Nagroda za ambicję

Dzięki skuteczności Klimczyka CDO wzięło pełną pulę. Fot. Jerzy Zaborski

CDO Izdebnik - Cedron Brody 3-2 (0-1)

Żółte kartki: Oremus - Kołodziej. Widzów: 300.

CDO: Augustyn - Bochniak (55 Gołąb), Matuła, Żurek, Oremus - Piotr Mzyk (60 Rapacz), Pyla (60 Cora), Mikołajczuk (70 Kalfas), Ziaja - Klimczyk, Frankowski.

Cedron: Barcik - Ćwiękała, Wawro, Stanisławczyk, Panek - Łężniak, Kołodziej, Wilk, K. Skiba (80 Płaczek) - Wysogląd (70 Mikołajek), H. Skiba (75 Łopata).

Mecz miał dwa oblicza. W pierwszej jego fazie goście całkowicie dominowali na boisku, i - co najważniejsze - potrafili strzelić gole. Trzeba jednak przyznać, że przed przerwą powinno być ich znacznie więcej. Wysoglądowi udało się wykorzystać nieporozumienie Augustyna z obrońcą. Jednak miejscowy bramkarz szybko się zrehabilitował, broniąc Kołodziejowi rzut karny, podyktowany dwie minuty później.

W pierwszej połowie doskonałe okazje wśród gości zmarnowali jeszcze Panek (15 min), Kołodziej (25 min), czy K. Skiba, który trafił w poprzeczkę (40 min).

Kiedy w 60 min do siatki trafił Hubert Skiba, wydawało się, że miejscowym nic tego dnia już nie wyjdzie. Jednak walczyli dalej i w 75 min Klimczyk poprawiając strzał Franowskiego wlał w serca gospodarzy nadzieje, że jeszcze nie wszystko stracone.

Później, po kornerze bitym przez Oremusa, piłki odbitej przez bramkarza do siatki nie wepchnął Rapacz, ale udało się to w końcu Klimczykowi i mecz zaczął się od nowa.

Już w doliczonym czasie po kontrze Rapacza i wrzutce Frankowskiego, czający się na 5 m Ziaja wiedział, co ma z piłką zrobić.

(ZAB)

Zdaniem trenerów

Paweł Pyla, CDO:

- Ważne, że powstaliśmy z kolan. Zespół pokazał charakter.

Mariusz Rusinek, Cedron:

- Nie wiem, czy po takim meczu nie powinniśmy sobie napisać na czole, że jesteśmy tęgimi frajerami.

(ZAB)