Na targu jak w sklepie

   W tej chwili koncepcja hali targowej o powierzchni ok. 6 tys. m kw., która ma powstać na miejscu obecnego targowiska, jest konsultowana z kupcami. W zasadzie pomysł handlu pod dachem ma w tym środowisku licznych zwolenników. Boją się jednak, że w ślad za lepszymi warunkami, jakie dzięki temu będą mieć handlujący i kupujący, pójdą wyższe koszty. - Hala w Tychach, gdzie również mam stoisko, jest na przykład droższa - dodaje bieruński kupiec.
   W tej chwili miasto oczekuje na uwagi kupców pod kątem ich potrzeb i wymagań, a także klientów. Projekt przewiduje, że hala będzie przypominała sklepy o dużej powierzchni. Ma pomieścić miejsca na stoiska, magazyny, a nawet plac zabaw dla dzieci. Opracowała go pracownia projektowa z Katowic, na zlecenie Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, który zarządza targowiskiem. Po uzyskaniu akceptacji ze strony wszystkich zainteresowanych zostanie przygotowany projekt budowlany oraz rozpocznie się poszukiwanie środków na jego realizację. Zdaniem prezydenta miasta Janusza Marszałka, hala ma szansę powstać do przyszłego roku. Pieniędzy chce szukać w funduszach unijnych, liczy również, że w kosztach będą partycypować sami kupcy. Twierdzi, że podobne rozwiązania sprawdziły się już w Tychach, Częstochowie i Wrocławiu.
   - Dobrze byłoby, aby człowiekowi nie padało za kołnierz, ale tak naprawdę, dla mnie, gdy wstaję o 3 rano, liczy się, żeby byli klienci. Żeby nie było tak, jak w Rudzie Śląskiej, gdzie przy okazji zamieszania z podobną inwestycją, z targu wyniosło się na stałe część kupców i klientów. Tutaj w tej chwili jest już bardzo ciasno, a jeśli jeszcze zaczną się roboty - dodaje Rafał Mierzejewski, od 14 lat handlujący sprzętem agd.
   Jak zapewniają, projektanci, prace budowlane będą mogły być prowadzone bez konieczności zamknięcia targowiska.
(BK)