Węgier Norbert Toth
Ma za sobą z górą 300 występów w lidze węgierskiej (Videoton, Ujpest, Vasas) oraz 17 meczów w pierwszej reprezentacji, dla której zdobył jednego gola. Po krótkim epizodzie w greckim Panioniosie (9-10 spotkań i kilka asyst) wrócił do kraju, gdzie trenował w jednym z drugoligowych klubów. Mistrzowi Polski poleciła go niemiecka firma menedżerska Avance Sport. Przed poniedziałkowymi zajęciami rozmawiał z trenerem Henrykiem Kasperczakiem. Nam też udzielił krótkiego wywiadu - po angielsku.
- Jak długo zostanie Pan w Krakowie?
- Na pewno do środy, do towarzyskiego meczu (z Ruchem Chorzów - przyp. red.), a potem zobaczymy.
- Jakie są Pana wrażenia po pierwszym treningu z Wisłą?
- Jest w tym zespole wielu bardzo dobrych piłkarzy. Mam nadzieję, że do nich dołączę.
- Dlaczego odszedł Pan z Panioniosu?
- Tylko przez trzy miesiące było wszystko w porządku, potem klub zalegał z wypłatami. Grałem tam z Polakami: Arkadiuszem Klimkiem i Adamem Majewskim. Jeśli nic się zmieni, oni też stamtąd wyjadą.
- Czy gra Pan tylko na lewej pomocy?
- Najczęściej, ale występowałem też jako napastnik, albo zawodnik ustawiony tuż za napastnikami.
- Miał Pan być w Krakowie już trzy tygodnie temu. Dlaczego wtedy Pan się nie zjawił?
- Pojawiły się pewne problemy, ale nie ma co tego roztrząsać. Najważniejsze, że wreszcie dotarłem.
- Pamiętamy, że znalazł się Pan w kadrze Węgier na eliminacyjny mecz mistrzostw Europy z Polską.
- To było w Chorzowie na pięknym stadionie. Niestety, wtedy nie zagrałem, siedziałem tylko na ławce rezerwowych.
Rozmawiał: (SAS)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?