Przed drugim przejazdem nie powiedzieliśmy sobie nic szczególnego. Tylko tyle, że nie interesuje nas miejsce piąte, szóste czy nawet czwarte. Tylko medal. Pomyśleliśmy: wóz albo przewóz. Musimy się zebrać w sobie. I pięknie nam szło. Troszeczkę wiało, ale w ogóle się tym nie przejmowaliśmy, po prostu jechaliśmy. Popatrzyłem na wynik: rewelacja! Poszedłem pod prysznic i myślałem w kółko: żeby tylko był medal. Gość od dopingu powiedział mi, że jesteśmy na drugim miejscu, ale jeszcze została jedna dwójka. Było mi wszystko jedno, byle był medal. Jest srebrny, ale czuję się jak zwycięzca. Co powiem kibicom po powrocie? Że było super.
Notował: (KAW)
Krzysztof Kołomański: - Do pierwszego przejazdu podeszliśmy za spokojnie, zbyt kunktatorsko. Chcieliśmy wyczuć przeciwników, końcówka nas zgubiła. Przegraliśmy ten przejazd ostatnimi pięcioma bramkami. Na 19. i 21. mieliśmy kłopoty w kwalifikacjach i tym razem także. Zawahaliśmy się, nie ułożyła się nam woda, tak jak chcieliśmy. Na finiszu złapała nas bardzo mocna fala.
Więcej informacji na stronach