Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na łapu-capu

Redakcja
Normalny człowiek ze zdumieniem obserwuje to, co dzieje się na rynku leków. To znaczy: nie na rynku – bo rynku leków nie ma.

Janusz Korwin-Mikke: NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ

W handlu np. butami działa niemal wolny rynek. I dlatego butów nigdy nie brakuje. Jedne firmy padają, inne powstają – ale buty jakoś są.

Bo nie istnieje Ministerstwo Obuwania Nóg.

W medycynie jest inaczej. W krajach socjalistycznych, którymi są eurostany, istnieją, niestety, Ministerstwa Zdrowia, których głównym zajęciem – a przynajmniej zajęciem części departamentów – jest czerpanie korzyści od firm farmaceutycznych. Ministerstwa mają bowiem prawo nie dopuścić na rynek dowolnego leku, co daje im monopolistyczną pozycję.

Wiedzą Państwo, ile jest w Polsce śrubek? Robi się je z 20 rodzajów stali, z aluminium, miedzi, mosiądzu... Są śrubki wielkości milimetra – i śruby długości metra. Śruby z łbami płaskimi, skośnymi, z różnymi nacięciami... Rodzajów śrubek jest ok. 10 milionów. Nie czuwa nad tym żadne ministerstwo – więc potrzebne śrubki zawsze można dostać.

Gdyby o zakupie każdego rodzaju śrubki decydowali urzędnicy, z pewnością połowy by zawsze brakowało. Tak było w PRL-u.

Rodzajów lekarstw jest nieco mniej – ale kontrola urzędników jest absolutna. Więc okresowe braki są nieuniknione. Wzięcie korzyści zajmuje jednak trochę czasu, tu nie można tak na łapu-capu...

Przyczyną okresowego braku niektórych leków nie jest to, że Ministerstwo Zdrowia źle pracuje – lecz to, że w ogóle istnieje. Gdyby nie istniało, a jakiegoś leku by zabrakło, to po godzinie jakiś Żyd czy Turek by go samolotem sprowadził.

W dodatku te leki byłyby ok. sześć razy tańsze niż obecnie. Droższe, oczywiście, też by były. Z dokładnie tych samych powodów, dla których na rynku jest salceson – i są kabanosy.

Tu włączają się socjaliści, domagając się, by biedny człowiek miał dostęp do równie dobrych lekarzy i leków, jak bogaty. Jest to oczywisty absurd. Zresztą nawet za Stalina w Sowietach nigdy nie było równego dostępu do lekarzy i lekarstw.

Owszem: był jeden kraj, w którym bogatych zrównano z biednymi: Kambodża za rządów dra Pol Pota. Równość tam osiągnięto, bo w ogóle żadnych lekarstw nie było, a bosonodzy lekarze leczyli ziołami.

Tak więc: równości osiągnąć się nie da – ale dążąc do niej, można wszystko zepsuć.

Socjaliści mówiący, że medycyna to dziedzina ważna, a buty nie, więc trzeba nią ręcznie sterować – powinni odpowiedzieć na pytanie:

"Dlaczego w nieważnej dziedzinie ma być dobrze – a w ważnej co i raz muszą występować braki?”

I ludzie umierają...

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski