MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Na polskich ŚcieŻkach

Redakcja
Gdyby papież wrócił do nas, miał z powrotem świetną kondycję, zdrowe nogi i mógł pozostać anonimowy, pewnie chodziłby sobie po Polsce. Gospodarskim okiem obserwowałby szkoły i kościoły, zaglądałby do szpitali. Zapewne nie ominąłby więzień i sądów, wszedł do teatru i do galerii sztuki. Chciałby zobaczyć, jak i czego uczą się studenci na uniwersytetach oraz klerycy w seminariach. Przypuszczam, że powędrowałby również do rozmaitych telewizji. Patrzenie w szklane okienko dużo wyjaśnia, ale on chciałby zobaczyć, co dzieje się po drugiej stronie ekranu: jak podejmowane są decyzje o treści tego, co oglądają Polacy.

Liliana Sonik: Między Paryżem a Krakowem

Te wszystkie miejsca mają znaczenie symboliczne: pokazują, kim jesteśmy, a nawet wskazują, kim będziemy w przyszłości. Widać w nich czy jesteśmy biedni czy bogaci, współczujący czy bezwzględni, bezinteresowni czy skorumpowani.
Obraz tak oglądanej Polski byłby z pewnością zniuansowany. Obok skandalicznych zaniedbań, wiele rzetelnej pracy, obok cynizmu i głupoty, dużo ofiarnej ludzkiej krzątaniny, co popycha świat do przodu.
A potem poszedłby papież na wędrówkę po Polsce. Na piechotę, tak jak lubił. W Liście do młodych całego świata pisał przecież: "życzę Wam, Młodym, aby Wasze "wzrastanie w latach i w mądrości" dokonywało się przez obcowanie z przyrodą. Miejcie na to czas! Nie żałujcie go!".
Nie warto wyobrażać sobie, co zobaczyłby papież na polskich ścieżkach, bo zobaczyłby to, co każdy. Zwłaszcza teraz, gdy liście nie zasłaniają poboczy, gdy jeszcze nie wyrosły maskujące rzeczywistość trawy: Polska jawi się jako jedno wielkie śmietnisko. Wystarczy przejść się lub przejechać. Dokądkolwiek.
W lasach dzikie wysypiska, pobocza dróg i ścieżek usiane rozbebeszonymi workami nylonowymi, z których wyłaniają się wszelkiego sortu paskudztwa. Obok dróg kupy gruzu, ale można trafić i na starą lodówkę i na rozwaloną kanapę. Przy polnych ścieżkach stosy papierów po ciastkach i batonach.
Bo my, proszę Państwa, bogacimy się. I stać nas na rozmaite rzeczy. I coraz więcej kupujemy, więc coraz więcej wyrzucamy. Dlaczego do lasu, czy obok drogi? Bo w śmietniku się nie mieści a za dodatkowy trzeba płacić, więc oszczędny naród woli pozbywać się swoich śmieci bezkosztowo. Bo tak wygodniej. Bo króluje bezmyślność.
Zaśmiecenie polskiego pejzażu, zarówno to dosłowne, jak architektoniczne, osiągnęło taką skalę, że można mówić o problemie etycznym, estetycznym i politycznym. Być może również zdrowotnym. Ekscytujemy się informacjami o skażonej włoskiej mozzarelli, lecz ilość śmieci rozkładających się na naszych polach oraz tych, które spalane są "na dziko" - w domowych piecach i ogniskach - musi budzić jak najgorsze obawy co do konsekwencji. Kraj w środku Europy nie może pozwolić sobie na taką dezynwolturę.
Gdy w ostatnim tygodniu wspominaliśmy papieża, sięgnęłam po jego List z 1985 roku: "Człowiek współczesny stał się na wielką skalę eksploatatorem przyrody, traktując ją często w sposób użytkowy, niszcząc przy tym wiele jej bogactw i uroków i zanieczyszczając naturalne środowisko swego ziemskiego bytowania. Tymczasem przyroda jest dana człowiekowi również jako przedmiot podziwu i kontemplacji, jako wielkie zwierciadło świata".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski