Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Naga prawda. Rozprawka na temat szczęścia (które dało nam zatrudnienie Michniewicza) [FELIETON]

Krzysztof Kawa
Krzysztof Kawa
Czesław Michniewicz wróży z piłki, a nie szklanej kuli
Czesław Michniewicz wróży z piłki, a nie szklanej kuli Pawel Relikowski / Polska Press
Dla trenera zawsze najważniejszy będzie wynik – tłumaczy mi zaprzyjaźniony szkoleniowiec, gotowy bronić taktyki wymyślonej na mundial przez Czesława Michniewicza. - Ponadto murowanie bramki i gra z kontrataku to wcale nie jest nasz wynalazek – dodaje. Zgodziłbym się z nim pod jednym warunkiem – że przyznamy, iż choć nasza drużyna rzeczywiście muruje, to jednak wcale nie kontratakuje.

Wyświechtanego powiedzenia z czasów Kazimierza Górskiego, że najlepszą obroną jest atak nikt już nad Wisłą nie pamięta. Dziś wygląda to tak, jakby większość zawodników otrzymała zakaz przekraczania linii środkowej boiska. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby kiedyś wyszło na jaw, że Czesław Michniewicz zarządził na odprawie, iż w każdym momencie meczu za linią piłki musi znajdować się minimum ośmiu graczy. Tak to wyglądało niemal w każdym spotkaniu naszej reprezentacji na mundialu.

Niemal, bo co nieco zmieniło się w meczu o wszystko z Arabią Saudyjską. To dlatego dziś możemy wspominać z łezką w oku zwycięstwo nad drużyną, która zajmuje 51. miejsce w rankingu FIFA (wobec 26. Polski). I świętować osiągnięcie w Katarze jednego z największych sukcesów Biało-Czerwonych w minionym 40-leciu!

Wyniki drużyny Michniewicza są potwierdzeniem słów Zbigniewa Bońka, iż dobry trener to taki, który ma szczęście. Kiedyś uważałem je za szkodliwe, dziś jestem skłonny uznać, że mają sens. Nieważne, jak dobrym piłkarzem był „Zibi” i jak wiele czasu spędził na kursokonferencjach, ważne, że jako szkoleniowiec we włoskich klubach, a następnie w kadrze nie miał szans na sukces, bo zwyczajnie brakowało mu szczęścia. Odwrotnie jest z Michniewiczem, który przyciąga szczęście niczym magnes opiłki żelaza.

Szczęśliwym zrządzeniem losu było wyrzucenie Rosji przez FIFA z baraży o wyjazd do Kataru (jakkolwiek tragicznie to brzmi w kontekście cierpienia Ukraińców), bo wygrana na boisku w Moskwie graniczyłaby z cudem, następnie szczęśliwie dla nas przebiegało wiosenne losowanie w Doha, bo znaleźliśmy się w jednej z najsłabszych grup (poza pędzącą po tytuł Argentyną znaleźli się w niej sami wiecie kto), a na koniec nasze szczęście objawiło się w postaci niesamowitego wyczucia Szczęsnego przy obronie karnych. Po drodze było jeszcze szczęście w trakcie losowania grup eliminacyjnych Euro 2024, bo jak inaczej nazwać przydzielenie nam Czechów, Albanii, Mołdawii i Wysp Owczych?

Gdy więc toczy się ostra debata na temat przedłużenia kontraktu na prowadzenie kadry przez Michniewicza, ten aspekt trzeba jak najbardziej wziąć pod uwagę. Dodałbym do tego jeszcze jeden – to pierwszy od lat selekcjoner, który przestał dawać wiarę powtarzanym bez umiaru wymysłom, jakoby polscy piłkarze posiadali niebotyczny potencjał. Większość z nas przekonuje siebie i innych, że tego potencjału naszych wybrańców wystarczyłoby na co najmniej ćwierćfinał mistrzostw świata. I wystarczy go tylko uwolnić. Tymczasem trener Czesław, który wróży z piłki, a nie ze szklanej kuli, jako jedyny dostrzega, jak jest naprawdę – że nie ma żadnego potencjału ponad to, co widać gołym okiem. A widać nim, jak bardzo król jest nagi.

Felieton z cyklu Cafeteria, który ukazuje się na łamach Dziennika Polskiego i Gazety Krakowskiej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski