Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nagle zrobiło się bardzo niewesoło

Maciej Kmita
Cracovia. – Bardzo żałuję, że coś takiego miało miejsce. Chciałem wybić piłkę, a nie zderzyć się z rywalem – mówi ukarany czerwoną kartką Krzysztof Pilarz.

Golkiper „Pasów” w 14 minucie wystartował przed pole karne, by przeciąć prostopadłe podanie Marcina Kaczmarka do Mateusza Cetnarskiego i trącił piłkę przed kapitanem Widzewa, ale z impetem w niego wpadł, więc sędzia Krzyszof Jakubik odgwizdał faul, a bramkarza Cracovii ukarał czerwoną kartką. Przewinienie zostało zakwalifikowane jako akcja ratunkowa, więc Pilarz odpocznie przez jedną kolejkę.

– Wychodziłem przed pole karne z myślą o wybiciu piłki, a nie o zderzeniu z Cetnarskim. Chciałem dojść do niej za wszelką cenę i moim zdaniem najpierw trafiłem w piłkę, a dopiero później zderzyłem się z rywalem – tłumaczy Pilarz. – I jestem pewien, że dotknąłem piłki głową, a nie uderzyłem nią Cetnarskiego, bo mnie czaszka od niczego nie boli (w rzeczywistości Pilarz trafił piłkarza Widzewa ręką, a piłka odbiła się od ramienia bramkarza, przy. red.). Zderzyliśmy, ale nie mogę odpowiadać za wszystkich na boisku i mieć ośmiu oczu. Byłem skoncentrowany na piłce i nie chciałem zrobić krzywdy ani jemu, ani sobie.

W pierwszej chwili wydawało się, że sędzia nie zakwalifikował interwencji Pilarza jako faul. Dopiero po kilku sekundach sięgnął po gwizdek. – Byłem zdziwiony, bo jeszcze zdążyłem wybić piłkę i dopiero sędzia gwizdnął faul. Nawet jeśli był faul, to rzut wolny byłby w porządku, ale czerwona kartka? Wydaje mi się, że to za dużo. Tym bardziej że nie byłem już ostatnim zawodnikiem – asekurował mnie jeszcze Krzysiek Danielewicz – przypomina Pilarz, dla którego to druga w karierze „czerwień”: – Kiedyś dostałem czerwoną kartkę, ale to za zagranie ręką poza polem karnym. Nigdy nie faulowałem za „16”.

Resztę spotkania bramkarz Cracovii obejrzał z tunelu prowadzącego do szatni. – Nie wyglądało to tak, jak miało wyglądać, choć nawet w osłabieniu udało nam się stworzyć sytuacje. W II połowie Widzew grał z nami z kontry i z przewagą jednego zawodnika, więc dlatego to tak wyglądało, że miał łatwiej.

Chwilę po Pilarzu plac gry opuścił z kontuzją kapitan Cracovii Sławomir Szeliga. – Spaliśmy w jednym pokoju dzień przed meczem i to był chyba jakiś feralny pokój... Źle zaczęliśmy fazę finałową, mamy 0 punktów i zrobiło się niewesoło, ale każdy wie, że gramy o utrzymanie i nie trzeba nam tego przypominać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski