10 września w warszawskiej Arenie Ursynów na scenie przeznaczonej dla działaczy Platformy Obywatelskiej pojawiła się działaczka Greenpeace i rozwinęła transparent "Szkoda prądu - chcemy czystej energii". Ktoś ze służb porządkowych szybko wyrwał kobiecie transparent, ale premier Donald Tusk odebrał go od ochroniarza, oddał działaczce Greenpeace, podał jej rękę, a potem pozował z nią i transparentem do zdjęć.
18 września działacze Greenpeace znowu "zaatakowali", ale tym razem na konwencji Prawa i Sprawiedliwości w Krakowie. Tym razem byli bardziej pomysłowi, bo na scenę opuścili się na linach. Wprawdzie Jarosław Kaczyński prosił ich o zejście i wspólne napicie się kawy, ale ci wisieli z transparentami "Czysta energia. Polacy zasługują na więcej" przez całe przemówienie prezesa PiS. Kawa była dopiero po zakończeniu konwencji.
Te dwa przykłady pokazują, jak łatwo dostać się na konwencje wyborcze osobom niezaproszonym. W przypadku PO sprawa jest o tyle poważniejsza, że ktoś nieodpowiedzialny mógł znaleźć się tuż obok premiera, osoby specjalnie chronionej. Gdy chodzi o PiS dziwi szczególnie to, że przed konwencją wymagano np. od dziennikarzy akredytacji, ale nasz reporter wszedł do Opery Krakowskiej przez nikogo nie sprawdzany i z dużym plecakiem, w którym można byłoby schować nie tylko sprzęt wspinaczkowy.
(GEG)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?