Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na wakacje do babci

Barbara Rotter-Stankiewicz
Gwałtownie przybyło w tych dniach mieszkańców wsi. Po końcu roku szkolnego w domach babć i dziadków, mieszkajacych poza Krakowem zaroiło się od wnuków. To nic nowego, bo na wakacje do rodziny na wsi jeździło się od niepamiętnych czasów.

Jest jednak różnica - pół, a nawet ćwierć wieku temu była to dla dzieciarni przygoda prawie taka, jak teraz "obóz przetrwania". Małe mieszczuchy, przyzwyczajone do cieplarnianych warunków: bieżącej, ciepłej wody, gazowych kuchenek, o toaletach nie wspomnając, nagle musiały zmienić obyczaje: myć się w miednicy w wodzie nalewanej z wiaderka, gotować na węglowej kuchni, a "za potrzebą" wędrować do wygódki.

Do tego dochodziły, a raczej dolatywały stada much i bąków towarzyszących krowom oraz wszędobylskie dowody tego, że na łące pasły się Krasule i spacerowały kury. Do wiejskiego sklepu, typu "szwarc, mydło, powidło" szło się parę kilometrów, przy czym nigdy nie było gwarancji, czy uda się kupić nawet bochenek chleba, bo i tego mogło zabraknąć. O jeżdżeniu na zakupy samochodem mowy nie było - na to mogli sobie pozwolić tylko wiejscy bogacze, a busy - w co trudno uwierzyć - nie istniały. Teraz wakacje na wsi wyglądają zgoła inaczej. Krowy to gatunek niemal ginący, a i kury zaczynają być ptakami egzotycznymi. Na podwórkach stoją za to stada samochodów. Woda, gaz, komfortowe łazienki, salony z kominkami, "komórka" i internet są dla każdego. Cywilizacyjny szok mieszczuchom już nie grozi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski