Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na sukcesy trzeba trochę poczekać

Grzegorz Skowron
Tydzień w Krakowskiej Polityce. Niedobrze, że radny Łukasz Wantuch nie widzi w tym nic dziwnego, iż prezentacja oferty konkretnej firmy jest czymś co najmniej niewłaściwym

Radny Łukasz Wantuch zderzył się z rzeczywistością. Podczas środowej sesji inni, bardziej doświadczeni w politycznych grach radni sprowadzili go do parteru. I gdy wydawało się, że jego pomysł na badanie tego, co wychodzi z krakowskich kominów za pomocą dronów, zostanie odłożony na półkę, większość poparła projekt uchwały nakazujący prezydentowi rozważenie, czy innowacyjny sposób na walkę ze smogiem ma szansę na zastosowanie pod Wawelem.

Przypomnijmy, chodzi o to, by drony latały w nocy nad osiedlami domów jednorodzinnych i za pomocą specjalnych czujników badały zawartość dymów wychodzących z kominów. Aparatura wyłapywałaby substancje ulatniające się podczas spalania śmieci, zwłaszcza plastikowych butelek. Taka informacja od razu trafiałaby do strażników miejskich, by ci rano mogli pojawić się w konkretnym domu i ukarać jego właściciela (palenie śmieci w kotłach grzewczych jest bowiem zakazane).

Pomysł prosty i genialny, wydawałoby się też, że niezwykle skuteczny. Ale jak zawsze diabeł tkwi w szczegółach. I te wątpliwości radni wytykali Łukaszowi Wantuchowi. Nie można by do nich mieć o to pretensji, ale wielu robiło to z wielką satysfakcją, pokazując niedoświadczonemu koledze, że pomysły pomysłami, a z ich realizacją nie zawsze jest tak dobrze, jak się to komuś wydaje. Może i była to słodka zemsta za uwielbienie, jakim niektórzy dziennikarze darzą Łukasza Wantucha za jego oryginalność i obrazowy sposób pokazywania swoich inicjatyw. I wniesienie czegoś ożywczego do politycznego sporu między PO i PiS.

Prawda jest jednak taka, że nowy radny przesadził, a jego wypowiedzi mogą być kiedyś przyczyną kłopotów dla niego samego. Niedobrze, że radny nie widzi w tym nic dziwnego, iż prezentacja oferty konkretnej firmy (oferującej drony, które mogłyby latać nad kominami) jest czymś co najmniej niewłaściwym. A przyznanie, że zobowiązał się do przepchnięcia uchwały dronowej przez radę jest czymś, co zasługuje bardziej na naganę niż pochwałę. Radziłbym mu pamiętać, że za kilka lat nikt kontekstu tej wypowiedzi nie będzie pamiętał…

Na uwagę zasługuje też argumentacja, że uchwałę o dronach trzeba przyjąć szybko, by wyszukiwanie palących śmieciami mogło rozpocząć się jeszcze w tym sezonie grzewczym. Mam poważne wątpliwości (nie ja jeden), czy ten cel jest możliwy do zrealizowania. Nawet gdyby pominąć wszystkie wątpliwości związane z tym, czy można mieszkańców śledzić dronami, to ich kupienie przez miasto czy wynajęcie już tej zimy jest raczej niemożliwe. Sama uchwała dronowa jest tylko zobowiązaniem prezydenta do przygotowania drugiej uchwały. A nawet gdyby w budżecie miasta na przyszły rok zarezerwowano potrzebne na drony pieniądze, to konieczność zorganizowania przetargu odsuwa termin wdrożenia pomysłu radnego Wantucha o kilka miesięcy.

Jeśli latające maszyny pojawią się nad krakowskimi kominami następnej zimy, to już będzie sukces.

Źródło: Dziennik Polski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski