- Udało się, samolot jest cały, na stałym lądzie - mówiła wczoraj nie bez dumy Aleksandra Pielechaty z Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku. Sukcesem zakończyła się trzecia próba podjęcia z dna Bałtyku bombowca Douglas A-20, który od końca II wojny światowej leżał w morzu w okolicach Rozewia, na głębokości ok. 14 m.
Pogoda przeszkodziła wyciągnięciu go jesienią ub. r. A gdy starania ponowiono miesiąc temu, na przeszkodzie stanęły zalegające przy wraku bomby. Po usunięciu ich przez minerów Marynarki Wojennej, w miniony weekend przystąpiono do działania.
- Zadanie utrudniał fakt, że okolice Rozewia to miejsce występowania silnych wiatrów i wysokich fal. Ale dzięki dobrej pogodzie byliśmy świadkami jedynego w Polsce podniesienia z dna Bałtyku samolotu z czasów wojny - mówi kierownik Działu Badań Podwodnych NMM w Gdańsku Iwona Pomian.
Akcja odbyła się dzięki zaangażowaniu spółki LOTOS Petrobaltic, która w 2006 r. wsławiła się odnalezieniem wraku niemieckiego lotniskowca "Graf Zeppelin". Tym razem udostępniła do operacji statek badawczy "St. Barbara" oraz holownik "Kambr". One wyciągnęły Douglasa i przetransportowały do Gdyni.
Mimo że przez 70 lat samolot leżał w wodzie, zachował się w dobrym stanie. Ma zniszczoną kabinę, ale nietknięte silniki. Na pewno trafi do zbiorów Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie.
- Przed nami bardzo trudne zadanie zorganizowania transportu wraku. Nie widziałem go jeszcze, więc trudno mi ocenić, czy uda się to zrobić w całości, czy trzeba go będzie rozebrać na części - mówi dyrektor placówki Krzysztof Radwan.
Muzeum liczy, że w kosztach transportu, jak i zaplanowanej na 5 lat konserwacji zabytku udział mieć będzie Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, które dało pieniądze na odebranie A-20 Bałtykowi.
- Na świecie rzadko się zdarza, aby z wody wydobyto cały samolot wojskowy. Ale np. w ubiegłym roku bombowego dorniera wyciągnięto z dna kanału La Manche - mówi Tomasz Jastrzębski, szef Grupy Poszukiwawczo-Eksploracyjnej Oddziału Polskiego Towarzystwa Historycznego w Nowym Targu.
Samoloty typu Douglas A-20 produkowano w USA, jednak w ramach pomocy "Lend-Lease" trafiły też do Związku Sowieckiego. Dlatego przypuszcza się, że znaleziona w Bałtyku maszyna z czerwoną gwiazdą na skrzydłach brała udział w walkach o Wał Pomorski.
Na świecie zachowało się tylko 12 egzemplarzy Douglasa A-20, z czego tylko 3 w Europie - w Rosji i Wielkiej Brytanii.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?