Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Najbardziej poszukiwany młodzieniec. Tajemnica sprzed siedemdziesięciu lat

Łukasz Gazur
Młodzieniec delikatnie się uśmiecha. Prawie tak tajemniczo jak „Mona Lisa” i „Dama z gronostajem”
Młodzieniec delikatnie się uśmiecha. Prawie tak tajemniczo jak „Mona Lisa” i „Dama z gronostajem” fot. Wikipedia
Dzieła. Gdybyśmy chcieli znaleźć jedno słowo określające „Portret młodzieńca”, byłaby to „tajemnica”. Nie wiemy, gdzie się znajduje, czy na pewno przetrwał wojnę, kto go namalował ani kto jest na portrecie.

To najbardziej poszukiwany obraz na świecie. Dzieło, które miało wyjść spod pędzla Rafaela Santiego, ma podobno spoczywać bezpiecznie w jakiejś skrytce bankowej. Tak przynajmniej głosi ostatnia plotka sprzed kilku miesięcy.

Ale od razu trzeba zaznaczyć: nie ma w niej żadnej sensacji. Kręgi historyków sztuki i muzealników są już przyzwyczajone, że takie informacje wypływają co kilka miesięcy. Raz mówią o tym, że „Portret młodzieńca” ma przebywać gdzieś w Dubaju, innym razem w Australii albo w szwajcarskim banku. I każda z nich rozpala nadzieje, że kiedyś obraz wróci do domu, czyli do gmachu Muzeum Książąt Czartoryskich przy ul. św. Jana w Krakowie.

Prof. Wojciech Kowalski, pełnomocnik ministra spraw zagranicznych ds. restytucji dóbr kultury za każdym razem zaznacza, że zdanie: „obraz »Portret młodzieńca« Rafaela nie został zniszczony”, jest stwierdzeniem „faktu znanego w środowisku muzealnym od lat i pochodzi od autorytetów w dziedzinie malarstwa włoskiego”.

- To są informacje, które od mniej więcej 20, 30 lat krążą w obiegu antykwarycznym. Mamy rozmaite relacje, w których pojawiają się wiadomości o tym, że dzieło przetrwało. Kilku specjalistów od malarstwa renesansu włoskiego w różnym czasie miało mieć kontakt z „Portretem młodzieńca”. Ale żadnych konkretów odnośnie obecnego miejsca pobytu dzieła nie znamy. W przeciwnym razie już dawno działalibyśmy na rzecz jego powrotu do kraju - tłumaczył jakiś czas temu „Dziennikowi Polskiemu” prof. Kowalski.

Młody, długie włosy, regularne rysy twarzy, ciemne oczy. Przez ramię ma przerzucony szynszylowy płaszcz. Spogląda na widza i delikatnie się uśmiecha. Prawie tak tajemniczo, jak „Mona Lisa” albo „Dama z gronostajem”. Zresztą z tą ostatnią sporo go łączy, choć akurat nie autorstwo.

Nie od początku było pewne, kto namalował „Portret młodzieńca”. Kiedy w XIX wieku stał się własnością rodziny Czartoryskich, obraz uważano za autoportret Rafaela. Izabela Czartoryska wspominała: „Portret Rafaela będący w Gabinecie Domu Gotyckiego łączy w sobie dwie drogie pamiątki: podobieństwo twarzy tak sławnego człowieka z zapewnieniem, że te rysy jego własnej są ręki [...] choć miał wielu godnych następców żaden mu jednak nie wyrównał w doskonałości”.

Wielu znanych XIX-wiecznych badaczy przypisywało obraz Rafaelowi. Tak twierdził m.in. Wilhelm von Bode. Inni uznali obraz za dzieło uczniów Rafaela. Wielu jako autora portretu wskazywało Parmigianina albo del Piombo. Znany współczesny historyk sztuki i kolekcjoner Józef Grabski za autora dzieła uważa malarza działającego w pierwszej połowie XVI wieku, ucznia lub naśladowcę wspomnianych artystów.

W katalogu zbiorów Muzeum Czartoryskich, wydanym w 1914 roku obraz uznane zostało za pracę Rafaela. Od tego momentu w literaturze naukowej przyjęło się takie stanowisko. Ale nie jest ono jedyne. Okazuje się, że nie było nawet zgodności co do płci namalowanej postaci. Niemiecki historyk sztuki Oskar Fischel przypuszczał, że to może być kobieta. Na obrazie dopatrywano się także wizerunków książąt i włoskich arystokratów.

- To nie jest ani wizerunek samego Rafaela, ani żadnej konkretnej postaci. To po prostu portret „człowieka idealnego”, którego tak poszukiwała sztuka renesansu - mówi Janusz Wałek, wieloletni pracownik Muzeum Czartoryskich.

O tym, że obraz prawdopodobnie nie został zniszczony w czasie II wojny światowej, wiemy od dawna. Już w latach 40. prof. Stanisław Edward Nahlik, wówczas pracownik polskiej ambasady, natrafił na informację w prasie szwajcarskiej, że na sprzedaż wystawiony jest portret nieznanego młodzieńca autorstwa Rafaela. Niestety, po Bożym Narodzeniu 1949 roku nie został już wypuszczony za granicę przez komunistyczne władze jako „element niepewny”. Próbował działać, ale się nie udało.

Później tajemniczy obraz pojawiał się w rękach antykwariuszy wiedeńskich, ale to już wyłącznie informacje od świadków, nie ma bowiem dowodów np. w postaci rachunków. I na tym trop się urywa.

W czasach II wojny światowej portret miał wejść do kolekcji powstającego w Linzu Muzeum Hitlera. Krążą legendy, że sam Hans Frank wywoził Rafaela z podbitej Polski swoim samochodem. W jego willi odnaleziono dzieła Rembrandta i Leonarda da Vinci, ale Rafaela tam nie było. Z zachowanej relacji pracownicy biura Wawelu, Pelagii Potockiej, która na własne oczy widziała obraz, wynika, że na pewno był przez jakiś czas na zamku. I to jedyny pewny ślad w tej sprawie.

Zniknięcie dzieła to jedna z najbardziej tajemniczych historii, jeśli chodzi o dzieła sztuki zaginione w czasach wojny. Gdy w 1939 r. Niemcy wkraczali do Polski, należące do kolekcji Czartoryskich dzieło, eksponowano w budynkach przy ul. św. Jana w Krakowie. Zostało przez okupantów zarekwirowane i znalazło się wraz z „Damą z gronostajem” na Wawelu. Zamek był wówczas siedzibą generalnego gubernatora Hansa Franka.

W 1944 r. niemieccy specjaliści zaczęli szukać bezpiecznego miejsca do ukrycia cennych zbiorów. Wybrali pałac w Seichau (dziś Sichów) na Dolnym Śląsku, należący do podróżnika i kolekcjonera dzieł sztuki i zbiorów etnograficznych z całego świata, Manfreda von Richthofena. Na liście wywiezionych dzieł znalazły się m.in. obrazy Rembrandta i Rubensa, nie było jednak „Portretu młodzieńca”.

A może za jego zniknięcie odpowiada Wilhelm Palezieux, współpracownik Franka, odpowiedzialny za zabezpieczenie zbiorów? Był tym, który zatwierdził wyjazd dzieł z Krakowa. Jego w połowie szwajcarskie korzenie mogłyby tłumaczyć, dlaczego właśnie z tego kraju pochodzi wiele powojennych pogłosek o „Portrecie młodzieńca”.

- Byłoby wspaniale, gdyby na otwarcie po remoncie Muzeum Książąt Czartoryskich udało się znów powiesić obok siebie „Damę z gronostajem” i „Portret młodzieńca” - mówi Janusz Wałek z Muzeum Narodowego w Krakowie, który opiekuje się dziełem Leonarda.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski