Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na początek poszło gładko

Hubert Zdankiewicz
Shuai Peng pokonała Jie Zheng (na zdjęciu) 6:3, 6:3 i będzie kolejną rywalką Agnieszki Radwańskiej
Shuai Peng pokonała Jie Zheng (na zdjęciu) 6:3, 6:3 i będzie kolejną rywalką Agnieszki Radwańskiej Fot. archiwum
Tenis. Łzy, piłka w gardle, mama z pucharem – nowojorski turniej US Open to nie tylko zacięte mecze i piękne akcje. Polacy również zapisali się w jego historii. Teraz piszą nową, Agnieszka Radwańska wygrała już pierwszy mecz.

Agnieszka Radwańska awansowała wczoraj do drugiej rundy US Open. Po meczu w zasadzie bez historii, bo Sharon Fichman (112. WTA) nie okazała się zbyt wymagającą rywalką.

Trudno w sumie się dziwić, jeśli się pamięta, że 23-letnia Kanadyjka dopiero po raz piąty zagrała w turnieju głównym na Wielkim Szlemie i nigdy wcześniej nie udało jej się wygrać choćby meczu. Niewiele do powiedzenia miała również w poniedziałek. Polka wygrała 6:1, 6:0, a całe spotkanie trwało zaledwie 49 minut. Jeszcze większe wrażenie robią statystyki wygranych punktów: 24–3 dla naszej tenisistki.

Nie zawsze było tak łatwo, choć bywało przyjemnie. Turniej w Nowym Jorku nie jest ulubionym Wielkim Szlemem Agnieszki Radwańskiej, której nigdy nie udało się zajść tu dalej niż do 1/8 finału (nawet na nielubianej ziemi Roland Garros w Paryżu radziła sobie lepiej). Paradoksalnie to jednak właśnie US Open był areną jej pierwszego spektakularnego wielkoszlemowego triumfu.

To właśnie tutaj, w 2007 roku, pokonała w trzeciej rundzie Marię Szarapową. Nawet dziś takie zwycięstwo robiłoby wrażenie, a co dopiero wtedy. Polka miała wówczas 18 lat i dopiero startowała do wielkiej kariery, a słynna Rosjanka broniła w Nowym Jorku tytułu.

Najbardziej zdumieni byli chyba szefowie firmy Nike, która tuż przed turniejem zaprezentowała na Manhattanie uszytą specjalnie dla Szarapowej sukienkę do gry, wysadzaną kryształkami Swarovskiego. Zamiast o niej, media rozpisywały się o hodowanych w Krakowie szczurach i torebkach Louisa Vittona, które Agnieszka kupiła w nagrodę dla siebie i młodszej siostry Urszuli.

Nie był to jedyny pamiętny polski akcent podczas nowojorskiego turnieju. No może nie do końca polski, bo choć rodzice Karoliny Woźniackiej są Polakami, to ona sama urodziła się już w Kopenhadze i reprezentuje Danię. Niemniej miło się chyba wszystkim kibicom tenisa w naszym kraju zrobiło, gdy po finale US Open 2009 Woźniacka pozdrawiała kibiców w trzech językach: angielskim, duńskim i właśnie polskim.

Tamten finał był pamiętny również ze względu na osobę zwyciężczyni.

–_ Tego naprawdę nie było w __planach _– śmiała się, odbierając puchar, Kim Clijsters, bo faktycznie – takiego scenariusza nie wymyśliliby chyba nawet w Bollywood. Dwa lata wcześniej Belgijka zakończyła bowiem karierę, by wyjść za mąż (za amerykańskiego koszykarza Briana Lyncha) i urodziła córkę. Potem jednak zmarł na raka jej ojciec, słynny w latach 80. belgijski piłkarz Leo Clijsters, a Kim wróciła na korty i to we wspaniałym stylu.

Jednym z najbardziej emocjonalnych odejść było zakończenie kariery przez Andre Agassiego – jednego z najlepszych, najbarwniejszych i najbardziej lubianych zawodników w historii „białego” sportu.

– Tablica wyników mówi, że przegrałem, ale nie mówi, jak wiele wygrałem – mówił do kibiców łamiącym się głosem Amerykanin, po porażce w 3. rundzie z Benjaminem Beckerem w 2006 r. –_ Znalazłem lojalność. Wspieraliście mnie na korcie i w życiu. Znalazłem inspirację, wdzięczność. Pozwoliliście, bym stanął na Waszych ramionach i wyciągnął ręce w stronę marzeń. Będziecie w __mojej pamięci przez resztę mojego życia _– zapewniał.

Życie dopisało do tej wzruszającej historii ciąg dalszy. Dość zaskakujący, bo trzy lata później Agassi opublikował szokującą autobiografię. Przyznał w niej m.in. do tego, że nienawidzi tenisa, był zmuszany do treningów przez ojca, a grał tak długo tylko dlatego, bo nie potrafił sobie wyobrazić, że mógłby robić w życiu cokolwiek innego.

Wybrane wyniki 1. rundy kobiet: Janković (Serbia, 9) – Jovanovski (Serbia) 6:2, 6:3, Larsson (Szwecja) – Razzano (Francja) 6:0, 6:0, V. Williams (USA, 19) – Date-Krumm (Japonia) 2:6, 6:3, 6:3, Hantuchova (Słowacja) – Oprandi (Szwajcaria) 4:6, 6:2, 6:3, Pironkowa (Bułgaria) – Knapp (Włochy) 6:4, 6:3, Safarova (Czechy, 14) – Babos (Węgry) 6:4, 7:5, Kerber (Niemcy, 6) – Perwak (Rosja) 6:2, 3:6, 7:5, Halep (Rumania, 2) – Collins (USA) 6:7 (2–7), 6:1, 6:2.

Mężczyźni: Jużny (Rosja, 21) – Kyrgios (Australia) 5:7, 6:7 (4-7), 6:2, 6:7 (1–7).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski