Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na układ nie było rady. Pakt Ribbentrop-Mołotow. IV rozbiór Polski

Włodzimierz Knap
Stalin i Ribbentrop chwilę po podpisaniu układu
Stalin i Ribbentrop chwilę po podpisaniu układu fot. Niemieckie Muzeum Narodowe
23 sierpnia 1939. Ribbentrop z Mołotowem w imieniu Hitlera i Stalina podpisują tajny układ. Dzielą się w nim Polską niczym ich przodkowie z XVIII wieku. Polska nie jest w stanie zmienić swojego losu.

W 1939 r. Polska znalazła się w sytuacji, która niezwykle rzadko zdarza się w dziejach. I warto z tej lekcji wyciągnąć wnioski, bo miejsce Polski na mapie świata nie zmieniło się, choć oczywiście położenie naszego państwa jest dziś inne niż 76 lat temu.

Lecz czyż nasi przodkowie, powiedzmy, 80 lat temu myśleli, że za kilka lat Hitler ze Stalinem podzielą się Polską i kilkoma innymi krajami? Nie. Czy ktoś dwa lata temu pomyślałby, że Rosja może zagarnąć kawałek Ukrainy, jakby chodziło o zaoranie miedzy?

Dodajmy, że Polacy o układzie zwanym Ribbentrop-Mołotow dowiedzieli się najwcześniej 24 sierpnia. O tym, że układ zawierał tajny protokół, w którym obaj nasi sąsiedzi podzielili się Rzeczpospolitą tak samo jak ich przodkowie w drugiej połowie XVIII stulecia, nie miano pojęcia nawet na szczeblu prezydenta, premiera, ministra wojny czy dyplomacji.

Warto więc, a nawet jest to swego rodzaju powinność obywatelska, wyciągać wnioski z historii.

W przypadku wydarzeń, które doprowadziły do układu Ribbentrop-Mołotow, a potem wojny, okupacji i niemal pół wieku trwającego okresu zniewolenia, wnioski są wyjątkowo smutne.

Dlaczego? Ponieważ na wszelkie decyzje rozstrzygające o losach Polski nie mieliśmy w 1939 r. żadnego wpływu. Jakąkolwiek podjąłby rząd II RP, to nie ważyłaby ona wiele.

Na arenie międzynarodowej byliśmy słabym państwem, zależnym od wielkich mocarstw.

Układ Ribbentrop-Mołotow przypieczętował los Polski. Często określa się go mianem IV rozbioru Rzeczpospolitej. Trafnie, bo taka też była jego istota.

Niemcy i Rosja sowiecka w nocy z 23 na 24 sierpnia 1939 r. ustaliły w ściśle tajnym porozumieniu, jakie ziemie Rzeczypospolitej zabiorą dla siebie po zniszczeniu jej siłą. Niedługo później pakt, który w imieniu Hitlera i Stalina podpisali szefowie niemieckiej i sowieckiej dyplomacji, został skonsumowany, a dokładna granica została wyznaczona nieco ponad miesiąc później.

Bezsilna Polska
Czy II Rzeczpospolita mogła stanąć na przeszkodzie zawarciu tego diabelskiego porozumienia? Nie! Od dziesięcioleci stawia się jednak zarzut elitom II RP, a zwłaszcza prowadzącemu politykę zagraniczną Józefowi Beckowi, że mógł uniknąć wojny.

Być może, godząc się na stosunkowo łagodne - i to bez ironii - żądania Hitlera, elita sanacyjna mogła doprowadzić do tego, że w 1939 r. Niemcy nie sprzymierzyłyby się ze Związkiem Sowieckim, a potem obie potęgi nie uderzyłyby na nasz kraj i podzieliłyby się nim.

Pewności jednak nie mamy, jak postąpiłby przywódca III Rzeszy. No i otwarta pozostaje kwestia rozmaitego rodzaju kosztów dla Polski w razie powiedzenia "tak" Hitlerowi.

Silniejsi byli bezradni
Dywagujemy nad tym, czy rządzący Polską mogli zapobiec najazdowi Niemiec na nasz kraj. Trudno natomiast spotkać podobny zarzut wobec władz Francji, na czele z prezydentem Albertem Lebrunem oraz premierami Edouardem Daladierem i Paulem Reynaudem. Analogicznie rzecz wygląda w przypadku rządzących Wielką Brytanią, z Nevillem Chamberlainem i Winsto-nem Churchillem na czele. To samo można powiedzieć o Związku Sowieckim, gdzie Stalin był dyktatorem. Przywódcy wszystkich tych krajów, znacznie silniejszych od II Rzeczypospolitej, przynajmniej w teorii mogli zapobiec atakowi Niemiec na ich państwa. Tak jednak się nie stało.

Droga do paktu
W 1932 r. Polska podpisała ze Związkiem Sowieckim pakt o nieagresji. Dwa lata później podobny układ zawarła z Niemcami, rządzonymi już przez Hitlera. W międzywojniu uważaliśmy się za mocarstwo regionalne i tak byliśmy postrzegani przez wielkie ówczesne kraje europejskie: Wielką Brytanię, Francję, a potem przez Niemcy, ZSRR czy nawet Włochy. Dysponowaliśmy liczną i - jak na ówczesne standardy - dość silną armią. Nie może to dziwić, bo w latach 30. utrzymanie wojska pochłaniało dobrze ponad 40 proc. budżetu państwa (dziś niecałe 2 proc.).

Jesienią 1938 r. Polska wzięła udział w rozbiorze Czechosłowacji, zajmując południową część Śląska Cieszyńskiego (Zaolzie) i skrawki Słowacji. Władze w Londynie i Paryżu były przekonane, że Warszawa przeszła na stronę Berlina.

Tak w żadnym wypadku nie było. Nic jednak też nie wskazywało na to, że stosunkom polsko-niemieckim coś poważnego zagraża. I nie zmienia tego fakt, że elity II RP jak ognia bały się rosnącej potęgi Niemiec i ich zachłanności.

Hitler nie miał wówczas jeszcze skonkretyzowanych planów wobec Polski. 1 października 1938 r., gdy jego wojska wkroczyły na sudeckie tereny Czech, oddane III Rzeszy na mocy układu monachijskiego, powiedział swemu adiutantowi z wojsk lądowych: "W odpowiednim momencie, gdy Polacy zmiękną, zrobię z nimi porządek". Historycy są na ogół zgodni, że nie miał na myśli wojny z Polską.

Dowodem może być spotkanie, do którego doszło 24 października. Szef niemieckiej dyplomacji Joachim von Ribbentrop zaprosił ambasadora RP w Berlinie Józefa Lipskiego do Grand Hotelu w Berchtesgaden, niedaleko alpejskiej rezydencji Hitlera.

Tam po raz pierwszy członek rządu III Rzeszy przedstawił koncepcję "globalnego uregulowania" spornych kwestii między Berlinem a Warszawą. Lipski miał przekazać przełożonym, że Hitler chce włączenia Gdańska do Niemiec, wytyczenia eksterytorialnej linii kolejowej i autostrady łączących Prusy Wschodnie z resztą Niemiec. Ribbentrop zaproponował też przystąpienie Polski do paktu antykominternowskiego (przeciw ZSRR), wspólnie z Niemcami, Włochami i Japonią.

Lipski pojechał do Warszawy i zrelacjonował Beckowi rozmowę z Ribbentropem. Szef polskiego MSZ dopiero pod koniec listopada 1938 r. odpowiedział swojemu niemieckiemu odpowiednikowi, że oddanie Gdańska nie wchodzi w grę. Zamiast tego zaproponował zakończenie protektoratu Ligi Narodów nad tym Wolnym Miastem. Zastąpić miała go umowa polsko-niemiecka, respektująca interesy obu krajów, ale przy zachowaniu statusu Gdańska, a Wolne Miasto należało do polskiego obszaru celnego.

Hitler spodziewał się takiej odpowiedzi, bo kilka dni wcześniej polecił dowództwu niemieckich sił zbrojnych opracowanie planu zajęcia Gdańska siłą. 5 stycznia 1939 r. Hitler osobiście powtórzył Beckowi żądania. Jednak dopiero od wczesnej wiosny 1939 r. Niemcy zaczęli mocno napierać na Polskę.

24 marca Beck w czasie narady w MSZ powiedział: "Niemcy stały się nieprzewidywalne". Wtedy też stwierdził: "Jasne, że będziemy walczyć", o ile Berlin nie ustąpi. Słynne przemówienie Becka w Sejmie z 5 maja 1939 r. było powtórzeniem jego wcześniej wyrażonego stanowiska. Ciekawą rzeczą jest, że Joseph Goebels, minister propagandy III Rzeszy, w prowadzonym przez siebie "Dzienniku", tej mowy sejmowej Becka nie odnotował.

Pod koniec marca 1939 r. Hitler polecił naczelnemu dowódcy armii niemieckiej przygotowanie planu operacyjnego inwazji na Polskę. Przywódcy Anglii i Francji, widząc niemieckie posunięcia wobec Czech, czyli po całkowitym zajęciu tego kadłubowego wtedy już kraju, a także przejęciu litewskiej Kłajpedy, zrozumieli, że Hitler zmierza ku wojnie. Ponadto wywiad brytyjski dowiedział się o planach zajęcia Gdańska, choć myślano, że nastąpi to już na początku kwietnia 1939 r.

Gwarancje sojuszników
Premier Wielkiej Brytanii Chamberlain 31 marca zaoferował Polsce gwarancje jej niepodległości. Kilka dni później podobnie postąpiły władze francuskie. W obu krajach nastąpiło jednak pewne uspokojenie, gdy okazało się, że zajęcie Gdańska nie nastąpiło. W Londynie i Paryżu przypisywano to własnej "zdecydowanej" postawie.
Ale władze obu tych krajów wiedziały już wtedy, że nie przyjdą Polsce z szybką pomocą w razie niemieckiego uderzenia. Sztabowcy angielscy i francuscy dostali bowiem rozkaz przygotowania planu zakładającego obronę Polski, lecz dopiero po trwających dłużej działaniach wojennych. W praktyce oznaczało to, że oba mocarstwa zachodnie skazywały nas na klęskę. Nie chciały też udzielić Warszawie pożyczki na zakup broni i surowców.

Wielka Brytania i Francja w gruncie rzeczy pozorowały też negocjacje z Rosją Stalina. I tej oceny nie może zmienić fakt, że Polska powiedziała "nie" porozumieniu czwórstronnemu z Anglią, Francją i Rosją. Zrobiła tak dlatego, że ceną za nie byłaby zgoda na wkroczenie na nasze ziemie wojsk sowieckich. Lord Halifax, ówczesny szef brytyjskiej dyplomacji, celnie ujął postawę Warszawy: "Żaden inteligentny królik nie podda się chętnie opiece bestii dziesięciokrotnie większej od niego, z obyczajami boa dusiciela".

Układ rozbiorowy
W lecie 1939 r. do wojny parł tylko Hitler. Ale do konfrontacji, wyłącznie z Polską. Dlatego nakazał Ribbentropowi zawrzeć pakt ze Stalinem. Ten rozkaz Fuehrera wykonał. Hitler liczył, że ten manewr wystarczy, by w Londynie i Paryżu odstąpiono od wspierania Warszawy. Tak się nie stało, przynajmniej w warstwie deklaracji. 24 sierpnia premier Chamberlain potwierdził w parlamencie, że jego rząd zamierza bezwarunkowo dotrzymać zobowiązań wobec Polski. Francja postąpiła podobnie, gdyż generalna zasada była taka, że Paryż robił to, co Londyn.

Przywódcy Francji i Wielkiej Brytanii wiedzieli ze źródeł wywiadowczych, że 23 sierpnia na Kremlu podpisany został również tajny protokół do paktu Ribbentrop-Mołotow. Z tą informacją nie podzielili się z sojuszniczą Polską. Ale nawet gdyby władze RP dysponowały wiedzą o tajnym układzie zawartym na Kremlu, nie mogłyby wykonać żadnego skutecznego działania, które zniweczyłoby jego skutki.

Mizeria polskich służb
Mimo wszystko przykro się i dziś robi, gdy przypominamy sobie, że kierownictwo polskich służb specjalnych było wtedy bezradne. Mimo licznych sygnałów napływających niemal z całej Europy, mówiących, że Hitler i Stalin zamierzają porozumieć się ze szkodą dla Polski, zlekceważyło te wiadomości. Szefowie polskiego wywiadu nie brali poważnie pod uwagę porozumienia obu wielkich naszych sąsiadów.

W referacie "Rosja" Oddziału II Sztabu Generalnego zakładano, że Sowieci nie dadzą się wciągnąć do konfliktu Niemiec z Francją i Wielką Brytanią. Płk Józef Englicht, pierwszy zastępca szefa Oddziału II, mówił krótko przed wybuchem wojny: "Sowiety są przychylnie nastawione do Polski oraz wrogo do Niemiec. Wystąpienie Sowietów jako wroga Polski jest wykluczone". Zresztą samo podpisanie paktu Ribbentrop-Mołotow całkowicie zaskoczyło centralę Oddziału II SG. Wcześniejsze meldunki na ten temat zostały uznane za mało wiarygodne i zlekceważone. Co więcej, placówka polskiego wywiadu "Tirana", po 23 sierpnia donosiła z Berlina, że nastąpi teraz podział Polski między Rzeszę i Rosję sowiecką. I tę wiedzę też zbagatelizowano w kraju.

Układ dla tyranów
W istocie rzeczy układ zawarty między Hitlerem a Stalinem przyniósł dobre rezultaty dla obu tyranów. Choć w słowach rządy zachodnie dawały Polsce gwarancje, to wola do działań realnych po nim jeszcze bardziej osłabła. Hitler uzyskał to, co chciał, choć przez pierwsze dni po zawarciu układu nie miał całkowitej pewności co do zachowania Anglii i Francji. By się upewnić, że nie spotka go przykra niespodzianka, jaką byłaby wojna na dwóch frontach, odwołał atak na Polskę wyznaczony na 26 sierpnia. Wolał nie ryzykować, choć 23 sierpnia w czasie odprawy z dowódcami mówił pod adresem przywódców zachodnich: "Nasi wrogowie to takie małe robaczki. Widziałem ich w Monachium".

A Stalin? Jemu długi czas zależało na zachowaniu neutralności. Liczył na to, że tam, gdzie inni się biją, tam on może skorzystać, niewielkim kosztem uzyskując nowe tereny w Europie Środkowej. Tajny protokół do układu Ribbentrop-Mołotow generalissimus powitał zatem z zadowoleniem. W jego ręce wpadła większa cześć Polski, kraje bałtyckie, część Rumunii.
Czy gdyby Stalin powiedział "nie" Hitlerowi, ten zaatakowałby Polskę, a ta otrzymałaby rzeczywiste wsparcie ze strony mocarstw zachodnich? Historycy praktycznie jednym głosem mówią, że niemal na pewno Niemcy uderzyłyby na Polskę, a ta walczyłaby samotnie.

Książki

Marek Kornat "Polityka zagraniczna Polski 1938-1939".
Autor, historyk z PAN, zgromadził imponujący materiał źródłowy, choć na tym polu ma godnych konkurentów, np. nieżyjącego już prof. Henryka Batowskiego z UJ. Największą jednak wartością pracy prof. Kornata jest to, że patrzy na ówczesną politykę zagraniczną Polski prowadzoną przez Józefa Becka w niezwykle szerokim kontekście międzynarodowym. Wydawnictwo Oskar.

Karol Grunberg, Jerzy Serczyk "Droga do rozbioru Polski 1918-1939".
O ile książki napisane przez profesorów Batowskiego i Kornata są skierowane głównie do osób, które fascynują się meandrami przedwojennej polityki zagranicznej, bo mnóstwo w nich szczegółów, to inny charakter ma książka Grunberga i Serczyka. Jest pozycją popularnonaukową, lecz rzetelnie napisaną, bo przez dobrych znawców tematu, którzy opierają się na wielu źródłach. Książka i Wiedza.

Richard Overy "1939. nad przepaścią".
Tę książkę wybitnego brytyjskiego historyka czyta się niczym dobry kryminał. W lapidarny sposób Overy przedstawia najpierw polityczne i militarne realia i działania kluczowych graczy europejskich, w tym Polski. Kończy tę część na 23 sierpnia 1939 r. Następnie koncentruje się na opisie działań dyplomatycznych podejmowanych głównie przez Wielką Brytanię i Francję, ale też wiele miejsca poświęca polityce II RP. Potrafi nam współczuć, lecz też wytyka błędy elicie sanacyjnej. Ale jeszcze mocniej gani politykę Londynu i Paryża. Wydawnictwo W.A.B.

Henryk Batowski "Między dwiema wojnami 1919-1939. Zarys historii dyplomatycznej".
Prof. Batowski w kilku tomach opisał działania dyplomatyczne w ostatnim roku przed wojną. Ta pozycja da zaś ogólną wiedzę o przedwojennej sztuce dyplomacji. Wydawnictwo Literackie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

2024 Omówienie próbnej matury z matematyki z Pi-stacją

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski