Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na Suchych Stawach bije serce mocniej

Jerzy Filipiuk
Grzegorz Wesołowski do marca był trenerem Pelikana Łowicz
Grzegorz Wesołowski do marca był trenerem Pelikana Łowicz fot. Wojciech Barczyński
Sylwetka. 5 lat spędził w Hutniku Kraków, a pół roku w Karpatach Siepraw. Potem wracał do Małopolski już jako trener. I nie ukrywa, że chętnie popracowałby w tym regionie, bo pobyt w nim mile wspomina.

Grzegorz Wesołowski na Suche Stawy trafił w lecie 1987 roku, mając 25 lat. Wychowanek ŁKS Łódź, gracz też Orła Łódź, w tym pierwszym klubie za kadencji Leszka Jezierskiego miał pewne miejsce w składzie, ale gdy zespół przejął Zygmunt Gutowski, stał się tylko zmiennikiem. Do przyjścia do Hutnika zachęcił go jego najlepszy kolega z ŁKS, grający wtedy w krakowskim klubie Krzysztof Kasztelan.

Hutnik pod okiem Lesława Ćmikiewicza zajął dziesiąte miejsce w II lidze, a rok później pod wodzą Andrzeja Bielendy, którego pod koniec sezonu zastąpił Władysław Łach, trzecie. W sezonie 1989/90 Wesołowski z kolegami świętował awans do ekstraklasy (a także do półfinału Pucharu Polski). W I lidze Hutnik zanotował serię 14 i 8 kolejnych spotkań bez porażki.

- Z dawnej drużyny zostało tylko czterech rutyniarzy: ja, Leszek Walankiewicz, Jerzy Kowalik, Andrzej Sermak i Leszek Kraczkiewicz, a weszła do niej młodzież, między innymi Marek Koźmiński, Krzysztof Bukalski, Mirosław Waligóra i pozyskany z Garbarni Kraków Krzysztof Popczyński. Pamiętam, że, straciliśmy wtedy etaty w hucie, a płacił nam klub - wspomina. Na półmetku sezonu Hutnik był 4. w tabeli, by ostatecznie zająć wysokie, piąte miejsce.

- W drugiej lidze przegraliśmy tylko trzy mecze (na 38 rozegranych - przyp.). W ekstraklasie siłą rozpędu też spisywaliśmy się bardzo dobrze. Po rundzie jesiennej sami rozbudziliśmy duże nadzieje, ale piąta lokata i tak była dużym sukcesem - opowiada Wesołowski. W kolejnych sezonach Hutnik zajął tylko 12. i 14. miejsce.

Wesołowski tworzył "żelazną" parę środkowych obrońców z o pięć lat młodszym Kazimierzem Węgrzynem. - Ja grałem jako libero, a Kaziu był forstoperem. Ubezpieczałem go, asekurowałem. Był twardzielem, wsadzał głowę tam, gdzie inni baliby się wstawić nogę. Miałem od niego lepszą technikę, ale on poświęcał dużo czasu na pracę nad nią. Z Kaziem, Walankiewiczem i Koźmińskim rozumieliśmy na boisku się bez słów. Graliśmy perfekcyjnie na spalonego - wyznaje.

W ekstraklasie zdobył tylko dwa gole. - Byłem odpowiedzialny za grę obrony, rzadko zapuszczałem się na pole karne rywali. Pierwszą bramkę strzeliłem Motorowi Lublin w przegranym meczu 2:4, a drugą, też w Krakowie, w zremisowanym spotkaniu z Ruchem Chorzów 3:3, gdy po "klepce" z Kraczkiewiczem podwyższyłem wynik na 3:0.

Z Hutnika odszedł w połowie sezonu 1992/93: - Nie mogłem z trenerem Bogusławem Hajdasem znaleźć wspólnego języka. Półtora sezonu grał w Zawiszy Bydgoszcz i wrócił do Małopolski, tym razem do III-ligowych Karpat Siepraw. - Bardzo mile wspominam ten pół roczny okres gry. Prezesem kluby był Adam Krawczyk, właściciel firmy Crawtico. Potem trzy miesiące grałem w polonijnym klubie Olimpia Stamford. Po powrocie do kraju ukończyłem Szkołę Trenerów przy PZPN - opowiada.

Jako trener prowadził Piotrcovię, Hetmana, Stal St. Wolę, Astrę Krotoszyn, Stal Głowno, ŁKS, Radomiaka, Lechię Tomaszów Mazowiecki, Olimpię Elbląg i Pelikana. Teraz jest "tylko" menedżerem szkółki piłkarskiej. Czeka na oferty. Chętnie wróciłby do Krakowa: - Gdy jako trener bywałem na Suchych Stawach, serce biło mi mocniej.

Ma 52 lata, i choć jest już dziadkiem (córka Aneta ma 2-letnią Martynę) oraz ma ponad 30-letni staż małżeński z Ewą, czuje się młodo. Chce wrócić na trenerską ławkę.

Za tydzień Sławomir Frączek, były piłkarz m.in. Skawinki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski