Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na nowo odkryte

Redakcja
Pilszczek Fot. Marcin Wilk
Pilszczek Fot. Marcin Wilk
Z MARTĄ PILSZCZEK, poetką, autorką zbiorku "Podwórka", o miejskich zakamarkach rozmawia Marcin Wilk

Pilszczek Fot. Marcin Wilk

Podwórka to dla wielu ludzi historia osobista. A dla Ciebie?

- To małe kontynenty; miejsca, które są najbardziej prawdziwe i w historii, i w wyglądzie miasta. Tam, na deskach prawdziwego teatru, rozgrywają się ludzkie radości i dramaty. Zastępują one także pierwotne "kręgi plemienne", o których pisałam we wstępie do mojej książki...
Miałaś wiele w ten sposób zdefiniowanych podwórek w swoim życiu?
- Jedno naznaczyło mnie na zawsze swoją podwórkową ważnością. Jako kilkuletnie dziecko byłam w Poznaniu w okresie słynnego strajku 1956 roku. Moja krewna zebrała wszystkie pobliskie dzieci, w tym mnie również, i pokazała na niebo. Przelatywały tam właśnie niewielkie wojskowe dwupłatowce, z których raz po raz słychać było huk wystrzałów. Myślałam, że to wróciła wojna. Znacznie później dowiedziałam się, że w czasie tej strzelaniny zginął mały chłopiec, który siedział w oknie przy ulicy, gdzie doszło do demonstracji. Było to niezwykle ponure. Od tej pory nigdy nie pomijam podwórek.
Piszesz we wstępie do swojej książki, że podwórka są "zaczarowanymi komórkami tkanki miasta". Co to znaczy?
- To oznacza, że są częścią urbanistycznej tkanki miasta, ale są tak drastycznie zaniedbane, zapomniane, pokryte prawdziwym i mentalnym kurzem, patyną historii ludzi i spraw, z nimi związanymi, że... z niecierpliwością czekam na pojawienie się wróżki z zaczarowaną różdżką, która odczaruje ich byłe piękno. Mam na myśli zieleń, zieleń, zieleń i - kogoś, kto dbałby o nią... Tą wróżką może być dawny właściciel, który odzyskał swoje dobra, nowy inwestor, architekt, albo organizacja powołana do ratowania zabytków. Przypomnij sobie dawne PKZ-ty (Pracownie Konserwacji Zabytków) czy Społeczny Komitet Odnowy Zabytków. Chodzi także o zmianę mentalności i świadomości aktualnych mieszkańców, ich odpowiedzialność. Czy wiesz, że np. w Amsterdamie inną zieleń sadzi się w północnej, a inną - w południowej części każdego podwórka? To jest dopiero szacunek i odpowiedzialność wobec tych tak małych skrawków przestrzeni!
No właśnie. Dlatego wspominasz we wstępie o konieczności, która zamienia podwórka na parkingi czy kawiarenki. A swoją drogą - których podwórek najbardziej Ci żal?
- Najbardziej tych na Kazimierzu, bo są najbiedniejsze, a Kazimierz dopiero niedawno został odkryty na nowo ("jeszcze pająki, jeszcze kurz z epoki, powojenne szczury i pleśń zielonkawa"). To dotyczy zarówno starych domów na Kazimierzu, jak i podwórek. Natomiast podwórka na Starym Mieście - a przynajmniej wiele z nich - mają już swoich sponsorów działających mniej lub bardziej słusznie... W Podgórzu także powolutku dokonuje się odnowa. Ciut jednak za wolno według mnie.
Podwórka Kazimierza, Podgórza, Starego Miasta dominują w twoim tomiku. Odtwarzałaś mitologie miasta czy po prostu.. własne ścieżki?
- Tak - zgadłeś. Przyczyną stały się własne ścieżki. Przez połowę mojego życia mieszkałam przy ul. Siedleckiego, o krok od ul. Miodowej, która w naszym domu była granicą strefy niebezpiecznej, a więc - zakazanej, lecz tym bardziej pociągającej. Zapuszczałam się tam najpierw z pewną bojaźnią, a potem coraz śmielej. Stawałam na środku wybranego podwórka i z zamkniętymi oczami słuchałam przez długą chwilę, jak tam się dzieje życie. Jako studentka miałam także szczęście uczestniczyć w sesji zdjęciowej Macieja Sochora, ówczesnego fotografa Agencji CAF - Telefoto i wtedy w innych obszarach i w inny sposób otwierałam się na piękno tego, co kiedyś było świetnością dzielnicy Kazimierz.
Które z podwórek krakowskich są najbardziej zaczarowane, a które rozczarowują swoją przemianą?
- Nie chciałabym w tym momencie krzywdzić ani mieszkańców związanych z konkretnymi podwórkami, ani ich biedy, ani ich świadomości. Na razie - są jakie są. Najbardziej "zaczarowane" są te podwórka, gdzie wyobraźnia i one same pokazują okres byłej świetności i to, co niewielkim nakładem pracy i kosztów można od razu dla nich zrobić. Najbardziej "odczarowane" to te, które zamieniono na parkingi, np. przy byłym kinie "Wanda" i byłym "Kasynie Oficerskim". Wymieniam ich stare nazwy i przeznaczenie, bo w taki właśnie sposób te obiekty wrosły w pamięć krakowian.
Jaka przyszłość czeka krakowskie podwórka?
- Taka przyszłość, jakie uświadomienie i mieszkańców, i włodarzy miasta. Mentalność i wiedza oraz szacunek dla historii i obiektów zabytkowych, jakimi są podwórka dzielnic historycznych - to bardzo ważne czynniki. Konieczne jest odtwarzanie podwórek, oczywiście w granicach rozsądku i możliwości. Drastyczne cięcia, jakimi są zamiany podwórek na parkingi albo wręcz zabudowywanie ich - to zbrodnia dokonywana na historii miasta. Wiem, że Kraków "parkingami nie stoi", ale widzę np. Plac Szczepański oraz Rynek Podgórski jako cudowne miejsca na wielopoziomowe podziemne (PODZIEMNE!) parkingi. W zachodnich miastach Europy, wszędzie dokądkolwiek jeździmy, bez problemów znajdujemy podziemne parkingi i to po kilka w jednym mieście. Nawet w Alpach, gdzie tak trudno przebić się przez warstwy skalne - można postawić auto pod ziemią...

MARTA PILSZCZEK

Architektka, projektantka witraży, poetka. Uczęszczała na warsztaty literackie poetyckiej grupy "Sylaba" prowadzonej przez Elżbietę Zechenter-Spławińską. Była również słuchaczką podyplomowego Studium Literacko-Artystycznego UJ, stworzonego przez prof. Gabrielę Matuszek. Jej liryki zdobyły kilka nagród i wyróżnień. Drukowane były w Almanachach "Sylaby" i gazetach codziennych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski