Fot. Polskie Radio
Nie wierz nikomu po trzydziestce
Wszystko zaczęło się w 2004 w Poznaniu od spotkania trzech muzyków – wokalisty i gitarzysty Michała Wiraszko, basisty Piotra Maciejewskiego i perkusisty Szymona Waliszewskiego. Połączyły ich wspólne fascynacje muzyczne – od The Velvet Underground, przez The Smiths, po Modest Mouse. Po kilkunastu próbach mieli już kilka własnych piosenek i wzorem swych rówieśników z Anglii postanowili je wrzucić do serwisu MySpace. Efekt tego zabiegu przeszedł najśmielsze oczekiwania.
- Kiedy zakładaliśmy profil na MySpace, myśleliśmy, że to obciach. Tymczasem okazało się, że dzięki niemu zaistnieliśmy w świadomości fanów. To oni sprawili, że dowiedziały się o nas media. Dalej lawina potoczyła się sama – śmieje się Wiraszko.
Muchy nie ograniczyły się jednak do wirtualnej aktywności. W ciągu pierwszych lat swej działalności zespół koncertował gdzie się dało. Młodzi ludzie przekazywali sobie wiadomości o ich występach za pomocą Internetu i telefonów komórkowych. W końcu stało się o Muchach tak głośno, że w 2006 roku magazyn „Machina” i radiowa „Trójka” uznały grupę za „odkrycie sezonu”. Pierwszym tego wymiernym efektem było nagranie singla „Miasto doznań”, który od razu trafił na szczyt listy przebojów Marka Niedźwieckiego. W tej euforycznej atmosferze Muchy rozpoczęły pracę nad debiutanckim albumem.
- Czuliśmy się obciążeni balastem tych oczekiwań. Ale próbowaliśmy o nich zapomnieć. Skoncentrowaliśmy się na nagrywaniu, a nie spełnianiu czyichś życzeń. „Terroromans” był podsumowanie naszej dotychczasowej działalności. Trafiły nań dwa utwory nagrane na potrzeby płyty demo z 2005 roku, a resztę zarejestrowaliśmy na nowo – wyjaśnia Wiraszko.
Piosenki z płyty utrzymane były w klimacie energetycznego indie-rocka podlanego lekką elektroniką. Wskazywało to, że zespół nie chce się zamykać w jednej szufladce i będzie dążył do poszerzania swego brzmienia. Zaskakiwały również dojrzałe teksty wokalisty – bliskie najlepszej tradycji polskiego tekściarstwa rockowego, wyznaczanego przez takich twórców, jak Lech Janerka czy Grzegorz Ciechowski.
- Każdy tekściarz ma wybór: albo poezja, albo publicystyka. Ja wybrałem to pierwsze. Dzięki temu moje teksty są bardziej uniwersalne. W słuszności tego wyboru utwierdzają mnie liczne maile od słuchaczy, którzy dziękują za konkretne piosenki, podkreślając, że odnaleźli w nich siebie - podkreśla Wiraszko.
Wszystko to sprawiło, że Muchy zostały uznane za zespół najlepiej wyrażający niepokoje i radości ówczesnego pokolenia dwudziestolatków.
_- Nie poczuwam się do pełnienia takiej roli. Nie jestem w stanie wziąć na siebie odpowiedzialności za inną osobę, a co dopiero za całą generację _– śmieje się Wiraszko.
Po trzech latach milczenia (wypełnionego choćby solową działalnością Piotra Maciejewskiego jako Drivealone), ukazał się właśnie drugi album Much – „Notoryczni debiutanci”. Odsłania on nieco inne oblicze zespołu – choć są na nim dynamiczne, wręcz taneczne utwory, większość ma zdecydowanie spokojniejszy charakter. Ewidentnie to wpływ nowych tekstów Wiraszki. Tym razem opowiada on w nich o wejściu w dojrzałe życie, braniu odpowiedzialności za swoje czyny i innych, ważnych wyborach, określających człowieka na wiele lat. „Notoryczni debiutanci” będzie z pewnością jedną z najważniejszych płyt polskiego rocka tego sezonu.
Paweł Gzyl
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?