Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nadaktywna adwokat ciągle wysyłała pozwy

Paweł Szeliga
Prawniczka twierdzi, że dbała o interesy klientów
Prawniczka twierdzi, że dbała o interesy klientów Ewelina Skowron
Muszyna/Kraków. Rzecznik dyscyplinarny przedstawił zarzuty prawniczce, która zasypywała handlowców pozwami. Najpierw szukała złych zapisów w regulaminie sprzedaży internetowej, a potem zastraszała właścicieli.

- Kierowanie pozwów nie jest zabronione, ale uważam, że w tym przypadku pewne granice zostały przekroczone - mówi Maciej Kosiorkiewicz, rzecznik dyscyplinarny Okręgowej Rady Adwokackiej w Krakowie. Właśnie zakończył badać sprawę prawniczki z Muszyny, na której działania skarżyli się właściciele sklepów internetowych.

Mecenas szukała niezgodnych z przepisami zapisów w regulaminach sprzedaży w sieci internetowej. Wysyłała do właścicieli sklepów pozwy. W korespondencji zastrzegała, że je wycofa, jeśli otrzyma 120 złotych z tytułu zwrotu kosztów zastępstwa procesowego.

Prawniczka występowała w imieniu klientów. Część z nich nosi jej nazwisko, inni pochodzą z Krynicy-Zdroju, Muszyny, Krakowa, a nawet Wielkiej Brytanii.

Sprawa dotyczy około czterdziestu sklepów. Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów w Warszawie, do którego spływają pozwy, powoli umarza sprawy. Zwraca uwagę, że sporządzono je już po wpisaniu nieprawidłowych klauzul do rejestru UOKiK. Sprawa została więc osądzona i nie można jej rozpatrywać ponownie.

- Mimo to na rozpatrzenie czeka 30 pozwów dotyczących mojej działalności - żali się właściciel sklepu w Nowym Sączu. Przed sześcioma laty brał pod uwagę uruchomienie sprzedaży w internecie, ale wycofał się z tego pomysłu. Na stronie był jednak krótko regulamin, co wykorzystała prawniczka. Wyłapała zapis, że sklep nie ponosi odpowiedzialności za opóźnienia w dostarczaniu towaru przez pocztę.

- Może zapis był zły, ale skoro nie doszło do sprzedaży, to nie mogło też być pokrzywdzonych - podkreśla handlowiec.
W podobnej sytuacji znalazła się Magdalena Walczak z Poznania. Dostała aż 25 pozwów. - Żadna z podpisanych pod nimi osób nie robiła u mnie zakupów - zapewnia.

Handlowcy, których wzięła na cel prawniczka z Muszyny, natychmiast wprowadzili zmiany w regulaminach. To jeden z argumentów, których używała, broniąc swoich metod. - Robiłam to w interesie klientów - podkreślała, gdy sprawa wyszła na jaw. Tłumaczyła, że fakt, iż żaden konsument nie poniósł szkody w związku z błędnymi klauzulami, nie oznacza, że nie mógłby paść ich ofiarą. Działanie miało więc wymiar prewencyjny.

Te argumenty przyjmuje mecenas Wojciech Bergier z zarządu ORA w Krakowie. Przyznaje, że fakt, iż nikt nie poniósł szkody, robiąc zakupy w oparciu o regulamin z niedozwolonymi zapisami, nie oznacza, że nie wolno go zaskarżyć. - Pytanie tylko, czy należy wymagać zapłaty za zastępstwo procesowe, skoro do postępowania nie doszło - zastrzega mec. Bergier.

Nie wiemy, co sądzi o tym prawniczka z Muszyny, gdyż była dla nas nieosiągalna. Wiadomo, że z zarzutami sformułowanymi przez rzecznika dyscyplinarnego krakowskiej ORA już się zapoznała. Maciej Kosiorkiewicz nie wyklucza, że finałem postępowania może być skierowanie aktu oskarżenia do sądu dyscyplinarnego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski