Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na wzgórzu Bucze jest winnica

Lech Klimek
Lech Klimek
Wina bez akcyzy nie można sprzedać - mówi Lesław Kuk
Wina bez akcyzy nie można sprzedać - mówi Lesław Kuk Lech Klimek
Lesław Kuk ma 1200 winnych krzewów, głównie pochodzenia francuskiego oraz niemieckiego. Uprawy dogląda każdego dnia. Za dwa, trzy tygodnie zaczną się winne żniwa. Pracy będzie dużo.

Z Bucza, wzgórza na granicy Bystrej i Bieśnika rozpościera się piękny widok. Na południe na cały Beskid Niski, na zachód na Pogórze Ciężkowickie. Kręte, wąskie dróżki prowadzące do winnicy Kuków dają wrażenie słonecznych wzgórz Toskanii. Pan Lesław jest w swojej winnicy codziennie, dogląda uprawy, obrywa liście, by owoce lepiej dojrzewały. Nie może przegapić najlepszego momentu na winobranie.

- Tak naprawdę to nie myślałem, że na emeryturze zostanę winiarzem - mówi z uśmiechem Lesław Kuk. - Niby jak kilka lat temu przeprowadziliśmy się z Gorlic na wieś, to koło domu posadziłem kilka krzaków, ale to tylko tak, by urozmaicić ogród - dodaje.

Z Kuźni w Glinku do winnicy na Buczu

Pan Lesław to inżynier pochodzący z Woli Łużańskiej. Skończył Politechnikę Krakowską i zawodowo spełniał się w pracy na Kuźni w Gliniku. W czasie swoich podróży służbowych miał okazję zobaczyć różne winnice zwłaszcza na wschodzie i południu Europy. Chciał przekonać się, że winorośl to nie tylko domena ciepłego południa.

- Pierwsze krzaki, które posadziłem, to były lokalne odmiany dostosowane do naszych warunków klimatycznych, ale mierne w smaku - opowiada. - Robiłem z nich wino, ale to tak bardzo amatorsko, metodami, jakie od dawna stosują ci, którzy specjalizują się w winach owocowych - dopowiada z uśmiechem.

Ogród pana Lesława to tak naprawdę królestwo jego żony - Heleny. Są w nim maliny, porzeczki, agresty, borówki amerykańskie i kilkadziesiąt drzew owocowych.

- Żona zajmuje się przetwarzaniem tego, co daje nam ten przecież niewielki ogródek - relacjonuje. - Robi soki, konfitury. Winem zajmowałem się ja - podkreśla.

W 2012 roku Sebastian, syn pana Lesława otrzymał kawałek ziemi na granicy Bystrej i Bieśnika. Działka leży na południowo-zachodnim stoku góry Bucze i idealnie nadawała się na założenie mini winnicy.

- Sebastian pracuje w Krakowie, mieszka pod Ojcowem i tam miał okazję poznać działające w okolicy jurajskie winnice - dodaje.

Pierwsze nasadzenia były tak naprawdę na próbę. Działka, na której chcieli uprawiać wino, położona jest dość wysoko, prawie 450 metrów nad poziomem morza. W polskich warunkach klimatycznych przyjmuje się, że winnice zakłada się maksymalnie do 300 metrów.

Pierwsze winne krzewy przyjechały z Podkarpacia

- Pojechaliśmy do Jasła. Tam swoje winnice od wielu już lat prowadzi Roman Myśliwiec, sławny ”podkarpacki Dionizos“ - relacjonuje. - Winnica nazywa się Golesz, od wzgórza, na jakim się znajduje. To od niego zakupiliśmy pierwsze sadzonki, a wiedzę co do przydatności do naszych warunków czerpaliśmy z internetu - podkreśla.

- Nasze pierwsze zbiory to 2013 rok - nie kryjąc dumy, mówi pan Lesław. - Nie było tego wiele, bo tylko z 40 krzaków, ale udało się zrobić kilka butelek wina, z których kilka przechowywanych jest do dzisiaj. Okazało się też, że ziemia pełna kamieni sprzyja uprawie winorośli. Krzewom nie zaszkodziła też wysokość - dodaje.

Dobre doświadczenia sprawiły, że panowie dosadzili w następnym roku jeszcze 120 krzewów. To był tak naprawdę pierwszy zaczyn, tego, co jest teraz.

- Gdy okazało się, że miejsce jest dobre i trafiła się okazja, by dokupić jeszcze kawałek ziemi, to się nie zastanawialiśmy - relacjonuje Lesław Kuk. - Po sąsiedzku było pół hektara na sprzedaż, Sebastian to kupił i zaczęliśmy zastanawiać się nad gatunkami, które będą owocowały w naszych warunkach klimatycznych, ale będą też w miarę odporne na choroby i dadzą nadzieję na wyprodukowanie przyzwoitego wina w przyszłości - dodaje.

Na nowej działce miało się pomieścić około 1000 nowych krzaków.

- Ja się nie bardzo na to pisałem - mówi Lesław. - Jednak syn mnie przekonywał. Mówił damy radę i tak stałem się pracownikiem winnicy prawie na cały etat, chociaż bez pomocy najbliższych z rodziny byłoby trudno ją prowadzić - podkreśla.

Żeby ograniczyć koszty powstania uprawy, postanowił sam wyhodować sadzonki.

- W specjalnie ogrzewanych pojemnikach ukorzeniałem sztobry, czyli zdrewniałe kawałki łozy, z których robi się sadzonki - opowiada. - Jednorazowo można w nich ukorzenić się 500 sadzonek. Trzeba było jeszcze przygotować ziemię, co też nie było łatwe, bo jest dość ciężka i kamienista. O takich detalach jak koszty zakupów słupków czy drutów, na których pnie się winorośl, to nawet nie wspominam - mówi z uśmiechem.

Lesław i Sebastian, obsadzając nową ziemię, już wiedzieli jakie odmiany mogą się sprawdzić na stoku góry Bucze.

- Skoro sami robiliśmy sadzonki, to mogliśmy dokładnie wybrać odmiany - opowiada. - Te przerobowe na wino przyjechały spod Krakowa, a deserowych nie szukaliśmy daleko. Okazało się, że w Łużnej jeden z rolników ma bardzo różne, sprawdzone klimatycznie odmiany, więc właśnie od niego je dostaliśmy - dodaje.

Fracuska i niemiecka winorośl się sprawdza

Pierwsze nasadzenia z 2014 roku dały plon rok później. Wtedy też na Buczu pojawiły się kolejne nasadzenia. Teraz Kukowie mają już blisko 1200 krzewów. To teraz głównie niemieckie odmiany Solaris, Regent, Rondo, których w Polsce jest teraz więcej niż w kraju pochodzenia. Na Buczu świetnie sprawdzają się też stare francuskie odmiany Marechal Foch, Leon Milot i Aurora.

W dobrym roku z jednego krzaka udaje im się zrobić nawet dwie butelki wina. Oczywiście pod warunkiem, że nie przytrafi się jakaś niespodziewana wizyta.

Ptakom smakują tylko czerwone grona

- To było dwa lata temu - opowiada. - Byłem akurat u syna w Krakowie, gdy dostałem dramatyczny telefon, że winnice zaatakowała jakaś choroba, bo zniknęły duże połacie owoców - dopowiada.

Jak tylko wrócił do domu, natychmiast udał się na kontrolę. Faktycznie, sporo krzaków było ogołoconych. Ale nigdzie pod nimi nie znalazł śladów po jagodach. Bliższe badanie pozwoliło znaleźć winowajcę. To bażanty. Maszerując przez winnicę, powyjadały winogrona. Teraz krzaki z owocami okrywane są specjalnymi siatkami, tak by skrzydlaci smakosze nie mogli się do nich dostać.

Ciężko sprzedać to, co się wyprodukuje

- Cały proces produkcji wina odbywa się w domu - opowiada pan Lesław. - Mamy specjalne pomieszczenia i kupione już zbiorniki fermentacyjne, bo moszczu jest za dużo by używać szklanych dymionów. Oczywiście konieczne było też kupienie specjalnej maszyny do oddzielania jagód od łodyżek. Ręczne obieranie nie wchodziło już w rachubę. W winnicy pojawił się też mały traktorek - informuje.

Wina w piwniczce pana Lesława przybywa, bo niestety w polskich warunkach tak naprawdę nie można go nikomu sprzedać. Uzyskanie wszystkich wymaganych pozwoleń, to proces bardzo skomplikowany i długotrwały. Niewielu posiadaczy winnic się na to decyduje.

- Nawet zaczęliśmy robić pierwsze podejście do uzyskania koncesji - opowiada. - Ale na razie przerosło nas to. Może w przyszłości spróbujemy jeszcze raz. Teraz nasze wino jest tylko dla nas i naszych przyjaciół oraz znajomych - dodaje.

Na winnice na wzgórzu Bucze z ciekawością patrzą też sąsiedzi i znajomi. Początkowo może sceptyczni teraz przychodzą, pytają co posadzić, jak pielęgnować. Pan Lesław chętnie dzieli się z nimi swoją już dość bogatą wiedzą, zachęca, pokazuje jak ciąć krzaki, jak sprawić, by dawały dobre plony.

Gazeta Gorlicka

Posiedzenie Rady Miejskiej na rynku w Gorlicach

Tak kiedyś wyglądały Gorlice! [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]

Czytaj najnowsze informacje z Gorlic i okolic

WIDEO: Mówimy po krakosku - odcinek 2. Czym jest nakastlik?

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto
>>> Zobacz inne odcinki MÓWIMY PO KRAKOSKU

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Na wzgórzu Bucze jest winnica - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski