W piecu trzaska ogień, ale w domu wciąż panuje ziąb późnego poranka. Siadamy przy drewnianym stole, na który natychmiast trafia nalewka z miodu, wanilii i goździków. Rozgrzewająca: tak wita się gości.
Pani Tosia trafiła tu spod Wrocławia u schyłku lat siedemdziesiątych, zaraz po maturze. Na Krywem gospodarzyło wtedy Państwowe Przedsiębiorstwo Rolne, ?peperol?, gdzie ludzie z niewysokimi wyrokami, ?alimenciarze?, niegroźni przestępcy wypasali bydło. Zamykani na noc, w dzień mieli względną swobodę. Ale nie próbowali uciekać, bo nie mieli ku temu powodów - mieli wkrótce wyjść na wolność.
Ojciec, pracownik więziennictwa, dostał propozycję zatrudnienia w Bieszczadach, ale zamiast niego pojechała ona. Puścił ją pod jednym warunkiem: że się przyjrzy i wróci pierwszym pociągiem. Nie wróciła...
Była na stażu w nadleśnictwie, kiedy przyjechała na Krywe z kierownikiem, którego ambicją było nauczyć jeździć konno wszystkie młode dziewczęta. Ponieważ siedziała na zwierzęciu pierwszy raz, zsiąść musiał jej pomóc właśnie Stanisław.

2.

Domy są tu dwa, podobne do siebie, w których mieszkali dawniej więźniowie i strażnicy. W jednym z nich gospodarzą teraz Majsterkowie, do drugiego ? od czasu do czasu - zaglądają studenci z Lublina.
Na lewo, bliżej Szczołbu, stoi jeszcze długa obora, a bliżej Otrytu - drewniana chatka dla turystów.
Pan Stanisław trafił na Krywe kilka lat wcześniej. On mówi, że rzucił go tu przymus, ona poprawia, że los.
? Normalnie zarabiało się wtedy trzy ipół tysiąca, aza wypas płacili sześć. Człowiek był młody izdrowy, aza wypłatę można było kupić skrzynkę spirytusu i____jeszcze każdemu zostawała średnia krajowa - wspomina z rozrzewnieniem, kiedy już koło południa kończy rytualne śniadanie. - Zwozili bydło zPGR?ów, zcałej Polski. Pomyślałem sobie wtedy, że taki wypas to nic trudnego, bo przecież każdy potrafi paść. Ale to wcale nie było łatwe. My sobie ganialiśmy we trzech za bydłem, akierownik ?elektrycznym pastuchem? ogrodził swoje kartofle iziemniaki, żeby zwierzęta nie wchodziły wszkodę. Kiedy dostał burę ioddał ?pastucha?, nie potrafiliśmy wyrazić radości, wypas stał się igraszką.
Gdy upadł ?peperol?, w którym również oboje stróżowali, na polach i łąkach krótko gospodarzył PGR z Lutowisk. Potem przyszły czasy ?Igloopolu?, a gdy ten nie sprostał rzeczywistości ekonomicznej, mimo wszystko postanowili tu zostać.
Kupili dom i trzydzieści trzy ary ziemi. Wzięli ślub, a on ? rozwodnik - przyjął jej nazwisko.

3.

Zaraz po wojnie wysiedlono stąd Łemków. Przerwano w ten sposób historię wsi, która trwała w tym miejscu, w dolinie Sanu, pomiędzy połoninami i zalesionym pasmem Otrytu przynajmniej od szesnastego stulecia.
Murowana cerkiew, której tylko szkielet stoi teraz na wzgórzu zwanym Diłok, była nawet świątynią parafialną, na nabożeństwa przychodzili wierni i z sąsiedniego Hulskiego, i z Tworylnego. W czasie wojny wieś przecięła granica niemiecko-sowiecka, potem polsko-radziecka. Ludzi wywieziono stąd w Koszalińskie wiosną czterdziestego siódmego. Drewniane zabudowania spalono: do dziś gdzieniegdzie spotkać można kamienne fundamenty domostw, kopczyki po sypanych piwniczkach, resztki żelaznych narzędzi, jakieś odważniki, kawałki wideł.
Tego roku przyjechali do Krywego potomkowie wysiedlonej rodziny Jaskółków: bracia, wnuki, prawnuki; odnowili nawet grób nestorów rodu na zarośniętym chaszczami starym cmentarzu obok ruin cerkwi.
Po wysiedleniach przez dwadzieścia lat była tu tylko pustka. Potem, do siedemdziesiątego czwartego, bydło wypasał PGR z Czarnej Dolnej. Wreszcie wybudowano ośrodek pracy więźniów.

4.

Elektryczność nastała dopiero w osiemdziesiątym piątym, kiedy byli już na dobre zadomowieni. - Ludzie śmieją się, że mieszkamy tam, gdzie prąd zawraca - mówi pani Tosia.
Telewizja pokazała kiedyś o nich film. Dali tytuł ?Na końcu świata?.
Jakoś musieli sobie radzić. Stanisław, ?złota rączka?, z silnika do komara wyprodukował agregat prądotwórczy. Nawet z urzędu wojewódzkiego dostali dwieście litrów paliwa do rozruchu.
Na krótko wynieśli się do Tarnawy Niżnej, ale szybko wrócili.
Kiedy on statystował w kręconym tu filmie, pieniędzy wystarczyło na zakup telewizora i pralki frani. Frania stała w Lutowiskach, dokąd co pewien czas jeździli, by zrobić pranie.
? Nasz dom to były tylko mury, a____na podłodze siedem centymetrów zaskorupiałego błota ? pokazuje gospodarz.
Prócz zwierząt hodowlanych z Majsterkami żyją na Krywem również domowi pupile. Kwiczoł, czarny jamnik, od razu, bez pardonu, pcha się na kolana gości; Tasza, tej samej rasy, obwąchuje tylko nogawki spodni.
Jest jeszcze Ciapa, biały owczarek (mimo mylącego imienia to nie suka), który pilnuje kóz: wychowany przy nich nie dopuszcza do siebie ani krów, ani owiec, oraz Burek, którego jeden z gości znalazł w lesie przywiązanego do drzewa i ze złamaną nogą. Teraz pilnuje obejścia, głośno obszczekując obcych, a w nocy śpi w budzie opatulony trzema starymi kurtkami.
Był jeszcze Aron, ale w ostatni czwartek sierpnia zjadły go wilki...
? To był owczarek kaukaski, z____wełnistą sierścią - ze smutkiem wspomina Majsterkowa. - Kiedyś mieszkał wLublinie, wczterdziestometrowym mieszkaniu na dziesiątym piętrze bloku. Siostra cioteczna go tu przywiozła, bo pomyśleliśmy, że na łańcuchu będzie mu lepiej. Był piękny, bardzo sympatyczny, ale myślał, że wilki przychodzą się z____nim pobawić. Miał wtedy kolczatkę na szyi, ale akurat odwróconą...
Wcześniej drapieżniki atakowały też owce i bydło, ale Majsterkowej to najbardziej szkoda mostu.

5.

Na początku lat osiemdziesiątych wybudowano drewniany most na drugi brzeg Sanu. Można było przedostać się po nim na stokówkę, biegnącą zboczami Otrytu, a dalej do Sękowca, gdzie w najbliższym sklepie listonosz zostawia listy i przesyłki. Mostek zabrała jednak woda sześć lat temu na wiosnę. Patrzyli na jego śmierć ze smutkiem, bo teraz muszą nadkładać drogi do cywilizacji.
W kuchence, gdzie siedzimy, wisi nawet fotografia, na której uwieczniono agonię przeprawy. - Pokazuję ją wszystkim gościom - mówi Antonina Majsterkowa. Zdjęcie opatrzono sentencją Hemingwaya: ?Żyjąc dostatecznie długo zobaczysz jak wszystko ginie i ulega zniszczeniu?.
? Mnie tu jest jak uPana Boga za piecem. Dookoła puściutko inie mam wielu zmartwień: żeby nie zabrakło opału i____żeby droga była przejezdna - rzuca pan Stanisław.
Bo najgorsza, właśnie przez tę drogę, jest zima. Dlatego co roku przygotowują od piętnastu do trzydziestu kubików drewna, co zwykle wystarcza nawet kiedy zima sroży, a niedawno kupili wysłużonego DT-a, którym w razie potrzeby przedzierają się przez zaspy.
Niełatwo tu dotrzeć. - ZLutowisk najpierw trzy kilometry dobrego asfaltu, potem osiem po dziurach iprzeszło dwa koleinami. Jak jesienią zakładamy łańcuchy na koła, to zdejmujemy dopiero wiosną - mówi gospodyni. - Życie tu wcale nie jest łatwe, każdy wyjazd to ogromne przedsięwzięcie. Chociaż ostatnio nawet drogę poprawili.
Czterolitrowy silnik ich samochodu napędzany jest gazem. Zatankować można tylko w Ustrzykach Dolnych, pięćdziesiąt pięć kilometrów stąd.
Na Krywem życie toczy się w rytm pór roku. Wiosna - to nadzieja na to, że stopnieją śniegi. - Jak zawieje, to czasem nawet dwa, trzy tygodnie nie możemy wyjść z____domu. Nawet nauczyłam się piec chleb - mówi pani Tośka.
Lato - to turyści, którzy przyjeżdżają przez trzy, cztery miesiące. - Zawsze pytam gości przez telefon, czy zdają sobie sprawę, gdzie chcą wypoczywać. Bo często wybierają się tu wnocy. Przyjeżdżają, wszędzie ciemno, las dokoła iwidać cokolwiek dopiero jak wstanie słońce - opowiada.
Potem przychodzi jesienny spokój i przygotowania do zimy... I tak w kółko.

6.

Wójt gminy Lutowiska, w granicach której leży wieś i sporo innych, bezludnych, będących tylko nazwami na mapach, podziwia gospodarzy z Krywego.
? Wiele osób chce mieszkać wgórach, przeżyć przygodę, ale zniechęcają się zwykle po pierwszej zimie. Aoni wykazali się wielką determinacją iświetnie zdali egzamin zżycia bieszczadzkiego - mówi Włodzimierz Podyma.
Stanisławowi Majsterkowi aż ciarki chodzą po plecach, kiedy pomyśli, że wcześniej czy później będzie musiał opuścić Krywe. Czasem, raz w roku, wyjeżdża stąd, by odwiedzić rodzinne groby. Po dwóch tygodniach wraca stęskniony. - Spędziłem tu prawie trzydzieści lat, połowę życia. Ale tamtą, pierwszą jego część, pamiętam jak przez mgłę, jakbym to nie był ja - przyznaje.
Na razie żyją z dopłat unijnych do rolnictwa, chcą zainwestować w nowe maszyny rolnicze i wyremontować oborę.
? Co byśmy zrobili, gdyby ktoś zaproponował przeprowadzkę? ? zastanawia się Majsterkowa. - To się musi kiedyś stać. Długo nie damy sami rady: ja mam pięćdziesiąt lat, mąż prawie sześćdziesiąt. Albo trafimy wmiejsce, gdzie też nie będzie ludzi, bo nie wyobrażam sobie, żebym wyszła na podwórko iwidziała obok inny dom, albo, jak już będzie nam wszystko jedno, do domu starców - stwierdza.
Wcześniej jednak, jeśli zgodzi się ministerstwo, zmieni się nazwa wsi, którą zasiedlają. Bo Krywe w czasach peerelowskich przemianowano na Krzywe i ten błąd wciąż pokutuje w dokumentach. Sto procent mieszkańców wsi jest za powrotem do pierwotnej, historycznej nazwy.

7.

Potężny jeep cherokee z dużym prześwitem i na szerokich oponach akurat nie odpala. W nocy chwycił jesienny przymrozek, który załatwił akumulator. Nie pomaga drugi, przyniesiony z domu.
? Musisz to naprawić, bo czym pojadę jutro po gości? ? rzuca do męża pani Tośka. Przesiadamy się do niedawno kupionego vana. W odwodzie jest jeszcze ?maluch?.
Rażące mocno w oczy słońce chowa się już powoli za górami, rzucając ciepłe światło na dolinę. Za plecami znika zrujnowana cerkiew, przed szybą samochodu majaczy w oddali Połonina Wetlińska.
Przez dwa i pół kilometra rzęzimy pod górkę, bo kierująca przez telefon komórkowy (zasięg akurat tu jest) ustala szczegóły ubicia jagniąt, a przyzwyczajona do automatycznej skrzyni w jeepie, zapomina zmienić bieg.
Auto zatrzymuje się na grzbiecie, tam, dokąd zwykle odwozi się gości gospodarstwa agroturystycznego ?U Tośki?, i aż się prosi, żeby w takim momencie móc powiedzieć: ? Wpadnijcie, jak będziecie przejazdem...
Ale do Krywego nie trafia się przez przypadek.
PIOTR SUBIK
**Zdjęcia: autora**

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski