Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na polach pracują kombajny, a w Ostrowie wyciągnęli z lamusa sierpy i kosy

Aleksander Gąciarz
Aleksander Gąciarz
Żniwna "grupa rekonstrukcyjna" z Ostrowa
Żniwna "grupa rekonstrukcyjna" z Ostrowa Aleksander Gąciarz
Podproszowicki Ostrów przygotował kolejną turystyczną atrakcję. Po czerwcowych Dniach Lawendy, przyszedł czas na Festiwal Żniwny.

- W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego - rozpoczął przebrany w biały strój sołtys Stanisław Wawro, trzymając w ręku dopiero co wyklepaną kosę. - Trzeba było jeszcze uklęknąć - zarządziła Marianna Skrzypc-zyk i wszyscy „żniwiarze” posłusznie padli na kolana. W ten sposób w sobotę rozpoczęła się rekonstrukcja żniw-retro w wykonaniu grupy mieszkańców Ostrowa.

Z inicjatywą festiwalu wystąpili członkowie Stowarzyszenia Rozwoju Wsi Ostrów. - To ma być impreza, która zintegruje naszą społeczności, pozwoli mieszkańcom zaangażować się we wspólne działanie. Żniwa kiedyś to była najważniejsza część pracy w gospodarstwie. Zbierało się zboże, zbierało się chleb. Dlatego postanowiliśmy przypomnieć dawne stroje, dawne zwyczaje, dawne narzędzia. Chcemy, żeby młodzież, dzieci mogły zobaczyć, jak to wyglądało, a starsi żeby mogli nam tę wiedzę przekazać - tłumaczy dyrektor Niepublicznego Gimnazjum w Ostrowie Andrzej Olender.

Prawdziwą skarbnicą żniwnej wiedzy jest Marianna Skrzypczyk (rocznik 1929). - Nie pamiętam dokładnie, czy to było jeszcze przed wojną, czy później, ale na pewno moje pierwsze żniwa odbywały się sierpami. Zżęty sierpem pokos był szerszy nawet niż zrobiony kosą, tylko że odbywało się to wolniej - przypomina.

Taryfy ulgowej nie było. Kto nie zebrał zboża, temu groził głód. - Syna urodziłam 7 lipca a już po 20 poszłam z mężem i z tym malutkim dzieckiem do żniw. Zrobiłam mendelek i ułożyłam go w poduszce. On sobie spał, a ja odbierałam za mężem - opowiada Marianna Skrzypczyk.

Skoszenie zboża było dopiero pierwszym etapem pracy. Zboże trzeba było powiązać w snopki i ustawić w mendle do wyschnięcia. Gdy zboże zostało zwiezione do stodoły, trzeba było je wymłócić cepami. O tym, jak ciężka to była praca można się było samemu przekonać w Ostrowie, bo kilka cepów gospodarze wyszperali w zakamarkach swoich gospodarstw. Kto chciał, mógł zatem chwycić za dzierżok i bijokiem wymłócić snopek.

- Aby wymłócić sto kilo ziarna, dwie osoby musiały pracować cepami cały dzień - słyszymy. Praca była ciężka i wcale nie taka prosta. - Trzeba było uważać, żeby nie uderzyć cepem w wymłócone ziarno. Takie przetrącone nadawało się już tylko na paszę - przypomina sołtys Stanisław Wawro.

Oprócz sierpów, kos, cepów W Ostrowie można było obejrzeć stare narzędzia do mielenia zboża: ręczne żarna złożone z dwóch okrągłych kamieni. Obsługa tego urządzenia też wymagała niemałej krzepy. - Praca przy żniwach była ciężka, ale człowiek był młody i jakoś to go bardzo nie męczyło. Był też dzięki większy szacunek do chleba. A potem pojawiły się kosiarki i już było lżej, potem przyszły snopowiązałki, a w końcu kombajny - mówi Marianna Skrzypczyk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Na polach pracują kombajny, a w Ostrowie wyciągnęli z lamusa sierpy i kosy - Dziennik Polski

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski