Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nagrali płytę w piwnicznym studio

Lech Klimek
Lech Klimek
Piotr Piszczel zrealizował marzenia, teraz ma własne studio nagrań.
Piotr Piszczel zrealizował marzenia, teraz ma własne studio nagrań. Lech Klimek
Piotr pracuje w budownictwie, zaś Andrzej to operator obrabiarki, a Damian - kamieniarz. Gdy wspólnie grają, czują sie wolni. Jak mówią, nigdy nie ulegną komercji. Wolą niszową muzykę.

Siedzimy w kanciapie, piwnicy w budynku przy ulicy Okulickiego w Gorlicach, która teraz jest studiem nagraniowym i zastanawiamy się, dlaczego takiej muzyki, jaką grają Piotr Piszczel, Andrzej Buhl i Damian Broda nie usłyszymy w radiu.

- Ostre brzmienie nie ma łatwo. Nasza muzyka zrodziła się w podziemiu i chyba my właśnie w tym podziemiu pozostaliśmy do dzisiaj - mówi z przekonaniem Piotr Piszczel, lider zespołu Shin Pain.

Tak na poważnie zaczął grać z początkiem lat dziewięćdziesiątych, gdy związał się z kultową już w Gorlicach formacją Sacrum.

- To był dokładnie rok 1991 - opowiada Piotr. - Bardzo mi odpowiadała taka właśnie muzyka, była trochę jak ja, niepokorna i chropowata - dodaje z uśmiechem.

Z zespołu odszedł, gdy ten podpisał profesjonalny kontrakt płytowy. To było już całkowite wejście w system komercji, której Piotr nie chciał się poddać.

- Zrozumiałem, że muszę opuścić Sacrum, choć granie z nim sprawiało mi naprawdę wiele satysfakcji - przyznaje.

Z Sacrum Piotr zdążył nagrać dwa dema i pierwszy longplay zespołu Res Sacra Miser.

Dla Andrzeja Buhla, gitarzysty, pierwsza formacja Piotra to było objawienie.

- Nie ma co kryć - mówi z iskrami w oczach. - Gdy ich pierwszy raz usłyszałem na koncercie, wiele lat temu, to było jak grom z nieba. Spodobało mi się, chciałem tak grać - dodaje.

Po latach w jednym z lokalnych klubów wpadli na siebie Piotr i Andrzej. Obydwaj byli wolnymi muzykami. Panowie pogadali i okazało się, że obydwaj mają podobne plany na przyszłość, chcą nadal tworzyć muzykę. Było do tego miejsce, mekka gorlickich muzyków - słynna kanciapa. - Muzycznie zaiskrzyło między nami natychmiast - mówi Andrzej. - Byliśmy od razu jak małżeństwo z długoletnim stażem - dodaje.

Po kilku dwuosobowych próbach pomyśleli, że może warto „związek” sformalizować i założyć kapelę.

- Potrzebowaliśmy jeszcze perkusisty - opowiadają. - Przesłuchaliśmy kilku, ale graliśmy dla nich za szybko - mówią zgodnie, szelmowsko się uśmiechając.

Już tracili nadzieję, gdy objawił im się młody człowiek, który jak twierdził wtedy, tylko trochę sobie pogrywa na bębnach.

To był właśnie Damian Broda.

- Szybko okazało się, że to był strzał w dziesiątkę - stwierdza Piotrek. - Damian kiedyś zwierzył się nam, że ten pierwszy raz z nami był dla niego większym stresem, niż ten towarzyszący przy zdawaniu matury.

Tak było trzy lata temu. Ostatecznie powstał zespół. Z braku wokalisty to panowie musieli na siebie wziąć zarówno pisanie tekstów, jak i śpiewanie.

- Nigdy wcześniej tego nie robiliśmy, ale okazało się, że dajemy radę - mówi Andrzej. - Teksty też nam wychodzą. Piotrek je pisze, ja redaguję, ale naprawdę taki ostateczny szlif nadaje im Maria Tomaszewska, wspaniała dziewczyna.

Teraz zespół jest po nagraniu swojej pierwszej płyty. Cały materiał powstał w kanciapie. Realizatorem nagrań był Piotr Krygowski, klawiszowiec z Dollars Brothers.

- Praca z nim była dla nas wielką lekcją profesjonalizmu - mówią muzycy. - Piotr potrafił dostrzec każdy choćby najmniejszy mankament w naszym graniu.

Śpiewają o tym, co ich dręczy i niepokoi. Starają się jednak unikać choćby odniesień politycznych. Ich główne przesłanie można streścić w kilku słowach. Bądź sobą zawsze i wszędzie. Nie zgadzaj się na zło, niezależnie od tego, skąd pochodzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Nagrali płytę w piwnicznym studio - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski