Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nagroda za wyrzeczenia

Rozmawiał Artur Bogacki
25-letnia Maria Springwald reprezentuje AZS AWF Kraków
25-letnia Maria Springwald reprezentuje AZS AWF Kraków Fot. Artur Bogacki
Rozmowa z krakowską wioślarką MARIĄ SPRINGWALD, brązową medalistką olimpijską.

- Na igrzyska do Rio de Janeiro pojechała Pani z nadzieją na...?

- Na medal, nawet na złoto. Udało się włączyć do tej walki. Nasza czwórka przywiozła wprawdzie „tylko” brąz, ale ja i tak jestem bardzo szczęśliwa. To spełnienie moich marzeń. Nie mówiłam, że zawsze chciałam pojechać na igrzyska. Ale jest to marzenie każdego sportowca. Ja i wszyscy wokół mnie się cieszą, że mam za sobą olimpijski występ i do tego zdobyłam medal.

- Jest jakiś żal, że nie ma złota, które było tak blisko?

- W pierwszej chwili był żal, nie od razu się cieszyłam. Później przyszła ta radość. Nie ma się co martwić, że nie ma złotego medalu. Wierzę, że jeszcze kiedyś będzie na niego szansa.

- Podczas dekoracji przez pewien czas można było się zastanawiać, gdzie jest ta wasza radość...

- Stanie na podium to poważna sprawa. Cieszyłyśmy się, nawet mam wrażenie, że bardziej niż rywalki, które były obok i miały cenniejsze medale. To szczęście jeszcze bardziej poczułam, gdy witano nas na lotnisku w Warszawie (w środę - przyp.), gdzie przyjechali ludzie z Krakowa. Wszyscy razem się cieszyliśmy z medalu, było mi bardzo miło, to niesamowite przeżycie. Ogromnie się wzruszyłam.

- Wioślarstwem zajmuje się Pani od 2003 roku. Od początku myślała Pani, że to jest to, co chce Pani w życiu robić?

- Tak. Jak jeszcze nie trenowałam, a jeździliśmy z tatą autem wzdłuż Wisły, to patrzyłam na klub, co prawda nie na AZS, ale Kolejowy Klub Wodny, i myślałam, żeby mnie tam zabrać i pokazać, co oni tam robią. Zawsze mnie ciągnęło do sportów wodnych. Trener Iwona Wójcik-Pietruszka zorganizowała nabór ze szkoły (SP 4 Kraków - przyp.), tak trafiłam na przystań (do UKS 1993 Kraków - przyp.). Wioślarstwo to moja wielka pasja. Poza tym, w Krakowie jest świetna grupa ludzi. Będę przychodzić na przystań, nawet jeśli nie będę już trenować.

- Były chwile zwątpienia?

- Tak, na przykład w juniorkach, kiedy nie pojechałam na mistrzostwa świata, gdy pływałam w dwójce z Jolą Jazgar. Później w młodzieżówce (kat. 19-23 lata - przyp.), gdy byłam młodsza od koleżanek z kadry i z nimi przegrywałam. A byłam przyzwyczajona do zwycięstw, wcześniej prawie co roku zdobywałam złoty medal mistrzostw Polski. Do tego skończyłam pływanie w dwójce, a nie chciałam się przesiadać na jedynkę. Miałam kryzys, ale trenerka mi pomogła, wspierała mnie cały czas. Także dzięki temu jestem tu, gdzie jestem.

- Kiedy Pani poczuła, że to już taki poziom, aby można walczyć o medale najważniejszych imprez?

- Gdy zaczęłam znów jeździć na obozy w młodzieżówce. Za pierwszym razem zdobyłyśmy na mistrzostwach świata czwarte miejsce, w następnym już drugie. A później siadłam do seniorskiej czwórki i też były sukcesy. Zaczęłyśmy od ósmego miejsca w mistrzostwach świata w Amsterdamie (2014 r. - przyp.), rok później było czwarte i kwalifikacja olimpijska. A teraz jest medal na igrzyskach (do tego dwa brązy i srebro ME - przyp.).

- Droga do tego sukcesu to pewnie mnóstwo wyrzeczeń...

- Tak. Przede wszystkim byłam daleko od domu. Miałam dojazdy dwa razy w miesiącu po 10 godzin na zgrupowanie do Wałcza. Od początku trenowania musiałam zrezygnować ze spotkań ze znajomymi. Na studiach (inżynieria materiałowa na AGH - przyp.) zamiast choćby siedzieć na przerwie na korytarzu czy robić zadanie, to między zajęciami musiałam iść na trening. Może nie tak, że musiałam z czegoś rezygnować, po prostu wybierałam coś innego. Myślę, że wyszło na dobre.

- Ten medal coś zmienia w życiu sportowym?

- Kariery raczej nie będę kończyć. Myślę, że brakowałoby mi tej adrenaliny, rywalizacji. Tak naprawdę także medali. Tak łatwo nie dam się wygryźć z czwórki (śmiech).

- Sukces olimpijski pozytywnie wpłynie na rozwój wioślarstwa w Krakowie?

- Mam nadzieję, że tak będzie. Może ktoś w końcu przekona się, że we wioślarstwo warto zainwestować, wesprzeć ten sport, w którym jest dużo możliwości zaistnienia w kadrze. Wspierając niedużą grupę, a taka jest w Krakowie, można pomóc zawodnikom dostać się do kadry i walczyć w najważniejszych zawodach. Zbliżają się mistrzostwa świata młodzieżowców i juniorów, na których będzie startować kilka zawodniczek z naszego klubu. Mnie dużo radości sprawia, gdy jestem na zgrupowaniu w Wałczu i widzę, że są młode dziewczyny z Krakowa, które też kochają ten sport. Może będą zdobywać lepsze medale niż ja.

- Jakie atuty trzeba mieć, żeby być dobrym wioślarzem. Większość ludzi myśli, że wystarczą mocne ręce...

- Trzeba być systematycznym, zapartym i umieć dążyć do celu. Do tego być twardym, to nie jest sport dla każdego. Treningi są codziennie, trzeba to pogodzić z nauką, już od dziecka. Nie chodzi tylko o silne ręce, trzeba wypracować technikę, mieć czucie wody. I potrafić to wszystko jakoś ogarnąć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski