Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na skrzydłach mewy

Redakcja
"Nie myślimy o tym, że gdzieś mamy dojść..." - Wierzyłem w to zwycięstwo. Czasami to wygląda na zarozumiałość, kiedy mówię, że powinno być tak czy tak. Wierzyłem, że będę tu w stanie walczyć o medal i nie powinno być żadnego problemu z tym. To znaczy, nie ze zdobyciem medalu, ale z walką. Przed igrzyskami mówiłem, że nie ma pewniaków medalowych. Są tylko ludzie, którzy są gotowi do walki. Jeżeli się wykorzysta swoją szansę, jeżeli się nie tylko mocno trenuje, ale ma również poukładane w głowie, jeżeli wierzy się we właściwą technikę i taktykę, jeżeli się ją konsekwentnie realizuje, to właśnie wychodzi to, co jest.

Triumfator chodu

Triumfator chodu

"Nie myślimy o tym, że gdzieś mamy dojść..."

 - Wierzyłem w to zwycięstwo. Czasami to wygląda na zarozumiałość, kiedy mówię, że powinno być tak czy tak. Wierzyłem, że będę tu w stanie walczyć o medal i nie powinno być żadnego problemu z tym. To znaczy, nie ze zdobyciem medalu, ale z walką. Przed igrzyskami mówiłem, że nie ma pewniaków medalowych. Są tylko ludzie, którzy są gotowi do walki. Jeżeli się wykorzysta swoją szansę, jeżeli się nie tylko mocno trenuje, ale ma również poukładane w głowie, jeżeli wierzy się we właściwą technikę i taktykę, jeżeli się ją konsekwentnie realizuje, to właśnie wychodzi to, co jest.
 Przed igrzyskami czytałem znakomitę książkę, którą polecił mi mój masażysta Aleksander. To "Mewa" Bacha, jest w niej takie zdanie, że w zasadzie nie myślimy o tym, że gdzieś mamy dojść, tylko o tym, że już to zrobiliśmy. I ja przed startem naprawdę myślałem, że już tam jestem. Myślałem o tym, że wchodzę na stadion, myślałem o tym, że wygrywam, myślałem, że walczę o medal.
 Obawa o dyskwalifikację nie drążyła mnie. Zaczyna drążyć, gdy pojawiają się kartki czerwone, a ja ich nie miałem. Były tylko dwie kartki białe bez konsekwencji. To się zdarza, ale gdy nie było żadnych czerwonych kropek na tablicy, to byłem bardzo spokojny. Przy czym nie chciałem podejmować ryzyka takiego, jakie podjął tutaj Segura i atakować go na końcu. Poza tym wiedziałem, że Meksykanie zbierali więcej kartek ode mnie. Na końcu podświadomie liczyłem, że może to coś oznaczać. Pamiętam, że w podobny sposób finiszowałem za Segurą na zawodach o Puchar Świata. On wtedy też zbierał sporo tych kartek. Nic się jednak wtedy nie wydarzyło, doszedł do mety bez dyskwalifikacji, a ja, choć liczyłem na medal, zająłem czwarte miejsce.
 Wchodząc dzisiaj na stadion nie sądziłem, że akurat zdejmą Segurę. Podświadomie tylko pilnowałem swojego kroku. Miałem zbyt dużo przykrych wypadków w chodzie, by ryzykować po raz kolejny i odbierać sobie i innym przyjemność świętowania medalu. To nie było żadne załamanie. To była bardzo otwarta walka do końca. I powtarzam jeszcze raz, kontrola techniki i relaksacji. Może brzmi to banalnie, ale wiedząc, jakie kłopoty przeżył Ilia Markow, pomyślałem przed startem: jak nie on, to ja.
 Na 50 kilometrów niczego nie gwarantuję. Na razie chcę dobrze wypocząć. Robię sobie wolny weekend, jadę wraz z przyjaciółmi z firmy "San" pozwiedzać trochę Australię, chcę zobaczyć między innymi Blue Mountains. Już pół roku temu zapewniłem sobie, że będę przez ten tydzień między startami mieszkał poza wioską. W Sydney, ale z dala od zgiełku olimpijskiego. Chcę nabrać sił i wrócić zrelaksowany.

 Więcej informacji na stronach

Notował: KRZYSZTOF KAWA, Sydney

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski