Na telewizyjnej huśtawce

Według Nielsen Audience Measurement, we wrześniu „Wiadomości” TVP1 po raz pierwszy w tym roku regularnie przebijały liczbą widzów „Fakty” TVN (choć obu programom oglądalność spadła).

Może pracownia badawcza zmieniła metodologię (Jacek Kurski atakował ją za niereprezentatywność badanej próbki, z przechyłem na rzecz wielkich metropolii)? A może „Wiadomości” na powrót zaczęli oglądać ci widzowie, którzy nie mogli już patrzeć na atakującą PiS za wszystko ekipę Piotra Kraśki i Beaty Tadli? W każdym razie (sam staram się to robić i polecam innym) można teraz z telewizji uzyskać w miarę pełny ogląd sytuacji, oglądając najpierw „Fakty” w TVN, a potem inkryminowany program TVP1.

Za to zmartwił mnie spadek oglądalności „Teleexpressu”, co może wiązać się z odejściem ikony tego programu, Macieja Orłosia. Z tego, co powszechnie wiadomo, odszedł na własne życzenie i widocznie nie dało się go zatrzymać (mam nadzieję, że próbowano). Maciej Orłoś, wzorem wielu swych poprzedników, znikających z ekranu telewizora, o których jakoś nie biły się konkurencyjne wobec TVP stacje prywatne, ma przygotować swój program w internecie.

Cóż, w internecie zmieszczą się wszyscy. Tam przetrwał Szymon Majewski, wywalony z TVN za żarty z Platformy, wracający teraz, na razie w reklamie. Tam wielką karierę zrobił dawny korespondent TVP w USA Mariusz Max Kolonko, zdobywając wierną i bardzo liczną widownię.

Warto jednak zwrócić uwagę, że internetowe programy (para)telewizyjne skierowane są jednak do zupełnie innej niż tradycyjna telewizja grupy widzów (obie pokrywają się tylko w części). Sytuacja na rynku robi się więc bardzo ciekawa, choć jej efektem może być dalsze - używając języka radiowego - rozszycie, czyli rozchodzenie się znacznych grup widzów, oglądających co innego i gdzie indziej, co może pogłębić trudności w ich wzajemnej komunikacji.