Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na początek asysta

zab
Po kilkutygodniowej przerwie na krajowe lodowiska powrócił Adrian Parzyszek. Jest to o tyle istotne, że środkowy pierwszego ataku mistrzów Polski przed kontuzją był w znakomitej formie strzeleckiej, a właśnie ze zdobywaniem goli oświęcimianie mieli ostatnio problemy.

Adrian Parzyszek

   Hokeista zastanawia się, czy rozbrat z lodem nie wpłynie na obniżkę jego formy. - Mam nadzieję, że w moim przypadku będzie tak, jak ze skoczkami narciarskimi, którzy po - wydawałoby się - ciężkich upadkach, osiągają rewelacyjną formę - mówi Adrian Parzyszek. W Tychach zaliczył on asystę przy golu Mariusza Puzi. - Zawsze gramy na niego, żeby zdobył swoją jubileuszową 500. bramkę. Pozostał mu tylko krok. Mam nadzieję, że dopnie swego w dzisiejszym meczu przeciwko Krynicy. Nie mam nic przeciwko temu, żebym znowu był jego asystentem - dodaje "Adik"
   Zawodnik w swojej ośmioletniej grze w Oświęcimiu nie był często trapiony przez kontuzje. - W poprzednim sezonie po finale Pucharu Polski miałem mocno stłuczony nadgarstek, ale szybko udało mi się wrócić do pełni sił - przypomina zawodnik. - Jednak nie będę miło wspominał swojego pierwszego sezonu w Oświęcimiu, kiedy już w październiku nabawiłem się kontuzji barku. Tę datę zapamiętam do końca życia; 18 października 1996 roku, dzień przed własnym ślubem, w piątkowym meczu przeciwko Podhalu, Marek Koszowski tak nieszczęśliwe zahaczył mnie kijem, że nie byłem w stanie uchronić się przed bezwładnym zderzeniem się z bandą. Skutki były opłakane. Dobrze, że sezon trwał wtedy do maja, więc zdążyłem wykurować się na play-off, strzelając w tych rozgrywkach swoje pierwsze bramki dla Unii - dodaje zawodnik.
   Popularny "Adik" nie pojechał z kadrą na ostatni turniej EIHC do Mińska. - O zwolnieniu mnie ze reprezentacji rozmawiałem z trenerem Wiktorem Pyszem dużo wcześniej. Kontuzje mięśni zawsze leczy się długo i doszliśmy do wniosku, że lepiej nie ryzykować - _mówi Parzyszek. - Na lodzie trenuję już od poprzedniego poniedziałku. Oczywiście na początku mogłem liczyć na taryfę ulgową ze strony trenera, jak i kolegów, unikając kontaktu z nimi. Nie byliśmy wtedy w rytmie meczowym, więc można było sobie na coś takiego pozwolić - dodaje zawodnik.
   Do końca rundy zasadniczej pozostały jeszcze tylko dwa spotkania. - _Nie ma co kalkulować, bo można się na tym "przewieźć"
- mówi Parzyszek. - W półfinale spotkamy się z Tychami i przyjmujemy to ze spokojem. Mistrz powinien podchodzić z szacunkiem do rywali, ale to oni powinni się go bać. Znamy swoją wartość. Dwa lata temu, kiedy mieliśmy głęboki kryzys, tyszanie mieli nas na swojej liście życzeń i przepadli z kretesem - kończy popularny "Adik".
(zab)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski